Wisła Płock wygrała z Jagiellonią Białystok 3:1 - zwycięstwo spowodowało, że po raz pierwszy w historii została liderem piłkarskiej ekstraklasy!

REKLAMA

Stawką meczu 13. kolejki dla Wisły były nie tylko trzy punkty, także awans na pozycję lidera tabeli ekstraklasy. Jagiellonia w tym sezonie nie przegrała spotkania na wyjeździe. Gospodarze natomiast wygrali pięć ostatnich meczów, cztery kolejne na swoim stadionie i w niedzielę chcieli kontynuować tę passę.

Trener Radosław Sobolewski wystawił na spotkanie dokładnie taki sam skład drużyny, w jakim rozegrała zwycięski pojedynek (1:0) na wyjeździe z Koroną Kielce.

Pierwszą akcję w meczu przeprowadzili gospodarze. W czwartej min Dominik Furman wykonywał rzut wolny, piłka poszybowała na głowę Piotra Tomasika, a ten podał do Jakuba Rzeźniczka, który oddał pierwszy celny strzał, prosto w bramkarza. Również interwencją bramkarza, tym razem Thomasa Daehne, zakończyła się akcja gości w siódmej min. Po błędzie Alana Urygi piłkę głową odbił Imaz Jesus, zaś strzelał Patryk Klimala. Ten sam zawodnik wpadł w ramiona kolegów w 21. min, kiedy to piłka po strzale znalazła się w siatce, ale po weryfikacji VAR gol nie został uznany.

Poprawnie zdobył bramkę w 25. min Uryga. Po trzecim rzucie wolnym wykonywanym przez Furmana, najwyżej do piłki wyskoczył płocki obrońca i głowa wpakował futbolówkę do siatki, otwierając wynik spotkania. Trzy minuty później do bramki Jagiellonii po rajdzie Ricardinho i błędzie Damiana Węglarza trafił Suad Sahiti, ale po weryfikacji VAR bramka, już druga w tym meczu, nie została uznana.

W 39. min przed szansą podwyższenia wyniku stanął Ricardinho. Zabrał piłkę Marko Poletanovicowi i strzelił, ale nie trafił nawet w światło bramki. Cztery minuty później z akcji, Cezary Stefańczyk dośrodkował na głowę Urygi, piłka padła łupem Węglarza.

Drugą połowę zdecydowanie lepiej zaczęli goście, którzy zepchnęli Wisłę do głębokiej defensywy. W 54. min stworzyli następujące po sobie sytuacje, najpierw strzelał Klimala, potem Bartosz Bida. Jagiellonia nie schodziła z połowy gospodarzy, aż w 56. min doprowadziła do wyrównania. Autorem bramki był Klimala, który zdobył, tym razem poprawnie, swojego piątego gola w ekstraklasie.

Goście atakowali bez przerwy, ale nie potrafili kolejny raz pokonać Daehne. W 63. min po rzucie rożnym piłka poszybowała na głowę Ivana Runje, ale zawodnik strzelił nad poprzeczką. Chwilę później strzelał Sitya Guilherme.

Mimo tego, że gra toczyła się na polu karnym gospodarzy, w 68. min przeniosła się na drugą stronę boiska. Tam fantastycznym strzałem popisał się Mateusz Szwoch, sędziowie siedzący na VAR długo oglądali tę akcję, bo wcześniej płocczanin sfaulował Tarasa Romanczuka, ale tym razem bramka została uznana, a płocczanie znowu wyszli na prowadzenie.

Ale to nie koniec spotkania. W 81. min Furman sam wywalczył rzut wolny, a potem precyzyjnie dośrodkował na głowę Jakuba Rzeźniczaka, który strzelił pod poprzeczkę, co potwierdzili sędziowie VAR. Obrońca Wisły nie wpisywał się na listę strzelców ponad cztery lata, w meczu z Jagiellonią pokazał, że nie tylko świetnie broni dostępu do bramki, także strzela gole.

W 87. min Jagiellonia mogła zdobyć kontaktowego gola, ale piłka po strzale Bartosza Kwietnia trafiła w Tarasa Romańczuka. Była to kolejna niewykorzystana sytuacja Jagiellonii.

Tym zwycięstwem, Wisła mocno wyśrubowała swoje rekordy. Pokonując Jagiellonię zaliczyła szóste zwycięstwo z rzędu i piąte na swoim stadionie. W swojej 72-letniej historii po raz pierwszy awansowała na pozycję lidera ekstraklasy.