"Nie staramy się odłączyć od Chin. To, co staramy się zrobić, to zmienić relacje na lepsze." - deklaruje prezydent USA Joe Biden we wtorek, w przeddzień spotkania z chińskim przywódcą Xi Jinpingiem. Dodał, że po spotkaniu z Xi Jinpingiem oczekuje powrotu do "normalnej" komunikacji z ChRL. Co to oznacza? Warto wiedzieć więcej o Chinach, nie tylko z tej okazji. Unikatowej wiedzy dostaracza książka Benedicta Rogersa pt. "Chińska sieć zła. Przymus, kontrola i ludobójstwo w komunistycznych Chinach. Dyktatura w relacji naocznego świadka." Polskiego przekładu dokonała Hanna Shen, polska dziennikarka mieszkająca na Tajwanie. Kilka tygodni temu rozmawiałem z Panią Hanną. Ta rozmowa (niestety) wciąż jest aktualna. Nic się nie zmieniło, a jeśli już, to (chyba) na gorsze.

Motto: 

"W stycz­niu 2020 roku, kilka ty­go­dni po po­spiesz­nym pod­pi­sa­niu w ostat­nich dniach nie­miec­kiej pre­zy­den­cji w Ra­dzie UE umowy in­we­sty­cyj­nej UE-Chiny (CAI), re­ko­men­do­wa­łam mojej gru­pie po­li­tycz­nej sprze­ciw wobec jej za­pi­sów. Wielu uwa­ża­ło to wów­czas za spra­wę prze­gra­ną. Świa­dec­twa ta­kich osób jak Be­ne­dykt Ro­gers oraz zna­nych mi oso­bi­ście wielu bo­ha­te­rów tej książ­ki - obroń­ców praw czło­wie­ka, stu­den­tów, eks­per­tów i po­li­ty­ków - stop­nio­wo wpły­wa­ły na zmia­nę po­dej­ścia do Chin. Po­mi­mo pły­ną­cej z Pe­ki­nu pro­pa­gan­dy, wzmoc­nio­nej przez chiń­skie "ak­ty­wa" w Eu­ro­pie, do de­cy­den­tów po­wo­li do­cie­ra­ły fakty o praw­dzi­wym ob­li­czu Ko­mu­ni­stycz­nej Par­tii Chin. Dla nas, miesz­kań­ców Eu­ro­py Środ­ko­wej i Wschod­niej, któ­rzy do­świad­czy­li ko­mu­ni­zmu, nie było to ni­czym nowym. Z tym więk­szym za­in­try­go­wa­niem ob­ser­wo­wa­łam ewo­lu­cję po­glą­dów moich ko­le­gów i ko­le­ża­nek z Za­cho­du. Po­dob­nie książ­ka Ro­ger­sa od­sła­nia ku­li­sy pro­ce­sów i de­cy­zji, które wpły­nę­ły na zmia­nę per­cep­cji ko­mu­ni­stycz­nych Chin przez ko­lek­tyw­ny Za­chód, na do­strze­że­nie, w którą stro­nę po­dą­ża Pekin pod wie­lo­let­ni­mi rzą­da­mi Xi Jin­pin­ga. Książ­ka Be­ne­dyk­ta Ro­ger­sa jest do­sko­na­łym re­por­ta­żem o od­kry­wa­niu ko­mu­ni­stycz­nej na­tu­ry Chin przez elity Za­cho­du. O tym, jak per­spek­ty­wa han­dlu z Chi­na­mi, która przez nie­mal trzy de­ka­dy była głów­nym wy­znacz­ni­kiem sto­sun­ku do Pe­ki­nu, stop­nio­wo wzbo­ga­ca­ła się także o inne ob­sza­ry. Wśród nich są m.in. za­gro­że­nia zwią­za­ne z chiń­ską kon­tro­lą nad sie­cią 5G, prze­śla­do­wa­niem Uj­gu­rów, Ty­be­tań­czy­ków czy chrze­ści­jan, han­dlem or­ga­na­mi, ko­lej­ny­mi pro­wo­ka­cja­mi do­ty­czą­cy­mi Taj­wa­nu i za­gro­że­nia­mi dla wol­no­ści że­glu­gi."

Anna Fotyga - była szefowa polskiej dyplomacji- we wstępie do książki Benedicta Rogersa "Chińska sieć zła. Przymus, kontrola i ludobójstwo w komunistycznych Chinach. Dyktatura w relacji naocznego świadka." Polskiego przekładu dokonała Hanna Shen, polska dziennikarka mieszkająca na Tajwanie

Rozmawiałem z autorką tłumaczenia:  

Podziw dla Chin jest obecnie w pewnym sensie zrozumiały, ale jedynie z powodu bezprecedensowego rozwoju cywilizacyjnego. O ile się przy tym zapomni, że reżim w Pekinie tak naprawdę kreuje antycywilizację. Komunizm tam kultywowany jest dla mnie tak czytelny, tak wyraźne są jego przejawy, że przecieram oczy ze zdumienia, kiedy słyszę, także w moim kraju, że kwitnie tam kapitalizm, choć w nieco innej, lokalnej wersji. Omamienie, wręcz opętanie chińskim modelem komuny, w wersji neomaoistowskiej stopionej z domieszką konfucjanizmu, wzbogaconej o cybernadzór i realne kary dla zniewolonych poddanych, widoczne jest na całym świecie, niestety także w Polsce, również wśród znanych polityków i politologów. Nie dostrzegają oni, albo nie chcą dojrzeć, mroków w świecidle z Dalekiego Wschodu, przeceniając własną przenikliwość, a może nie doceniając skali zagrożenia? Alternatywa tak zarysowana jest dla mnie mało istotna. Samobójcom mentalnym z ich duchową autoagresją, bez względu na jej źródło, przyczyny i przejawy, przydałoby się wzmocnienie układu ideoimmunologicznego oraz metafizyczna osłona kontrwywiadowcza (najlepiej w postaci "sacrobiovitalu" - leku w opakowaniu z opłatka). Zamiast nazywać rzeczy po imieniu, wolę używać mowy ezopowej, manierystycznego stylu pełnego eufemizmów i hermetycznych tropów, bo w dobie niesłychanej wprost wulgaryzacji języka w naszej Ojczyźnie, proponuję odejście od prostactwa i prymitywizmu w stronę sarmackiej prawości i wyszukanej prostoty, choć nierzadko sprawy, które trzeba koniecznie poruszyć omawiając książkę Benedicta Rogersa, nieproste są, niestety.

Dążącym do układania się z orientalnym złem, a nawet zwolennikom jakiejś formy ścisłego sojuszu z Chinami w obecnej sytuacji, polecam konieczną lekturę. Obowiązkowa lista książek dla chcących pojąć i uodpornić się na "chiński syndrom" jest oczywiście długa, ale ten tom jest naprawdę unikatowy. Brakuje wciąż u nas takich pozycji jak "Chińska sieć zła" Benedicta Rogersa. Rogers jest sinologiem szczególnym, bo jego teoretyczny background jest efektem intensywnej nauki i trudnej, okrutnej praktyki życiowej, jakiej był i jest poddawany. Emocjonalny, bardzo pozytywny stosunek do Chińczyków jako do ludzi i autentyczna fascynacja chińską kulturą to u niego cechy bardzo widoczne. Miłość, jaką darzy ten kraj i jego mieszkańców, to chyba najwłaściwsze określenie tego osobistego uczucia do ludzi Państwa Środka i ich osiągnięć. Zasada jest prosta: człowiek ma w sobie dobro, które nierzadko się w nim wyradza i więdnie. Łatwo nam oceniać i mówić źle o człowieku. Otoczmy czule, z miłością, tych którzy zło czynią, walczmy nie z człowiekiem, ale z podłością czynów jego. Zachodnie wzorce postępowania, wynikające z wartości ukształtowanych, czy tego chcemy, czy nie, w tradycji chrześcijańskiej, nie pozwalają mu na akceptację złowrogiego chińskiego autorytaryzmu. Cenne są w jego książce opisy konkretnych prześladowań ludzi i narodów. Haniebne są chińskie, imperialistyczne zakusy wchłonięcia innych krajów tego regionu Azji. Intrygi, teorie destrukcji, modele dezinformacji, logikę terroru - służące wrogim przejęciom samodzielnych do tej pory państw - trzeba stale rozpracowywać, potępiać i stawiać im opór. Należy wczytać się w ten tom i odczytać jego jawne i skryte intencje, zrozumieć dogłębnie, co brytyjski autor pragnie naprawdę przekazać nam - prawdziwym, i być może ostatnim, obywatelom wolnego świata Zachodu - na temat dalekowschodnich państw, spraw i ludzi, tak często traktowanych przez nas jako "egzotyczne".

Cytat

"Benedict Rogers, dziennikarz, reporter, działacz praw człowieka i obywatela. Do Chin pojechał raz pierwszy w wieku 18 lat - trzy lata po masakrze na placu Tiananmen w 1989 roku - aby przez sześć miesięcy uczyć angielskiego w Qingdao. Wrócił tam jako student, aby uczyć w szpitalu podczas wakacji letnich w 1995 i 1997 roku, a w międzyczasie kontynuował studia magisterskie dotyczące Chin na Uniwersytecie Londyńskim. Napisał pracę doktorską na temat polityki chińskiego rządu wobec religii. Przeprowadzał wywiady z wybitnymi przywódcami chińskiego kościoła domowego, oraz zwierzchnikiem kościoła zatwierdzonego przez państwo, znanego jako "Patriotyczny Ruch Potrójnej Autonomii". Karierę jako dziennikarz i działacz na rzecz praw człowieka rozpoczął w Hongkongu, gdzie mieszkał przez pierwsze pięć lat po przekazaniu władzy w tym mieście Chinom. Przez 25 lat regularnie podróżował po Chinach. Od 2017 ma zakaz wjazdu do tego kraju."


Strategie liderów rywalizujących globalnych bloków w żadnym z przypadków nie są neutralne dla Polski. Omijanie w debacie publicznej w naszym kraju geopolitycznych zwrotów (terminów) i zwrotów (pivotów), choć już nie tak powszechne jak przed kilku laty, nadal jest naszym największym polskim grzechem głównym. Ja sam wprost nie mogłem wyjść z szoku po wielu rozmowach z politykami w kampanii wyborczej, a nawet już po wyborach, jak bagatelizowane są przez nich sprawy kluczowe, najistotniejsze, najnowsze tendencje, które wprowadzą nasze krajowe- ustrojowe, obronne, dyplomatyczne, finansowe, gospodarcze, a nawet edukacyjne - programy na zupełnie inne tory. Usprawiedliwianie polityków i suflujących im tematy dziennikarzom, że nie warto zajmować się "abstraktami" i "urojeniami", że trzeba się zająć tym, co tu i teraz (np. że "jakiś znany pan powiedział coś do innego znanego pana, a ten mu coś tam odpowiedział"), to coś tak upokarzającego intelektualnie, że może przerazić głupotą człowieka nawet jako tako rozgarniętego umysłowo. Sytuacja związana z globalnymi roszadami, nowymi sojuszami i kolejnymi wojnami tylko ośmiesza tych, którzy politykę krajową widzą w oderwaniu od skomplikowanej i jeszcze bardziej komplikującej się rozgrywki na ziemskiej szachownicy. Zastanówcie się, na co nam przyjdą jakiekolwiek wewnętrzne rachuby bez brania pod uwagę szybko zamykającego się od zewnątrz kręgu możliwości? Cieszenie się rzekomym powrotem "liberalizmu", który to nastrój udzielił się sporej części naszego społeczeństwa, zwłaszcza spod znaku ***** ***, to szczególnie ucieszne dla mnie widowisko. Horyzont percepcyjny tych biednych ludzi najlepiej oddaje dalekowschodnia, prawdopodobnie przybyła z Indii przez Chiny do Japonii, opowieść o trzech małpkach. Interpretacje tej historii o zwierzęcych postaciach bywają różne. Najczęściej animalistyczne bohaterki tej przypowieści, z których jedna zamyka sobie usta, druga zatyka uszy, a trzecia zasłania oczy, określa się mianem "mądrych". Objaśnię za chwilę, dlaczego (ale z mojego punktu widzenia, a nie tej czy innej telewizji) można mówić o mądrej postawie trzech małpek. Emotikon nowy najpierw jednak przedstawię wam, znak który wymyśliłem po to, by nie wymyślać reprezentantkom i przedstawicielom zjawiska ***** ***, nie odpowiadać im w tym samym tonie, nie akceptować antyreguł wulgarnej erystyki. Utworzyłem na tę grupę własny ikoniczny symbol : @@@. Rozpatruję tę triadę po swojemu: ta trójca małp reprezentuje trojaki deficyt percepcji moralnej: @mnezję, @borcję i @bnegację. Oznacza to ślepe zawierzenie ludziom, którzy splamili się zdradą, agentom dawnych służb i obecnym sługom obcych potencji, pomimo dostępnej wiedzy na temat ich postępków teraz i w przeszłości. Słuch moralny tracą ci, którzy dla własnej wygody zatykają usta płaczącemu małemu dziecku, tak by ta najbardziej bezbronna istota przestała oddychać. Jeśli nie chce się podejmować trudów życia i rodzinnych obowiązków, bo się człowiek poddał abnegacji, choremu hedonizmowi i dezintegracyjnym działaniom władców marionetek, to nie ma się co dziwić, że zamienia się w bezwolną szmacianą lalkę na megamocnych niciach korporacji partyjnych i komercyjnych. Inwigilowani 24/7 (celowo używam popularnego oznaczenia stosowanego w biznesie), poddawani sekretnym decyzjom i arbitralnym werdyktom, ustalanym gdzieś tam w sekretnych gremiach, przejmujących i rozwijających dawne, jeszcze plemienne, zwyczaje prawne, jesteśmy królikami doświadczalnymi w globalnych laboratoriach kształtujących naszą powszechną przyszłość. Trzeba być ślepym, głuchym i niemym, żeby tego nie widzieć, nie słyszeć i głośno o tym nie mówić, że to, co nas będzie coraz częściej spotykało na co dzień na poziomie domu i biura, urzędu i rządu, stanie się zjawiskiem totalnym, o charakterze globalnym, a nawet - tylko się małpkowato nie krzywcie, nie piszczcie, nie skaczcie - gatunkowym, kosmicznym, metafizycznym. Oczywiście ruch @@@ powinniśmy przejąć dla siebie, jako kategoryczny imperatyw moralny: te trzy małpy muszą być mądre. Koniecznie sam muszę, po tym krótkim wyjaśnieniu, zamknąć sobie usta i nikogo więcej nie oceniać, prócz siebie samego. Respektować każdą wymierzoną we mnie głośną - nieważne uczciwą czy niesprawiedliwą - krytykę. Ech krążących wokół mojej osoby niech już za Chiny ludowe nie chłonie moje ucho. Stanowczo mam pracować tak, jak prawił mądry Nauczyciel. Praca jest dobrem, a nie krwawą gehenną w chińskim obozie "reedukacyjnym". Ojczyzna to ojcowizna (matką jest ta nasza ziemia najbliższa), a nie globalnym Golemem z gliny, ulepionym na kształt kulistego bożka, z listem wariata wsadzonym mu łopatą na płaski jęzor w prostokątnym pysku. Lecz dość, lżenia już nie ma. Spokój niech nastanie. Koniec z nieefektywną emfazą, efektowną ekstazą słowną. Oczytanie! Śmierć książki to tylko kolejny zamach na Słowo. Czytajmy dobre tomy, jak ten napisany przez Benedicta Rogersa. Inaczej Chiny faktycznie staną się Państwem Środka, bo dookoła będą Chiny: nie tylko tajwańskie czy hongkońskie, ale amerykańskie i rosyjskie, francuskie z wielką wieżą Mao, niemieckie, a więc pewnie polskie, może te polskie najwierniejsze, znowu heglowsko ukąszone, w radosnym pogodzeniu z losem dorównujące afrykańskim.

Cytat

Ostat­ni gu­ber­na­tor Hong­kon­gu, Chris Pat­ten, w roz­mo­wie ze mną w 2021 roku przy­po­mniał mi o prze­mó­wie­niu Xi Jin­pin­ga, w któ­rym po­wie­dział on, że chce, aby resz­ta świa­ta po­strze­ga­ła Chiny jako "sym­pa­tycz­ne, wia­ry­god­ne i godne sza­cun­ku"422. Lord Pat­ten ro­ze­śmiał się. "Czy Ko­mu­ni­stycz­na Par­tia Chin jest po­strze­ga­na jako "sym­pa­tycz­na"? Ani w Ty­be­cie, ani w Sin­cian­gu, ani w Hong­kon­gu nie jest. Czy to, co mówi chiń­ski reżim, jest "wia­ry­god­ne"? Nie wtedy, gdy od­ma­wia­ją otwar­te­go wy­ja­śnie­nia, jakie były po­cząt­ki ko­ro­na­wi­ru­sa i wciąż unie­moż­li­wia­ją to innym. Czy są sza­no­wa­ne? Nie, skoro prze­strze­ga­ją mię­dzy­na­ro­do­we­go zbio­ru zasad tylko wtedy, gdy im to od­po­wia­da. Chiny pa­no­szą się na Morzu Po­łu­dnio­wo­chiń­skim po­mi­mo zo­bo­wią­zań pod­ję­tych przez Xi Jin­pin­ga, że tego nie będą robić. Wia­ry­god­ne, sym­pa­tycz­ne sza­no­wa­ne? Myślę, że nie". Ra­czej, jak ujęto to w ra­por­cie Ko­mi­sji ds. Prze­glą­du Go­spo­dar­cze­go i Bez­pie­czeń­stwa USA-Chiny USA-Chiny z 2021 roku, reżim Ko­mu­ni­stycz­nej Par­tii Chin "jest dłu­go­ter­mi­no­wym, kon­se­kwent­nym, groź­nym prze­ciw­ni­kiem, zde­cy­do­wa­nym po­ło­żyć kres swo­bo­dom go­spo­dar­czym i po­li­tycz­nym, które służą jako pod­sta­wa bez­pie­czeń­stwa i do­bro­byt dla mi­liar­dów ludzi".
Benedicta Rogersa "Chińska sieć zła. Przymus, kontrola i ludobójstwo w komunistycznych Chinach. Dyktatura w relacji naocznego świadka."