"Polska" Borussia nie tylko przeżyła "grupę śmierci", ale wręcz ją wygrała! W meczu z drużyną z Dortmundu utytułowany Ajax Amsterdam nie miał zbyt wiele do powiedzenia. Za to pewnie wiele do powiedzenia w szatni miał Frank de Boer, trener "Synów Bogów". Może z wyjątkiem jednego: że "praca z Ajaksem - czystym relaksem"...

A najsłynniejsze bramki ostatnich dni to efektowne wbicie Zlatana Ibrahimovicia z przewrotki (już okrzyknięte "golem XXI wieku") w meczu Szwecja-Anglia i gol Luiza Adriano, który zaskoczył wszystkich - łącznie ze strzelcem. Zawodnik Szachtaru Donieck walecznie przejął piłkę, którą powinien - zgodnie z zasadami fair play - oddać Duńczykom, po czym spokojnie przeturlał ją do siatki.

Jakież było jego zdumienie, że z gola nie ucieszyła się chyba nawet jego własna matka! Jeszcze bardziej się zdziwił, gdy został upomniany przez UEFA. Zdaniem organizacji piłkarz naruszył artykuł obejmujący m.in. takie wykroczenia, jak napaść lub wysyłanie komunikatów o niedopuszczalnej treści. Napaści nie zanotowano (nie licząc ataków wściekłych piłkarzy i kibiców FC Nordsjaelland), ale z tymi komunikatami coś jest na rzeczy. Bo wygląda na to, że Brazylijczyk kompletnie nie zrozumiał, co to jest to całe fair play i przy którym stałym fragmencie się to wykonuje.

Felix Baumgartner, człowiek, który skoczył ze stratosfery, ma skoczyć do Polski! Już 1 grudnia wystartuje w warszawskim Rajdzie Barbórka. Do udziału w imprezie namówił go rajdowiec, Tomasz Kuchar. Pięciokrotny triumfator tej imprezy był "wręcz wniebowzięty", że Felix przyjął zaproszenie (choć akurat używanie słowa "wniebowzięty" przy Baumgartnerze może być ryzykowne). Słynny spadochroniarz, który niedawno przekroczył prędkość światła, teraz chce przekroczyć prędkość na ulicach Warszawy. A to jest dopiero (zważywszy na korki w stolicy) kosmiczne wyzwanie!

Pierwszy wyścig na torze w Austin (USA) miał być jednym z ciekawszych spektakli sezonu - i był. Zwłaszcza dla Polaków. Tak, u nas Vettel przegrał nie tylko z Hamiltonem, ale także z Brucem Willisem i leniwym kotem. Bowiem Polsat zamiast relacji na żywo nadał w czasie wyścigu "Szklaną pułapkę 2" i "Garfielda". Ale nie ma co narzekać, wieczorna retransmisja też była pasjonująca. Między bolidami śmigały... żyletki, dezodoranty, śpiewający Piotr Adamczyk i leki na wątrobę - a to dlatego, że walkę kierowców co chwila  przerywały reklamy. I nawet Maurycy nie wiedział, co na ten temat myśleć. A przecież to jasne! Wcale nie chodziło o to, że widzowie woleli po raz setny oglądać, jak Willis ratuje świat, niż jak Alonso ratuje szansę na mistrzostwo. Po prostu porządny, amerykański wyścig należy pokazywać po 22.00 - bo to jest sport dla dużych chłopców!