To próba zdemolowania rządu - tak brytyjscy komentatorzy nazywają środowe zeznania byłego osobistego doradcy premiera Borisa Joshnsona przed komisją parlamentarną w Londynie. Dominic Cummings odpowiadał na pytania posłów przez 7 godzin. Dzisiejsze komentarze mediów są wymowne.

REKLAMA

Ilustrują to najlepiej nagłówki w prasie. Cytaty samego Dominca Cummingsa. "Boris Johnson nie nadaje się na premiera, minister zdrowia Matt Hancock jest notorycznym kłamcą, a ja nie powinienem się znaleźć tak wysoko i blisko władzy" - to fragment wypowiedzi byłego doradcy, który skrytykował nie tylko indolencję rządu wobec pandemii, ale także cały system polityczny w Wielkiej Brytanii, który pozwala na to, by tacy ludzie jak on, Johnson, czy Hancock decydowali o życiu milionów Brytyjczyków.

A skoro jesteśmy przy liczbach. "Dziesiątki tysięcy ludzi niepotrzebnie zmarło podczas pandemii, a winien temu był rząd, niekompetentni ministrowie i doradcy, którzy w katastroficzny sposób zawiedli Brytyjczyków". Tak Dominic Cummings bił się wczoraj w pierś przed komisją parlamentarną.

Ten łomot nie zagłuszył jednak znaków zapytania, jakie pojawiają się nad intencjami jego wystąpienia. Chwilami pojawiały się u niego charakterystyczne zaniki pamięci. Szczególnie w momentach, gdy mógł swymi zeznaniami nieodwracalnie pogrążyć samego siebie.

Dominic Cummings odszedł z Downing Street w listopadzie ubiegłego roku w nie najlepszej atmosferze. Był jednym z architektów brexitu.

Czy to nie zemsta?

"Jego przesłuchanie było nie tylko dłuższe niż inscenizacja "Hamleta" Szekspira, było także bardziej krwawe". To również jeden z komentarzy.

Wystąpienie porównuje się również do zemsty byłego kochanka, który w złości publikuje w internecie pornograficzne zdjęcia swej byłej partnerki.

"Revenge Porn" - tak zeznania przed komisją parlamentarną nazywają bardziej sceptyczni obserwatorzy.

Metaforyczną kochanką w tym przypadku może być Boris Johnson albo cały rząd. To do nas należy wybór. Faktem jest, że na początku pandemii Cummings był świadkiem podejmowanych decyzji. Nie na wszystkie miał bezpośredni wpływ, ale wiele mógł kształtować. Zawsze obecny podczas briefingów, milczący, nieodpowiadający na pytanie dziennikarzy - zachowywał się jak Machiavelli.

Można wątpić w jego motywacje, ale zarzuty, jakie stawia politykom, będą powracać i staną się tematami publicznego dochodzenia, które zbada proces decyzyjny rządu. Ale to dopiero nastąpi przyszłym roku.

Skalp Hancocka

Cummings nazwał ministra zdrowia notorycznym kłamcą. Jego zdaniem kłamał na temat planu walki z pandemią, którego nie było. Zatajał też - zdaniem Cummingsa - faktyczny stan służby zdrowia, która ledwie radziła sobie z koronawirusem.

Członkowie komisji usłyszeli wczoraj, że Cummings domagał się jego decyzji, ale bezskutecznie. Jak zaznaczają komentatorzy, minister zdrowia wyłania się z tych opisów jak niekompetentny dzieciak majstrujący przy zepsutym rowerze.

Te wypowiedzi prasa porównuje z gorącą lawą, wylewającą się z Cummingsa, zalewającą i pogrążającą rząd.

W jego wystąpieniu znalazło się nawet miejsce na cierpkie słowa pod adresem panterki premiera, która na początku pandemii nalegała, by biuro na Downie Street zajmowało się jej psem.

Według Cummingsa, w chwili największego kryzysu, rząd musiał także reagować na stwierdzenia byłego prezydenta USA Donald Trumpa, by Wielka Brytania przyłączyła się do bombardowania Bliskiego Wschodu.

Z zeznań Cummingsa wyłania się chaos i bezradność gabinetu Borisa Jonsona wobec największego kryzysu od zakończenia II wojny światowej.

Mówiąc w skrócie: niewłaściwi ludzie na niewłaściwym miejscu. A wśród nich on - niby bijący się w pierś, ale jedyny sprawiedliwy.

Nie wszyscy w to uwierzą.