W niedzielę rozpocznie się walka o zwycięstwo w 68. edycji Turnieju Czterech Skoczni. W Oberstdorfie zostanie rozegrany pierwszy konkurs. Wśród faworytów tej prestiżowej imprezy jest Kamil Stoch, który triumfował w niej dwa razy - w sezonach 2016/17 i 2017/18.

REKLAMA

Sobotnie kwalifikacje wygrał Austriak Stefan Kraft. Lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata Japończyk Ryoyu Kobayashi był czwarty. Najlepiej z Polaków wypadł Piotr Żyła, który uplasował się na dziewiątej pozycji.

W niedzielę w pierwszej serii rywalem Żyły będzie Norweg Anders Haare, Kubacki zmierzy się z Austriakiem Michaelem Haybockiem, Wolny w "bratobójczym" pojedynku sprawdzi formę Huli, Stoch będzie walczył o awans do serii finałowej z Kanadyjczykiem Mackenzie Boyd-Clowesem, natomiast Kot - ze Słoweńcem Viktorem Polaskiem. Rywalem w parze zwycięzcy kwalifikacji Krafta będzie jego rodak Gregor Schlierenzauer.

W poprzedniej edycji, 67. TCS triumfował Kobayashi. Także w tym roku Japończykowi daje się największe szanse na końcowe zwycięstwo. Dwunastokrotnie TCS wygrywał zawodnik, który przystępował do tej imprezy jako lider Pucharu Świata. Kobayashi w tę statystykę wpisał się już rok temu, a teraz żółty plastron lidera znów należy do niego.

Na liście kandydatów do zwycięstwa jest także Stoch, który już dwa razy okazał się najlepszy. Jest on drugim polskim zwycięzcą TCS. Pierwszy triumf odniósł Adam Małysz w sezonie 2000/01.

12 lat temu nastąpiła zmiana zasad rozgrywania konkursów. Wprowadzono system KO polegający na tym, że na podstawie wyników kwalifikacji tworzonych jest 25 par (według klucza: 1. z 50., 2. z 49., itd.) pierwszej serii punktowanej. Do finału awansuje każdy zwycięzca pary oraz pięciu "szczęśliwych przegranych", czyli zawodników z najwyższymi notami spośród pokonanych w parach.

Impreza tradycyjnie rozgrywana jest na dwóch skoczniach w Niemczech (w Oberstdorfie i Garmisch-Partenkirchen) i dwóch w Austrii (w Innsbrucku i Bischofshofen).

Niedzielny konkurs rozpocznie się o godz. 17.30.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Polski skoczek złamał rękę na treningu w Zakopanem