"To jest duża wpadka. Boje się, że sama instytucja referendum została w pewien sposób ośmieszona" - mówi gość programu „Danie do Myślenia” w RMF Classic konstytucjonalista prof. Marek Chmaj. "Daliśmy sygnał, że chcemy, żeby pytania były naprawdę istotne. Tutaj pytania były źle dobrane"- dodaje. "Jeszcze w maju przygotowałem dla polityków paręnaście propozycji pytań referendalnych, które rozstrzygnęłyby toczące się spory światopoglądowe"- mówi gość RMF Classic. "Jeżeli byłoby referendum, gdzie jest 8 pytań, czy 10 to taka naładowana ideologicznie kampania referendalna wywołałaby szczerą dyskusję i to referendum pewnie by się udało"- ocenia prof. Marek Chmaj. Jego zdaniem, klasa polityczna nigdy nie poważa referendum, bo "oddaje decyzje komuś, kto nie jest sterowalny w wystarczającym stopniu".

"To jest duża wpadka. Boje się, że sama instytucja referendum została w pewien sposób ośmieszona" - mówi gość programu „Danie do Myślenia” w RMF Classic konstytucjonalista prof. Marek Chmaj. "Daliśmy sygnał, że chcemy, żeby pytania były naprawdę istotne. Tutaj pytania były źle dobrane"- dodaje. "Jeszcze w maju przygotowałem dla polityków paręnaście propozycji pytań referendalnych, które rozstrzygnęłyby toczące się spory światopoglądowe"- mówi gość RMF Classic. "Jeżeli byłoby referendum, gdzie jest 8 pytań, czy 10 to taka naładowana ideologicznie kampania referendalna wywołałaby szczerą dyskusję i to referendum pewnie by się udało"- ocenia prof. Marek Chmaj. Jego zdaniem, klasa polityczna nigdy nie poważa referendum, bo "oddaje decyzje komuś, kto nie jest sterowalny w wystarczającym stopniu".
Wtorkowy gość Tomasza Skorego profesor Marek Chmaj /Michał Dukaczewski /RMF FM

Tomasz Skory: Sądzi pan, że to fiasko niedzielnego referendum, to jest koniec referendum, jako instytucji w naszym kraju w obecnym kształcie konstytucyjnym? Czy to jest tylko wpadka?

Marek Chmaj: To jest duża wpadka i boję się, że sama instytucja referendum została w pewien sposób ośmieszona.

Ośmieszona, zdewaluowana, skompromitowana aż?

Może nie aż tak mocne słowa, ale daliśmy pewien sygnał głosując nogami, że jednak, jeżeli chodzi o referendum, to chcemy, żeby pytania były naprawdę istotne.

Jeśli byłaby to wpadka, to raczej psotnych obywateli, którzy nie chcieli niezbyt mądrych pytań? Czy raczej pozbawionego instynktu politycznego, głuchego na rzeczywiste potrzeby prezydenta Komorowskiego? Tak to wypada nazwać po wyniku 7,8 procent. 

Pytania były źle dobrane, to na pewno. A po drugie: niektórzy obywatele świadomie nie poszli, aby oddać głos, w ten sposób dając do zrozumienia, bądź, że są przeciwko samemu referendum w tej formie, bądź też przeciwko niektórym pytaniom, które ich zdaniem są źle sformułowane.

Publicyści i nie tylko, bo członkowie Państwowej Komisji Wyborczej mówią o niechlubnym rekordzie, o czarnej niedzieli demokracji, o katastrofie referendum. Ja pytam, czy to koniec, czy to jest tylko dłuższa przerwa? Bo pomysł kolejnego referendum, według projektu prezydenta Dudy tym razem, poległ i jakoś nikt na ten temat nie płacze. Czy poległ słusznie?

Poległ słusznie. Prezydent Duda zapytał o kwestie, które też nie mają aż tak istotnego znaczenia dla nas. Dwie kwestie już są tak naprawdę rozstrzygnięte w drodze ustawy, czy to wiek emerytalny, czy też wiek szkolny. Natomiast trzecia kwestia - prezydent Duda zapytał o to, czy jesteśmy za dalszym funkcjonowaniem w obecnym kształcie przedsiębiorstwa Lasy Państwowe. A więc zapytał o przedsiębiorstwo, które należy do Skarbu Państwa i czy jesteśmy za utrzymaniem dotychczasowego modelu funkcjonowania. Równie dobrze mógł zapytać o to, czy jesteśmy za utrzymaniem dotychczasowego modelu funkcjonowania na przykład Zakładów Narzędziowych w Rybniku, też należą do Skarbu Państwa, spółki Enea, spółki Tauron, czy Orlenu...

Czyli masa referendów mogłaby się na te tematy odbyć... Panie profesorze oba projekty utrzymywały, że rozstrzygają sprawy o szczególnym znaczeniu, to jest taka specjalna formuła - Art. 1 § 1. "zarządzam ogólnokrajowe referendum w sprawach o szczególnym znaczeniu dla państwa". Tak było w istocie? To były szczególne sprawy dla państwa?

W referendum Bronisława Komorowskiego były to sprawy o szczególnym znaczeniu dla państwa, ale nie wiem, czy o szczególnym znaczeniu dla obywateli. Mogło się wydawać, że te JOW-y wzbudzą bardzo duże emocje, polemikę, dyskusję. Tymczasem okazało się, że to przeszło niemal w sposób niezauważony. Wykazaliśmy bardzo duży dystans. Chyba ku zdziwieniu Pawła Kukiza.

Chyba tak.  Panie profesorze, powiedzmy otwarcie, do czego ma służyć referendum jako idea, do czego nie powinno. Jakie referendum powinno być, skoro już mamy bogate bardzo doświadczenia, dotyczące tego, jakie być nie powinno, bo właśnie to wykazaliśmy.

Tutaj nie chodzi o kwestie książkowe, czy podręcznikowe. Tak naprawdę, referendum jest formą władzy suwerena, czyli tego podmiotu, który ma najwyższą władzę w państwie, w przeciwieństwie do polityków. Politycy zawsze chcą podejmować decyzje poza suwerenem. Politycy zawsze uważają, że naród jako taki jest nierozsądny, podejmuje czasami bardzo nieprzemyślane, głupie decyzje pod wpływem emocji.

Bywa, że to prawda, ale nie zawsze...

Tak, jest. I politycy uważają, że wszystko wiedzą o wiele lepiej, mogą doprowadzać do kompromisu, a zatem nigdy klasa polityczna nie poważa referendum, ponieważ oddaje decyzje komuś, kto tak naprawdę nie jest sterowalny, w wystarczającym stopniu. A zatem my w referendum naprawdę możemy podejmować bardzo ważne kwestie społeczne, tylko jest jedna rzecz - politycy nie pytają nas o to, co nas najbardziej interesuje.

A właśnie - mogliśmy w referendum rozstrzygać sprawy, z którymi politycy sobie nie radzą i nie chcą na ten temat podejmować decyzji... legalizacja marihuany, wprowadzenie euro... Pan, zdaje się, miał kilka własnych projektów, jak można było rozszerzyć to referendum tak, żeby przynajmniej frekwencja się tam zgromadziła przy urnach. Bo te sprawy zaogniłyby pewnie opinię publiczną.

Właśnie, jeszcze w maju, przygotowałem dla polityków paręnaście propozycji pytań referendalnych. Pytań, które rozstrzygnęłyby toczące nas spory światopoglądowe. Aborcja, finansowanie religii w szkołach, podatek dochodowy, liniowy, zmniejszenie liczby posłów, wydłużenie kadencji senatu, finansowanie in vitro ze środków publicznych, legalizacja związków partnerskich, i tak dalej. To są kwestie, które nas naprawdę interesują. Jeżeli byłoby referendum zawierające, nie 3 pytania, ale 8 czy 10, to taka naładowana też ideologicznie, kampania referendalna, wywołałaby szczerą dyskusję i to referendum pewnie by się udało.

*******

Jak uniknąć w przyszłości podobnych, frekwencyjnych porażek? A może połączenie referendum z kampanią wyborczą byłoby jakimś wyjściem?

CAŁĄ ROZMOWĘ TOMASZA SKOREGO ZNAJDZIESZ TUTAJ