Ona i on. Kobieta i mężczyzna. Prawa i lewy, albo lewa i prawy? Kto by przypuszczał, że po 100 latach emancypacji można się spierać o to, kto po czyjej siedzi stronie. A właśnie taka dyskusja toczy się właśnie wśród widzów BBC. Podnieśli wrzawę, ponieważ nowy prezenter programów śniadaniowych tej stacji zasiadł po prawej stronie swej bardziej doświadczonej prezenterki. Zdaniem cerberów równouprawnienia, powinno być na odwrót.

Rzucając się pod galopującego konia na wyścigach w Epsom, Emily Davison nie miała na myśli układów, jakie dziś panują w studiach BBC. W 1913 roku nie mogła mieć o tym pojęcia. W dramatycznym geście oddala życie za prawa kobiet, lepsze zarobki i wykształcenie. W końcu za dostęp do urny wyborczej, którego sama nie doczekała. Straciła życie po to, by kobietom żyło się godniej, nie były wykorzystywane przez mężczyzn i miały generalnie lepiej. Na pewno nie w imię walki o prawo lub lewo.

Awans prawostronny

Gdy po trzymaniu awansu 38-letni Dan Walker zasiadł obok 47-letniej Louise Minchin, widzom BBC opadły ze zdumienia szczęki. Walker był w telewizji śniadaniowej nową twarzą, Minchin od lat zasiadała na znajomej sofie, dzieląc się z widzami o poranku informacjami. Zaledwie kilka dni wcześniej obok niej siedział jeszcze bardziej zasłużony prezenter, Bill Turnball, ale gdy na własną prośbę opuścił korporację, trzeba było znaleźć zastępcę. Dla widza siedział na ekranie po lewej  stronie, to w tej opowieści jest istotne.

Pierwsza zasada optyki

Nikt nie poddaje wątpliwości kompetencji nowej, męskiej twarzy brytyjskiej śniadaniówki. To nie jest meritum sprawy. Walker jest zawodowym dziennikarzem. Ale jakim prawem - odezwali się gromkim głosem widzowie - zrobiono zwykłą podmiankę! Ich zdaniem nowy prezenter powinien był zasiąść po lewej ręce swojej koleżanki, by oddać w ten sposób hołd jej doświadczaniu i cześć starej jak świat regule. Według niepisanej zasady, nasze oko tak właśnie postrzega dwoje siedzących obok siebie ludzi. Osoba po lewej jest ważniejsza od tej, która siedzi obok.

Nie były wróżkami

Emily Davison nie mogła wiedzieć, że takie dylematy roztrząsać będą jej rodacy na początku XXI wieku. Nie miała o tym pojęcia Emmeline Pankhurst, gdy raz po raz wychodziła z więzienia, prześladowana za sianie nasion feminizmu. Gdyby miała, być może wybrałaby spokojniejsze życie i wychowywanie tuzina dzieci. W końcu obie panie nie mogły przewidzieć, że telewizja o nazwie BBC, wiek później transmitować będzie obraz ze studia wprost do cienkich jak palec telewizorów, a widzowie oskarżą ją o seksizm. Nie mogły... i masz babo plazmę.

Protest telewidzów nie poruszył w posadach zacnej BBC. Ma ona obecnie o wiele większe kłopoty i nie będzie się zajmować nadwrażliwymi, którzy widzą dyskryminację kobiet w główce od szpilki. Bardziej interesuje ją odbudowywanie wizerunku zniszczonego przez DJ-ów molestujących dzieci w garderobach i problemy z zapewnianiem finansowego zaplecza. Tu warto przypomnieć że BBC nie utrzymuje się z reklam. Jest istnienie zapewniają sami widzowie, płacąc co roku abonament. Płacą, bo muszą. Takie jest prawo. Płacą też, bo chcą. Jakość większości nadawanych przez korporację programów wciąż jest na bardzo wysokim poziomie. Nawet jeśli kobiety pojawiają się na ekranach telewizorów po prawej stronie.

Ładne kwiatki

Wielka Brytania jest krajem różnorodnym, a jego mieszkańcy na co dzień dają dowód tolerancji i zrozumienia dla odmiennych ras, kultur i religii. Nie dziwię się, gdy otwierając stronę internetową mojego banku (tak było dzisiaj), wita mnie reklama przedstawiająca dwóch całujących się facetów i napis - powiedział TAK. Nie widzę w tym nic złego.

Ale awantura wokół miejsc siedzących w studio BBC dała mi do myślenia. Emancypacja to piękny kwiat. Ale gdy przekwita, staje się chryzantemą równouprawnienia.


(dp)