Trzecia RP to państwo skorodowane, przeżarte korupcją od samych szczytów. Jeśli o takich personach jak Aleksander Kwaśniewski i jego szanowna małżonka można w ogóle mówić jako o „szczytach”. Chyba że w znaczeniu „szczyt” bezczelności. Zobaczyliśmy ostatnio „TW Alka” przemawiającego nad grobem swego patrona – sowieckiego generała w polskim mundurze - obiecującego zebranym tam „smutnym panom” z czasów PRL-u, że będzie walczył! Walczył o dobre imię Wojciecha Jaruzelskiego. Niechże towarzysz Aleksander z życiową towarzyszką Jolantą powalczą o swe własne „dobre imiona”! Niech udokumentują skąd się brały i biorą ich fortuny. Stańcie w świetle sejmowej komisji śledczej.

Otwarcie, bez chowania się za grubą polityczną i medialną osłoną. Dlaczego opinia publiczna nie może poznać faktów, związanych z operacją Centralnego Biura Antykorupcyjnego w głośnej sprawie willi w Kazimierzu Dolnym? Dlaczego Platforma Obywatelska i jej służby otaczają Kwaśniewskich ochronnym parawanem prawnym, a robią wszystko, aby odpowiedzialność karna spadła na byłego szefa CBA, wiceprezesa Prawa i Sprawiedliwości - Mariusza Kamińskiego? Bo ugrupowanie Tuska nie cofnie się przed niczym, żeby zniszczyć uczciwych konkurentów i ochronić mafijne układy w III RP. Jarosław Kaczyński przed laty powiedział rzecz oczywistą: "Oni stoją tam, gdzie kiedyś stało ZOMO."                

To oburzające, że piszę w tak dosadnych słowach o ludziach władzy - obecnym układzie rządzącym i byłej parze prezydenckiej? Większym skandalem według mnie, że tacy ludzie w ogóle dorwali się do stanowisk kierowniczych w państwie. Jeśli wybory w tym naszym PRL bis odbywają się w sposób demokratyczny, bez żadnych oszustw, co dla mnie nie jest wcale pewne, to głosowanie na tego typu ludzi i środowiska może być spowodowane brakiem obywatelskiej wiedzy na temat ich przekrętów. Za to niedoinformowanie odpowiadają np. ci, którzy utajniają posiedzenie Sejmu, by nikt z nas nie mógł się dowiedzieć o szemranych biznesach ludzi bez zasad, za jakich uważam ex-prezydencką parę.             

Aleksander Kwaśniewski to jedna z najbardziej skompromitowanych postaci dwudziestopięciolecia tego potworka, jakim jest ten nasz neokomunistyczny folwark. W czasie swojej dziesięcioletniej pożal się Boże prezydentury bez przerwy pijany jak Jelcyn, nawet na grobach naszych polskich bohaterów, kłamiący na temat braku współpracy z komunistyczną policją polityczną, spiskujący z sowieckim agentem Ałganowem, spotykający się w skrywanych okolicznościach z ludźmi Putina w rodzaju lobbysty Dochnala, po zakończeniu prezydenckiej kariery kontynuował swoją patologiczną działalność, jak lobbing na rzecz rosyjskiego Acronu, chcącego przejąć kontrolę nad Grupą Azoty.

Lewa kasa to dla mnie nie jest tylko kwestia bezprawnych wynagrodzeń, to także niezabronione prawnie dochody, ale otrzymywane od podmiotów i ludzi, którzy zagrażają naszej polskiej suwerenności gospodarczej. Tak traktuję wynajmowanie się byłego prezydenta mojego kraju rosyjsko-izraelskiej firmie, która ma zamiar dokonać zaboru kawałka naszej suwerennej przestrzeni ekonomicznej. Polityk, który bez żenady zajmuje się taką działalnością zasługuje tylko na moją pogardę. Umieszczam go nie w panteonie polskich przywódców, jak sprzyjające mu media, ale w galerii naszej narodowej hańby, w sprzedajnym towarzystwie naszych targowiczan i jurgieltników.            

Infamia to najmniejsza kara, która powinna spotykać takich osobników. Niestety my Polacy jesteśmy niezwykle łaskawi, tolerujemy podobnych pasożytów, a nawet karmimy ich szczególnymi względami. To niesamowite, że taka persona jak towarzysz Kwaśniewski panowała w Polsce przez dwie kadencje, i zajmowała czołowe miejsca w rankingach prezydenckich. To może świadczyć tylko o totalnym zsowietyzowaniu naszej narodowej kohorty, ogłupieniu medialnym graniczącym z zidioceniem sporej części post-peerelowskich pokoleń. Jesteśmy jak alegoryczne małpy: jedna zasłania oczy, bo nie chce nic widzieć, druga zatyka uszy, nie chcąc o niczym słyszeć, a trzecia - usta, przemilczając to wszystko.                

Taki stan rzeczy podtrzymywany jest jeszcze poprzez takie decyzje, jak ta dzisiejsza na Wiejskiej o utajnieniu informacji na temat geszeftów Kwaśniewskich. Nie mówiąc  już o wcześniejszym postępowaniu tak zwanych śledczych z Katowic, którzy zamietli tę sprawę pod dywan. To jest niesamowite, że w naszym kochanym kraju ściga się uczciwego policjanta - czyli byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego, a ochronny parasol rozpościera się nad notorycznym kłamcą i oszustem. Konstytucja kłamie. Rzeczpospolita Polska nie jest żadnym demokratycznym państwem prawnym. III RP to republika bananowa, w której są równi i równiejsi, a ci ostatni śmieją się wszystkim w twarz!     

Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego musiała zamienić Sejm w obronny bunkier, żeby nie wyszły na jaw żadne informacje o willi Kwaśniewskich w Kazimierzu. Plomby na drzwiach, aparatura antypodsłuchowa, odcięcie budynku od wszelkich technicznych środków komunikacji byłoby tylko groteskowe, gdyby nie było alegorią stosunku obecnych służb państwa do nas - obywateli. Tak obecna władza w sposób jawny odcina nas od wiedzy o wszelkich patologiach ludzi na świeczniku. Nie mamy prawa wiedzieć, bo jesteśmy za głupi? Za mali? Niegodni? Co zyskacie broniąc się przed dociekliwością dziennikarzy, tych prawdziwych, a nie robiących za propagandowe tuby tego systemu?        

Rewolta to jedyne rozwiązanie, które jest w stanie rozwalić zaskorupiały, zadowolony z siebie  ancien regime. Dzisiejsze obrazki z Wiejskiej to kolejne polityczne sceny, które mnie totalnie przygnębiły. Wcale się nie cieszę jak były premier Kaczyński i posłowie PiS, że udało się w Sejmie obronić immunitet Kamińskiego. Co to za sukces? Chwalić posłów PO za nieliczne głosy sprzeciwu wobec draństwa? Opozycja niestety często błądzi tak w polityce wewnętrznej, jak zagranicznej. A propos, PiS-ie, piejże peany na cześć  Obamy, że pogłaskał po buziach naszych zamordystów! Złudna wiara w polską demokrację i zaufanie do Amerykanów, choćby demokratów, to dwa wasze główne grzechy.             

Yankee to nie jest dobry wujek dla Polski. Waszyngton woli utrzymywać w naszym kraju przekupnych sukinsynów, niż opierać się na uczciwych politykach, którzy dbają o nasze polskie interesy. Trzeba to sobie nareszcie uświadomić.  Czy to przypadek że Kwaśniewski  razem z synem wiceprezydenta USA Joe Bidena zasiadają we władzach gazowej firmy należącej do byłego ukraińskiego ministra? Dla mnie nie, bo to globalna oligarchia, biznesowo-polityczna masoneria, w której nie istnieją żadne, ale to żadne sentymenty. Gangsterzy są nie tylko na Kremlu. Putin to nie jest jedyny "public enemy number one" dla Polski. To jest wróg zdefiniowany. Najgorsi są przyjaciele. Przyjaciele naszych nieprzyjaciół.           

Świadomie robię tę zagraniczną dygresję, pisząc o sprawie, która wydaje się tylko naszą kolejną, wewnętrzną polityczną wojenką. Przed oczyma mam nie tylko małżeństwo Kwaśniewskich, którym od lat uchodzą na sucho różne sprawy i sprawki. Widzę też dwoje innych nietykalnych - teflonową obecną prezydencką parę, wokół której roztoczono medialny firewall. Ach, jak ten prezydent nas reprezentuje! Jak godnie się uśmiecha, pod wąsem, którego nie ma. Nie ma już chamskich opluwaczy wyżywających się na poprzedniej głowie państwa. Upadł przemysł pogardy, który przeżywał  prosperity za czasów Marii i Lecha. Nareszcie Polska nie musi się wstydzić, bo ma Annę i Bronisława!               

Celebryta w randze światowego lidera Barack Hussein Obama II, który wybrał grę w golfa, zamiast reprezentować USA na pogrzebie wiernego amerykańskiego sojusznika Lecha Kaczyńskiego, teraz żyruje prezydenturę Komorowskiego, otaczającego się takimi putinofilami i amerykanożercami jak Tomasz Nałęcz i Roman Kuźniar. Paradoks? Nie. Oni są wszyscy siebie warci, dobrali się jak w korcu maku. (W korcu MAK-u.) Bo podejrzewam, że zagadkowa śmierć naszej prawdziwej polskiej elity w Smoleńsku nadal odgrywa ogromną rolę w relacjach polityków naszego kraju ze światowymi mocarstwami. Piszę te słowa w kolejną miesięcznicę zdarzenia, które nazywam "tragedią smoleńską".             

Ignorancja jest najpotężniejszą bronią totalitarnej władzy. III RP utajniająca najistotniejsze informacje o swoich przywódcach jest tylko elementem globalnej układanki. Rządzą nami "gnostyccy" wybrańcy pilnie strzegący wiedzy-władzy. Bycie dziennikarzem dzisiaj jest kultywowaniem literackiej fikcji. Obraz tej wirtualnej gry, zabawy w zawód żurnalisty, znów objawił mi się dzisiaj w całej wątpliwej krasie. Zatykają nam oczy, uszy i usta. Oligarcha gra nam wszystkim na nosie. Co więc mi pozostaje? Próbować chwycić za ten nos, chwycić w ich towarzystwie i ciągnąć go, ciągnąć, wykręcać co sił. Ale po co? Zapytacie zdziwieni, a może nawet zniesmaczeni. Ot, tak dla żartu. Jak cały ten mój tekst.