Najpierw okres marazmu, później zapowiedzi szybkiego rozwiązania jakiegoś społecznego problemu, na koniec - znów marazm. Tak w kilku słowach można by opisać sposób działania Donalda Tuska, którego rząd świętuje właśnie trzylecie istnienia.

Jakim sprawom premier poświęcił dotąd najwięcej energii? Uderzenie numer 1: walka z kryzysem. Po tym, jak rząd przespał początki światowej katastrofy ekonomicznej, nagle postanowił to nadrobić. Codzienne spotkania z ministrami i poszukiwanie oszczędności były niemal transmitowane na żywo - aż do odtrąbienia sukcesu.

Później częstotliwość podobnych akcji tylko rosła. Kwestia hazardu, czy dopalaczy, czy kastracji pedofilów, czy też nowelizacja konstytucji, która się pojawia i znika - to są wszystko ruchy, które mają odciągnąć uwagę społeczeństwa od bieżących problemów - mówi prof. Marek Chmaj.

Do tej listy można by jednak dorzucić kilka innych zdarzeń jak choćby głosowanie nad ustawą ograniczającą finansowanie partii z budżetu. Po tym, jak PSL się pomylił i dokument przepadł, Donald Tusk ogłosił, że nie ruszy się z Sejmu, dopóki ustawa nie zostania uchwalona. W trzy godziny odbyły się trzy czytania, a kamery pokazywały zafrasowaną minę premiera, dzielnie wałczącego o odebranie partiom państwowych pieniędzy. Najwidoczniej, jak się chce, to jednak można.

Szkoda tylko, że to zaangażowanie nie obejmuje np. reformy finansów publicznych i paru innych ważnych kwestii…