Amputacja Wielkiej Brytanii zmieni Unię Europejską. Nie chodzi o gwiazdkę, która zniknie z europejskiej flagi. Przesunie się polityczny środek ciężkości Wspólnoty. Uszczupli się kufer, do którego co roku Brytyjczycy wpłacali 13 miliardów funtów. Unia bez Wielkiej Brytanii wciąż będzie mocnym ciałem, choć dla reszty świata odrobinę mniej atrakcyjnym. Jeśli w ślady Londynu pójdą inni, z nieba zaczną spadać inne gwiazdy. To będzie trzęsienie ziemi.

Amputacja Wielkiej Brytanii zmieni Unię Europejską. Nie chodzi o gwiazdkę, która zniknie z europejskiej flagi. Przesunie się polityczny środek ciężkości Wspólnoty. Uszczupli się kufer, do którego co roku Brytyjczycy wpłacali 13 miliardów funtów. Unia bez Wielkiej Brytanii wciąż będzie mocnym ciałem, choć dla reszty świata odrobinę mniej atrakcyjnym. Jeśli w ślady Londynu pójdą inni, z nieba zaczną spadać inne gwiazdy. To będzie trzęsienie ziemi.
Zdj. ilustracyjne /ANDY RAIN /PAP/EPA

Europejska Wspólnota nie jest tworem idealnym. Jej biurokratyczna tkanka owiana jest legendą. Dla przeciętnego Brytyjczyka to labirynt instytucji, których nie jest w stanie zgłębić. Każdą opłacał z własnej kieszeni. Za dwa lata brytyjska flaga zniknie sprzed unijnych budynków. Dziś wciąż dumnie łopoce na wietrze w Brukseli, wciąż zdobi rządowe biura w Londynie. Zmieni się europejski krajobraz, ale przyćmi ją transformacja samej Wielkiej Brytanii. Na razie Brexit to zbiór dat i kilku ustaw zatwierdzonych w parlamencie. Wczoraj doszedł to nich pierwszy ważny dokument - list intencyjny wręczony przewodniczącemu Rady Europejskiej, Donaldowi Tuskowi. To w nim brytyjski rząd formalnie dał Unii wypowiedzenie. Padło w nim kilka zdań, które mogą spędzić sen z powiek urzędnikom w Brukseli.

Mały szantaż

Wielka Brytania ostrzega, że brak porozumienie końcowego w sprawie Brexitu może wpłynąć na wymianę informacji wywiadowczych i bezpieczeństwo Europy. Nie takich słów użyła premier Theresa May formułując to pismo, ale jego przekaz był jasny. Dziś w programie BBC, sekretarz stanu odpowiedzialny za negocjację, David Davis, zaprzeczał, że to szantaż. Inaczej widzą to w Berlinie, Paryżu, czy w samej Brukseli. Żyjemy w niebezpiecznych czasach, a Wielka Brytania ma znakomite służby wywiadowcze. Wyjście z kręgu wymiany newralgicznych informacji, byłoby dla Europy olbrzymią stratą. Warto zatem zawrzeć z Londynem kompromis - na to liczą nad Tamizą. Ale to Unia Europejska w rozmowach trzymać będzie w rękawie najwięcej asów. Kilka padło już na stół dzisiaj. Propozycje przeprowadzania równolegle negocjacji wyjściowych i rozmów na temat przyszłych umów handlowych uderzyły w Berlinie i Paryżu grochem o ścianę. Brytyjczycy zdają sobie sprawę, ze dwa lata to mało by osiągnąć komfortowy kompromis. Wiedzą też, że to Unia będzie ciągnąć przy stole za lejce.

Okrągły pieniądz

Londyn był dotychczas w samym sercu Europy. Na pewno jeśli chodzi o jej finanse. Londyńskie City -  tzw. mila kwadratowa banków i instytucji fiskalnych - jest prężnym centrum handlującym z całym światem. Można to robić w wielu walutach, łącznie z Euro - mimo, że Wielka Brytania nigdy go nie przyjęła. W przeszłości Brytyjczycy wynegocjowali dla siebie wiele ustępstw. Zatrzymali funta, kontrolę graniczą - nie są w układzie z Schengen - przez długi okres czasu nie obowiązywała ich też dyrektywa pracownicza Unii Europejskiej. Żaden inny kraj członkowski Wspólnoty nie zdobył tak uprzywilejowanych warunków. Brexit wiele zmieni. Jeśli londyńskie City utraci prawo do przeprowadzania transakcji w Euro, najbogatsza kwadratowa mila Europy może stać się dzielnicą pustych wieżowców. 1/5 brytyjskiej gospodarki to dochód jaki przynoszą przeprowadzane w City transakcje. Jego utrata nie tylko uderzy w brytyjską gospodarkę. Wpłynie na globalna reputację Wielkiej Brytanii.

Zimny prysznic czeka też brytyjskich rolników, którzy od lat korzystali z unijnych dotacji. Co ciekawe wiejskie regiony - jak na przykład Kornwalia -  opowiedziały się za Brexitem, nie myśląc skąd popłyną pieniądze, do których były przyzwyczajone. Rolnicy liczą na rząd w Londynie, ale jeśli Brexit dotknie City, w kasie państwowej będzie znacznie mniej do rozdania. Co ciekawe, już nazajutrz po referendum - gdy oczywistym było, że Wielka Brytania opuszcza Unię - pierwsze nerwowe pytania, jakie padały w Kornwalii dotyczyły subsydiów. Nie tylko Polak mądry po szkodzie. Brytyjczyk mądrzeje po Brexicie.

Kruszejąca korona

Wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej otwiera też konstytucyjną puszkę Pandory. Szkocja, która zagłosowała za pozostaniem we Wspólnocie, zapowiada chęć zorganizowanie ponownego referendum niepodległościowego. I to jeszcze zanim zakończą się negocjacje brexitowe, przed kwietniem 2019 roku. Londyn w żadnym wypadku nie będzie się chciał a to zgodzić. Premier Theresa May uważa, że w tak ważnym dla Wielkiej Brytanii momencie, Brytyjczycy powinni się trzymać razem. Problem w tym, że Szkocja nie myśli w kategoriach federacji kilku państw, które tworzą Zjednoczone Królestwo. Szkoci zawsze byli zdystansowani, a teraz uważają, że to za nich podjęto decyzję o opuszczeniu Unii. Brytyjski rząd może opóźniać ich referendum i grać na zwłokę, ale nie w nieskończoność. Jeśli dojdzie do niego po Brexicie, Szkoci prawie na pewno opuszczą Koronę.

Drudzy w kolejce do konstytucyjnego kryzysu ustawiają się Irlandczycy z Ulsteru. Irlandia Północna, tak jak Szkocja, zagłosowała za pozostaniem w Unii. Ale jak Szkocja, Unię będzie musiała opuścić. W dodatku unijna granica przebiegać będzie miedzy Ulsterem a Republiką. Fizycznie pojawi się tam, gdzie lata temu została zniesiona w ramach porozumienia, które przyniosło kres bratobójczym walkom katolików z protestantami. Pojawienie się takiej granicy wpłynie negatywnie na relację miedzy południem a północą Zielonej Wyspy. Utrudni też handel. Już teraz, nacjonaliści z partii Sinn Fein otwarcie powracają do retoryki zjednoczonej Irlandii. Gdyby do tego doszło, brytyjska Korona straciłaby kolejny klejnot. Polityczna Kasandra szepcze, że za kilka lat może powstać coś na kształt Anglo-Walii. Pojawiły się nawet glosy nawołujące do utworzenie z Londynu odrębnego administracyjnie ciała. Brytyjska stolica także zdecydowanie zagłosowała za pozostaniem w Unii.

Dalej na Zachód?

Od wczoraj Wielka Brytania coraz szybciej dryfuje w kierunku Ameryki. Zawsze ze Stanami Zjednoczonymi łączyły ją szczególne więzy, ale teraz, gdy europejski magnes słabnie, będzie szukać jeszcze ściślejszej współpracy. Prezydent Donald Trump niekoniecznie może się okazać latarnią morską, ukazującą Brytyjczykom właściwy kierunek tego dryfowania - to też jest wielka niewiadoma Brexitu. Duża wyspa oddzielona od kontynentalnej Europy niewielkim kanałem - członek Unii -  symbolizowała stabilną potęgę. Na środku Atlantyku zmian, może przypominać zagubioną tratwę.

Plusy

Warto też skupić się na pozytywach Brexitu, które choć rzadziej, również pojawiają się w komentarzach. Wielka Brytania pragnie wykorzystać swój globalny potencjał handlowy. I choć Europa jest dla niej potężnym rynkiem zbytu, świat jest jeszcze większym. Za dwa lata, Brytyjczycy będą  posługiwać się wyłącznie prawami, które sami będą uchwalać w swoim Parlamencie. Wyjdą spod jurysdykcji Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości i nie będą już mogli winić za wszystko Brukselę. Chcieli suwerenności, wiec ją otrzymają wraz z 80 tysiącami zapisów, jakie odziedziczą po Unii, a które później będą musieli przesiać przez wyspiarską optykę prawa. To gigantyczne zadanie. Przejmą też zupełną kontrolę nad granicami i nie będą przyjmować tak chętnie obywateli z Unii Europejskiej jak dotychczas. Nie trzeba być Einsteinem, by zgadnąć jak wpłynie to gospodarkę. Brexit jest obosieczną bronią i hazardem. Jeśli przypadkiem Unię Europejską nawiedzi kolejny kryzys - a było już ich wiele - Wielka Brytania będzie się temu przyglądać z pozycji w porę urwanej pępowiny. To już teraz raduje Brexitowców.

Dobieganie do mety

Jak napisano w liście rozwodowym, który otrzymał Donald Tusk, Wielka Brytania opuszcza Unię Europejską, ale nie opuszcza Europy. Nie da się jednak wyjść z domu i w nim pozostać. Wszystko zależy od tego, jak szeroko Bruksela zostawi uchylone drzwi. Wielka Brytania nadal pozostaje członkiem NATO i aktywnie strzec będzie jego wschodniej flanki. Przestanie jednak uczestniczyć w kształtowaniu przyszłej wizji Europy. Stanie się biernym obserwatorem, a jeśli negocjacje brexitowe nie zakończą się porozumieniem i nie przyniosą korzystnych rozwiązań handlowych, Wielka Brytania - w zemście lub konieczności - może stać się rajem podatkowym u wrót Unii Europejskiej. To byłby najtragiczniejszy wynik Brexitu.