20-tysięczny Ozorków koło Łodzi nadal bez ogrzewania i ciepłej wody. Nad rozwiązaniem tego problemu pracuje sztab kryzysowy. Wczoraj były pracownik miejskiej ciepłowni zniszczył siekierą i podpalił urządzenia sterujące, pozbawiając ogrzewania i ciepłej wody resztę mieszkańców.

Kaloryfery w Ozorkowie nadal są zimne. Na szczęście temperatura na dworze to około 3 stopni powyżej zera, więc w domach nie wychłodzi się tak szybko. Do tego czasu powinno już działać awaryjne zasilanie ciepłowni, które pozwoli na sterowanie kotłami i wytwarzanie ciepła.

Specjaliści z firmy, która instalowała kotły i urządzenia sterujące w ozorkowskiej ciepłowni, cały czas pracują nad uruchomieniem zasilania awaryjnego. Nawet, gdy zastępcze sterowanie pracą kotłów będzie gotowe, nie wiadomo czy będzie ono działało. Nikt wcześniej tego nie próbował, dlatego nie jest pewne czy uda się w ten sposób przywrócić ogrzewanie w mieście.

Jednak, żeby miejska ciepłownia wróciła do stanu sprzed pożaru potrzeba tygodni - nowe urządzenia do sterowni już są zamówione, ale ich dostarczenie i montaż będą trwać.

Z pierwszych ustaleń policji wynika, że mężczyzna wtargnął do pomieszczenia obsługi ciepłowni i rąbał siekierą urządzenia w obecności dyżurującego pracownika. Następnie polał je benzyną i podpalił. Mężczyzna został już złapany przez policję. Dziś ma zostać przesłuchany przez prokuratora.