Nie pomogły protesty władz szwedzkiego Hallstavik, które 7 lipca będzie gospodarzem czwartej rundy żużlowej Grand Prix. Kobiety pokazujące przed startem kolory kasków pozostaną. "Wykluczenie ich z tych zawodów byłoby pogwałceniem praw kobiet, a przede wszystkim ich równouprawnienia" - tłumaczy w rozmowie ze szwedzkim dziennikiem "Dagens Nyheter" Torben Olsen, wicedyrektor firmy BSI, która organizuje cykl.

REKLAMA

Wypowiedź wywołała burzę w szwedzkich mediach, które od dawna już uważają, że w żużlowej GP nie ma miejsca dla "skąpo ubranych młodych i atrakcyjnych kobiet".

Torben Olsen nazywany jest przez szwedzkie media "aroganckim męskim szowinistą". Jak podkreślił: decyzja o pozostawieniu "żużlowych dziewczyn" jest niepodważalna.

Być może to coś ze Szwecją jest nie tak. Prawdopodobnie chodzi o jakieś sprawy kulturowe lub polityczną poprawność, lecz my nie usuniemy naszych dziewczyn, uwielbianych przez fanów żużla. One pełnią ważną funkcję i nie znajdują się na torze tylko z powodu swojego wyglądu - zaznaczył.

Tegoroczny cykl Grand Prix, który wyłoni mistrza świata w jeździe na żużlu, rozpocznie się 12 maja na PGE Narodowym w Warszawie.

(ug)