Disneyland Resort Polska to europejski oddział politycznego parku rozrywki imienia Walta Disneya. Ten prowincjonalny kompleks położony jest na wschodnich peryferiach Unii Europejskiej i zarządzany jest przez spółkę Euro Disney Bruksela. W niedzielę 25 maja 2014 roku odbyła się w nim kolejna cykliczna impreza pod tytułem "Polskie wybory do wyśnionego Euro-Disneylandu". Widowisko to, reklamowane nachalnie przez wiele tygodni, skończyło się widowiskową frekwencyjną klapą.

Z rozrywkowo-politycznej oferty skorzystał mniej niż co czwarty potencjalny widz. Na podstawie występów na scenie partyjnej publiczność wybrała pięć programów, które będą reprezentowały Disneyland Resort Polska w brukselskim parku rozrywki przez następną pięcioletnią gwiazdorską kadencję. Będą to Kaczor Donald, PiS Pluto, Miszka Minim, Miszka Mikke oraz Disney Village. Oto krótkie charakterystyki występów naszych bohaterów, scenki naszkicowane grubą kreską rysownika.    

Kaczor Donald znów czarował wszystkich niewymuszonym stylem, charakterystycznym dla podwórkowego drobiu z Wybrzeża. Podczas zaimprowizowanej naprędce powodziowej inscenizacji nosił swoją słynną rozchełstaną marynarską koszulę i zawadiacką czapkę niegrzecznego spoko-sopocianina. Licząc wciąż na wysoką falę poparcia Donald stawał na wałach... obronnych przed zalewem nieodpowiedzialnej, populistycznej, politycznej pop-kultury swego największego rywala.

Przeciwnikiem Donalda jest od lat PiS Pluto, nazwany tak od ciągłego plucia na niego w dobranockach głównych telewizyjnych stacji dezinformacyjnych. PiS Pluto odważnie przetrwał jednak ostatnie ataki plucia - dzięki sprytnej pijarowskiej strategii. Mimo że czuł się pod psem, raczej się nie odszczekiwał autorom dobranocek. Nawet kiedy na niego pluli dawni przyjaciele, udawał, że deszcz pada. I tak jak Donald też stawał na wałach... przeciwpowodziowych. Z powodzeniem! Część opluwaczy zatonęła.

Trzecie miejsce zajął stary i siwy gryzoń z ruskiej kreskówki - Miszka Minim, od czasu pobytu w siedzibie CIA robiący za kuzyna amerykańskiej Myszki Minnie. Miszka Minim to jednak nadal postać z reklamówek pełnych rubli. Inaczej niż Donald, który wolał inne reklamówki (bardziej markowe). Tym się kiedyś od siebie różnili, ale teraz coraz bardziej im po drodze. I może nawet kiedyś wystąpią w tej samej kreskówce. Tylko czy widzowie zechcą oglądać ich bajeczki dla grzecznych i głupiutkich dzieci?

Niegrzeczne dzieciaki sprawiły niespodziankę wybierając do brukselskiego Disneylandu program Miszki Mikke, też pozującego na krewnego amerykańskiej postaci : Myszki Mickey. Miszka "zabłysnął" postulatem odebrania praw artystycznych żeńskim postaciom z politycznych bajek. Jednak nie takie - nagłośnione w info-komiksach- wyskoki Miszki dawały najbardziej do myślenia. Tylko, że występy w Euro-disneylandzie to nie jest rzecz dla widzów myślących, bo liczą się głównie wrażenia artystyczne.

Miszka Mikke coś zawsze popiera scenariusze kreślone przez autorów "Wilka i zająca" czy innych "wiesjołych kartinek". Tak jak zespół pieśni i tańca Disney Village, kolejny który załapał na brukselskie gościnne występy. Mimo wiejskiej, zielonej proweniencji, też krył w sobie słabość do wielkoruskich reżyserów z baśniowej moskiewskiej metropolii. Dlatego te kreskówkowe postacie określano mianem "arbuzów" - z wierzchu są zieloni, w środku wciąż czerwoni.

Aha, całe tęczowe przedszkole odpadło.