"Polak lęka się kryzysu" - czytam w książce historyka Dariusza Baliszewskiego. W trzecim rozdziale "Trzeciej strony medalu" autor przypomina nasze narodowe gospodarcze fobie. Baliszewski trawestuje słowa słynnej modlitwy. Ta suplikacja, czyli przebłagalna prośba do Boga brzmi: "Od powietrza, głodu, ognia i wojny Wybaw nas Panie!". "(...) trudno wykluczyć, że w XXI wieku przyjdzie nam prosić: Od kryzysu, głodu... itd., wybaw nas, Panie!" - przewiduje w eseju badacz dziejów Polski.

Baliszewski, snując swoje subiektywne proroctwa, sięga do dogłębnie przeanalizowanego przez wielu uczonych okresu Wielkiego Kryzysu z przełomu lat dwudziestych i trzydziestych XX stulecia, zwanego wtedy w naszym kraju "wielką depresją". Właśnie polski pryzmat, przez który autor "Trzeciej strony medalu" przepuszcza światowy krach, szczególnie mnie zainteresował. Intrygujące wydały mi się nasze ówczesne krajowe i zagraniczne uwarunkowania, bo odkryłem w nich liczne podobieństwa do czasów współczesnych.

Mrzonka Zielonej Wyspy

Tak wówczas - w dwudziestoleciu międzywojennym- jak i dziś w naszym dwudziestoleciu po 1989 roku, my Polacy długo, za długo łudziliśmy się mrzonką "Zielonej Wyspy" na wzburzonym globalnym oceanie. Rok 1928 okazał się pierwszym rokiem polskiego sukcesu gospodarczego - przypomina Baliszewski i dodaje, że wskaźniki pięły się wyraźnie w górę, bilans handlu zagranicznego zmierzał ku wartościom plusowym, notowano wielkie ożywienie inwestycyjne. Nie wiem, czy to dowód zagadkowej cykliczności czasu jako takiego, czy po prostu cykli ekonomicznych, ale przypomina się hurraoptymizm Platformy Obywatelskiej po zwycięskich wyborach w 2007 roku, tuż przed kryzysem finansowym w USA. Osiemdziesiąt lat minęło i mamy deja vu? Kiedy na giełdzie nowojorskiej 24 października 1929 roku nastąpił ów słynny "czarny czwartek", kiedy wśród ogólnej paniki sprzedano 13 milionów akcji, Polska i Polacy zachowywali całkowity spokój - czytamy w książce. Skąd my to znamy, prawda?

Strach przed kryzysem

Prawda okazała się wtedy bardzo dla Polski okrutna, bolesny był upadek z wyżyn niebiańskiego spokoju. Nasza ojczyzna dołączyła do listy największych ofiar światowego krachu. Polska produkcja przemysłowa w ciągu kilku lat spadła blisko o połowę. Zamknięto między innymi 17 kopalń węgla, 11 kopalń rud żelaza, 8 cukrowni, 5 cementowni. Znacznie, do poziomu jednego miliona, wzrosła liczba bezrobotnych (...). Zagadkowa sprawa, nadal nie wiadomo, dlaczego aż taka była w Polsce siła gospodarczego tąpnięcia, które z początku nie wydawało się dla nas groźne. Baliszewski zastanawia się, czy przyczyny należałoby szukać w fakcie, że władze państwowe dopiero po trzech latach kryzysu, 28 października 1932 roku, przedstawiły swój pakiet ustaw i rozporządzeń mających przezwyciężyć depresję gospodarczą.

Zbliża się powoli, acz nieubłaganie październik 2012 roku; mija dokładnie osiemdziesiąt lat. I mamy w Polsce odważnego lidera opozycji, który -na przekór legionowi swoich przeciwników- przedstawia pakiet koniecznych reform w związku z bardzo złymi wynikami gospodarczymi. Czekam na prawdziwą odpowiedź premiera Donalda Tuska na plan ex-premiera Jarosława Kaczyńskiego. Ja - Polak boję się kryzysu.