"Życzę Przemkowi Niemcowi, aby ukończył wyścig w czołowej dziesiątce. Wśród faworytów są Vicenzo Nibali i Cadel Evans" - mówi były kolarz Cezary Zamana w rozmowie z reporterem RMF FM na temat trwającej rywalizacji w Giro d'Italia. Zwycięzca Tour de Pologne z 2003 roku przewiduje, że już jutro po długiej jeździe indywidualnej na czas dowiemy się, kto będzie się liczył w tegorocznym wyścigu.

REKLAMA

Patryk Serwański: Kończymy pierwszą fazę Giro. Było kilka płaskich etapów, jazda drużynowa na czas. O żadnych rozstrzygnięciach nie ma mowy, ale emocje były.

Cezary Zamana: Giro to ułożony wyścig, emocje są, ale niespodzianek nie mieliśmy. Trochę stracił Michele Scarponi przez defekt na zjeździe. Teraz właściwie czekamy na czasówkę, która pokaże, kto jest w formie.

Cadel Evans, Ryder Hesjedal, Vicenzo Nibali jadą bardzo ostrożnie, uważnie. Często kończą etapy w czołówce i już są w czołowej dziesiątce.

Evans czy Nibali wiedzą jak ważna jest każda sekunda. Wiggins o tym nie pamięta, a jego rywale walczą o każdą bonifikatę, próbują. W kolarstwie w wyścigu, który trwa trzy tygodnie, o zwycięstwie może decydować kilka sekund. Trzeba o nie dbać, a kiedy można - trzeba o nie walczyć.

Jutro trzeba będzie dbać o sekundy. Przed kolarzami długa, mordercza czasówka. Ponad 50 kilometrów. Klasyfikacja generalna może zostać wywrócona do góry nogami.

Raczej zostanie uporządkowana. Pewnie na czele będą faworyci, o których już mówiliśmy. Możliwe, że pojawi się ktoś nowy. Ja po cichu liczę na Hesjedala.

Jeśli zostanie liderem, to ktoś zdoła go dogonić?

Na pewno walczyć będzie Evans i Nibali. Włocha nie zadowala nigdy drugie, trzecie miejsce. W podobnej sytuacji jest Australijczyk. Oni mu nie odpuszczą. Myślę, że grupa Sky nie będzie tak dominować. Kolarstwo się wyrównało, więc Giro na pewno nie będzie zakończone. Emocje jeszcze będą.

Po drużynowej jeździe na czas koledzy Rafała Majki z ekipy Saxo-Tinkoff mówili o nim, że był dla nich zbyt szybki. To dobry prognostyk przed jutrzejszym etapem.

Rzadko się zdarza, by ktoś był tak mocny, że w drużynie koledzy nie są w stanie utrzymać jego tempa. Majka to nie jest typowy specjalista od jazdy na czas, ale ten jutrzejszych etap nie jest lekki i możliwe, że będzie to działać na jego korzyść. Myślę, że miejsce w "20" będzie dobrym wynikiem. Ale trzeba powiedzieć, że jest świetnie przygotowany, podobnie jak reszta Polaków - Michał Gołaś i Przemek Niemiec. Miło się ogląda tegoroczny wyścig, bo nasi są widoczni.

W świetnej formie jest też sprinter Mark Cavendish. Nie ma nikogo, kto może z nim powalczyć.

W poprzednich latach ekipa Sky była ustawiona pod niego. Teraz zmienił zespół, ale zmienił się też sposób wyprowadzania sprintera. Teraz już nikt nie ustawia długiego "pociągu" kilka kilometrów przed metą. Sprinter musi bardziej bazować na własnych umiejętnościach, ale i na odwadze. Z przerażeniem oglądam te sprinterskie walki na ostatnim kilometrze. Co trzeba zrobić, żeby wykiwać przeciwników. Czasami naprawdę wygląda to groźnie.

Przemysław Niemiec ma pomagać Scarponiemu. Jako "gregario" może w tym roku osiągnąć dobry wynik?

Polacy od zawsze byli świetnymi pomocnikami, ale pamiętajmy, że czasami faworyt nie wytrzymuje tempa pomocnika. Niemiec idzie trochę śladami Zenka Jaskuły. Życzę mu, żeby skończył wyścig w pierwszej dziesiątce. To pomoże mu uwierzyć, że stać go na coś więcej niż tylko rolę pomocnika dla tych najlepszych.

W niedzielę pierwsze góry, zaczną się prawdziwe emocje?

Sobota i niedziela otworzą karty. Czasówka i góry pokażą, co dzieje się w peletonie. Choć wydaje mi się, że ostatni, trzeci tydzień będzie najbardziej emocjonujący, bo rywale będą ścigać właściciela różowej koszulki.

Kolarze jadący dziś w Giro są "czyści". Dopingowe czasy się skończyły?

Przede wszystkim wszyscy mają równe szanse. W czasach Armstronga tak nie było. Co się kryje w laboratoriach, w głowach lekarzy, nie tylko w kolarstwie, ale w całym sporcie - tego nie wiem. Kolarstwo się jednak obroniło, najlepszy dowód to powroty sponsorów. Inwestowanie w kolarstwo zawodowe cały czas się opłaca, można na tym zarabiać. Potwierdzają to badania przeprowadzone przez ekonomistów.