6 debat w 5 tygodni bez Prawa i Sprawiedliwości. Po 10 dniach jałowej debaty o debatach cztery parlamentarne ugrupowania zawarły porozumienie. PO, SLD, PSL i PJN będą co tydzień spotykać się w telewizyjnych studiach, aby podyskutować o zdrowiu, finansach, infrastrukturze, polityce zagranicznej i rolnictwie. Na koniec odbyłaby się debata liderów.

Sejmowa sala, na środku stół. Wszystko przygotowane jak do partii brydża, tylko krzeseł pięć, czyli o jedno za dużo.

Sprawa szybko jednak się rozwiązuje, bo jeden z graczy rezygnuje. Tłumaczy, że woli grać w wojnę, i to nie ze wszystkimi, a jedynie z Platformą i tylko u siebie. Twarze reszty jaśnieją.

Można rozpocząć rozgrywkę, która tak naprawdę jest realizacją scenariusza partii rządzącej. Sztab PO miał pewność, że PiS nie zgodzi się na telewizyjną debatę, przynajmniej na tym etapie, więc parł do stworzenia takiego wrażenia, iż Jarosław Kaczyński zamyka się w twierdzy i nie jest w stanie podjąć rzuconej rękawicy, wiedząc jednocześnie o tym, że reszcie opozycji bardzo zależy na tym, aby się pokazać .

Moim zdaniem debatowe przedstawienie nie służy również PO, która walcząc o jak największą frekwencję przez ostatni tydzień wykonywała odwrotny manewr. Debata o debatach była przede wszystkim nużąca i zniechęcająca.