Piłkarze Górnika Zabrze pokonali w Krakowie Wisłę 3:1 i awansowali na trzecie miejsce w tabeli T-Mobile Ekstraklasy. W innych sobotnich meczach Pogoń Szczecin wygrała z Podbeskidziem Bielsko-Biała 2:0, a Widzew Łódź ograł Koronę Kielce 1:0.

REKLAMA

Zabrzanie w trzech ostatnich meczach zdobyli tylko dwa punkty. W Krakowie przypomnieli, że są jedną z rewelacji rundy jesiennej. Gole dla podopiecznych trenera Adama Nawałki zdobyli Adam Danch, Krzysztof Mączyński i wprowadzony po przerwie Arkadiusz Milik, a dla Wisły, która wygrała dwa poprzednie mecze - Osman Chavez. Zabrzanie kończyli w dziesiątkę, po czerwonej kartce dla Milika. W tabeli Górnik awansował na trzecie miejsce - 25 pkt, Wisła spadła na jedenaste - 18.

Serię trzech porażek z rzędu przerwał Widzew, który wygrał u siebie z Koroną 1:0 po golu Mariusza Stępińskiego. To trzecie trafienie 17-latka w tym sezonie. Kielczanie to ulubieni rywale łódzkiego zespołu. W sezonie 2010/11 widzewiacy wygrali z nimi 3:1 i 2:1, a w poprzednim sezonie 2:0 na wyjeździe (w Łodzi było 0:0).

W coraz trudniejszej sytuacji jest Podbeskidzie Bielsko-Biała, które uległo w Szczecinie Pogoni 0:2 (gole Adama Frączczaka i Adriana Budki) i zajmuje ostatnie miejsce w tabeli z dorobkiem zaledwie pięciu punktów.

W piątek najciekawiej zapowiadało się spotkanie w Poznaniu, w którym wicelider tabeli Lech przegrał z mistrzem kraju - Śląskiem 0:3. Gole dla gości zdobyli Argentyńczyk Cristian Omar Diaz, Waldemar Sobota i Piotr Ćwielong.

Lech, grający od kilku tygodni bez kontuzjowanego Manuela Arboledy, poniósł porażkę w trzecim kolejnym meczu na własnym boisku - wcześniej uległ Jagiellonii Białystok 0:2 i Legii Warszawa 1:3. Wrocławianie przerwali z kolei serię trzech spotkań bez zwycięstwa.

W końcówce spotkania nie popisali się kibice gospodarzy, którzy po raz kolejny tego dnia odpalili race. Arbiter musiał dwukrotnie przerywać mecz (doliczył do regulaminowego czasu sześć minut).

W spotkaniu otwierającym 14. kolejkę Jagiellonia Białystok znów pokazała, że mecze z jej udziałem mają bardzo ciekawy przebieg. Tydzień wcześniej zespół prowadzony przez Tomasza Hajtę odrobił trzy bramki straty ze Śląskiem (z 0:3 na 3:3), a teraz zremisował u siebie z PGE GKS Bełchatów 2:2, choć do przerwy przegrywał 0:2. Gole dla gości zdobyli Tomasz Wróbel i Kamil Wacławczyk, a dla Jagiellonii Tomasz Frankowski (w pierwszej akcji po wejściu na boisko) i Gruzin Nika Dzalamidze, po efektownej asyście "Franka".

38-letni napastnik ma już w dorobku 165 goli i na liście wszech czasów polskiej ekstraklasy zajmuje czwarte miejsce. Do trzeciego Gerarda Cieślika brakuje mu tylko dwóch trafień.

W niedzielę lider Legia Warszawa zagra u siebie z Ruchem Chorzów, a Lechia Gdańsk podejmie coraz lepiej spisujące się KGHM Zagłębie Lubin. Kolejkę zakończy poniedziałkowy mecz Piasta Gliwice z Polonią Warszawa. Ewentualne zwycięstwo stołecznej drużyny pozwoli jej awansować na pozycję wicelidera.