"Ciężko nazwać treningiem to, co robię ostatnio. Nie przepadam za trenażerem, ale to obecnie jedyna forma treningu kolarskiego, gdzie możesz trochę pokręcić" - mówi w rozmowie z RMF FM kolarz grupy Lotto Soudal Tomasz Marczyński. Jak podkreśla, powrót do formy startowej zabrać może mu od 5 do 7 tygodni. "Liczę, że w tym roku odbędą się największe kolarskie toury i najważniejsze wyścigi klasyczne" - podkreśla Marczyński.

REKLAMA

Patryk Serwański, RMF FM: Jak pan ostatnio trenuje i czy lubi pan trenażer, bo bez niego w ostatnim czasie praktycznie nie można było trenować.

Tomasz Marczyński: Ciężko nazwać treningiem to, co robię ostatnio. Nie przepadam za trenażerem, ale to obecnie jedyna forma treningu kolarskiego gdzie możesz trochę pokręcić. Spędzam na nim od godziny do półtorej. Staram się trenować cztery razy w tygodniu. Do tego trochę ćwiczeń stabilizujących.

Trenażer pozwala rozwijać jakieś umiejętności?

Praktycznie żadnych nie wzmocni. To co najwyżej trening na podtrzymanie, żeby aktywować mięśnie, które są przyzwyczajone do długich wysiłków przez cały sezon. Chodzi o to, żeby po prostu się nie zastać. To nie jest jakościowy trening.

Pana zdaniem epidemia koronawirusa może zmienić układ sił w światowym peletonie? Mam na myśli względy ekonomiczne.

Zdecydowanie to się odbije nie tylko na świecie sportowym, ale na całej gospodarce. Nie mam żadnych wątpliwości. Jak już z tego wyjdziemy czeka nas niełatwy czas. Nie tylko w sporcie, ale i życiu codziennym.

Uda się ten sezon jeszcze uratować? Najbliższe wyścigi są planowane na połowę sierpnia.

Mam nadzieję, że te najważniejsze wyścigi się odbędą. Mam na myśli głównie trzy największe toury, kolarskie monumenty i trochę wyścigów, które powinny uzupełnić kalendarz. Na pewno część wyścigów przepadnie, ale liczę, że te najważniejsze się odbędą.

Epidemia może wydłużyć albo skrócić kariery najstarszych zawodników w peletonie?

Wiek nie ma w tym kontekście większego znaczenia. Wszyscy jesteśmy zmuszeni do przerwy. Te warunki są identyczne dla wszystkich. To będzie po prostu zaczynanie sezonu od początku.

Przerwa w startach i typowych treningach się wydłuża. Ile czasu zajmie panu powrót do formy?

Zakładam, że to będzie 5-7 tygodni, by być w formie startowej, która umożliwia rywalizację w wyścigach. Z takim wyprzedzeniem musimy dostać informację o ewentualnym rozpoczęciu sezonu. Myślę, że będzie czas, by do tej wyjściowej formy dojść.

Czy jeśli sezon zostanie wznowiony to możemy spodziewać się niespodzianek?

Nie wydaje mi się. Liderzy nadal będą liderami, a ci co wygrywali dalej będą wygrywać. Nie powinno się to wszystko bardzo pozmieniać. Każdy z ekipy podchodzi teraz do sytuacji bardzo profesjonalnie i wrócić do ścigania będąc w wysokiej formie.

Od dwóch lat organizuje pan na koniec sezonu wyścig dla amatorów. Jak przebiegają przygotowania w tym roku, bo na razie wszystko zapewne stoi pod znakiem zapytania?

Mam nadzieję, że w tym roku wyścig się odbędzie. Na razie nie mogę tego oczywiście zagwarantować, bo nikt obecnie nie wie kiedy będzie można się spotkać i robić tego typu eventy. Ja bardzo chcę, żebyśmy znów się wszyscy spotkali i pokonali trasę wyścigu. Nawet nie chodzi tym razem o rywalizację, ale właśnie o spotkanie kolarskiej braci. Jeśli chodzi o sponsorów nie jest łatwo, ale jeśli tylko pojawi się możliwość to dołożę wszelkich starań, żebyśmy wszyscy mogli się zobaczyć w październiku w Niepołomicach.