Kobieta w trolejbusie - w jednej ręce trzyma komórkę, w drugiej siatkę z zakupami. Ludzie wchodzą i wychodzą, a ona zanosi się od płaczu: „Syna mi zabili na wojnie!” – krzyczy wyrywając sobie włosy z głowy. Ale nikt nie reaguje. Drzwi z sykiem otwierają się i zamykają. Za oknami pada deszcz. Jest szaroburo. Kobieta zgina się w pół, wygląda jakby bolał ją brzuch. Zastyga na moment, dotykając dłońmi podłogi. Pasażerowie udają, że jej nie widzą. Błądzą po sobie wzrokiem. Kilka przystanków dalej wokół kobiety robi się luźniej. Ludzie odsuwają się od niej jakby była trędowata. W końcu matka wydaje pod krzyżem jaskiniowy jęk: To ta swołocz, Ukraińcy! - oznajmia. Cały ten trolejbus przypomina Rosję. Nie chcę na to patrzeć. Sięgam po butelkę wina i zamykam komputer.

REKLAMA

Już pierwszy łyk przytępia nieco zmysły. Znika nakręcony komórką obraz, pojawia się rzeczywistość. W Londynie polityczny chaos. Premier Liz Truss podała się do dymisji. Przez czterdzieści cztery dni udawała, że rządzi. Zdążyła w tym czasie położyć na łopatki gospodarkę i skłóciła wszystkich z wszystkimi. Najciekawsze jest to, że kolejnym premierem Wielkiej Brytanii może zostać kłamczuch, którego niedawno wyrzucono z Downing Street. Boris Johnson jest na wakacjach z rodziną na Karaibach. Ale niewykluczone, że zgłosi swoją kandydaturę. Jeśli zdobędzie poparcie rządzącej partii, ma szansę na powrót. W końcu, żegnając się z Izbą Gmin, powiedział: Hasta la vista, baby! Takich nierządów nie pamiętają na Wyspach najstarsi górale. Dochodzę do wniosku, że jedyną odtrutką na ten burdel jest wojna w Ukrainie.

Putin ogłosił stan wojenny w czterech okupowanych regionach, gdzie rozpisano pseudoreferenda. Wezwał Rosjan z prawobrzeżnego Chersonia, do ucieczki na lewy brzeg Dniepru. Trudno powiedzieć, co wampir szykuje? Skąd wysysał będzie krew? Oficjalny komunikat mówi o chęci ratowania ludzkiego życia. Nieoficjalnie podejrzewam, że chce Ukraińcom przyłożyć czymś nadzwyczajnym. W zachodnich mediach pojawiły się spekulacje, że odpali nuklearną bombę nad Morzem Czarnym - to byłaby demonstracja siły dla NATO. Miał na ten temat rozmawiać w Waszyngtonie brytyjski minister obrony Ben Wallace. To jedyny przyzwoity człowiek w rządzie. Bez trudu mógł zostać premierem, ale niesienie pomocy Ukrainie jest dla niego ważniejsze od wąchania pastowanych podłóg na Downing Street.

Ile jeszcze trzeba załzawionych trolejbusów? Ilu ludzi zginie w tej wojnie? W sklepach zaczynają już pojawiać się świąteczne reklamy, ale sylwestra w tym roku nie będzie! Przekładam go uroczyście na 24 lutego. Zwolniły zegary i pozmieniały się kalendarze. Jeśli miałbym za cokolwiek trzymać kciuki, to zrobiłbym to za Rosję. Chciałbym, żeby do końca tego ukraińskiego roku zrozumiała swój błąd i zgięła się w pół, jak tamta kobieta w trolejbusie. Niech wyje wniebogłosy i prosi o litość - świat już się od niej odsunął. Niechaj wyrywa zepsute zęby brudnymi paznokciami. Niech z sykiem otwiera drzwi dla pragnących uciec do Finlandii czy Gruzji. Niech raz a dobrze zaniesie się od płaczu i w jaskiniowych konwulsjach wyzionie ducha. Niech w końcu da innym żyć i przestanie zabijać.