Zidentyfikowano już trzy ofiary wtorkowego wypadku, do którego doszło
podczas uprawiania "kanjoningu" w Interlaken w Szwajcarii, poinformowała
policja. Rozpoznani to mężczyzna i kobieta narodowości szwajcarskiej
oraz Brytyjczyk - wszyscy pracowali jako przewodnicy w firmie, która
zorganizowała tragiczny spływ górskim strumieniem. Dotąd odnaleziono
ciała 19 uczestników wyprawy. Wciąż zaginione są dwie osoby, 6
zostało rannych. Identyfikację zabitych utrudnia fakt, że wszyscy byli
ubrani w niemal identyczne kombinezony. Większość z zabitych to
najprawdopodobniej Australijczycy. Pozostali pochodzą najpewniej z
Nowej Zelandii i RPA. Trwa śledztwo, które ma wyjaśnić dlaczego doszło
do tragedii. Policja skupiła się teraz na firmie, która zorganizowała
wyjazd i czy nie było z jej strony jakichś uchybień, ktore mogły
doprowdzić do katastrofy.
"Kanjoning" to forma ekstremalnego sportu polegającego na spływie
górskimi rzekami bez jakichkolwiek kajaków czy łodzi. Adepci tej
dyscypliny, rzucając się w żywioł spienionych strumieni mają na sobie
jedynie ochronne kombinezony i kamizelki, ochraniacze na stawy oraz
kaski na głowie.