Dziesięciu Polaków w pierwszej fazie rozgrywek i aż cztery hity w pierwszej kolejce – to czeka nas na start sezonu piłkarskiej Ligi Mistrzów. Już dziś wieczorem Borussia Dortmund zmierzy się z Barceloną a Napoli podejmie triumfatora poprzedniej edycji – Liverpool. W środę Atletico Madryt zagra z Juventusem, a PSG z Realem Madryt. O tym, kto ma szansę na triumf w rozgrywkach i dlaczego nie jest to Bayern Monachium Roberta Lewandowskiego – z byłym piłkarzem a obecnie wnikliwym obserwatorem piłkarskiego świata - Tomaszem Kłosem rozmawiał Paweł Pawłowski.

REKLAMA

Paweł Pawłowski RMF FM: Stęskniłeś się za Ligą Mistrzów?

Tomasz Kłos: Chyba jak każdy. Ruszamy z fazą grupową i od razu mamy wielkie mecze. Już w pierwszej kolejce Napoli zagra z Liverpoolem. Można powiedzieć, że to rewanż za poprzedni sezon, kiedy oba zespoły spotkały się. Ten mecz elektryzuje nas chyba też z tego powodu, że w Napoli gra Arek Milik - miejmy nadzieję, że zdrowy - no i Piotr Zieliński, który jest podstawowym zawodnikiem.

Patrząc na dzisiejsze mecze, bardziej ostrzysz sobie zęby na spotkanie, o którym mówisz, czy może jednak na mecz Barcelony z Borussią? Tutaj wraca Leo Messi. W Barcelonie dokonano też świetnych transferów - jest Antoine Griezmann...

No i nie wiadomo, czy do składu Borussii wróci Piszczek, którego zabrakło w wygranym przez dortmundczyków meczu 4:0 z Bayerem Leverkusen. Ale wiadomo, że każdą drużynę elektryzują mecze z Barceloną. Każdy z zawodników daje z siebie wtedy nie sto, a dwieście procent. Choć, kiedy patrzymy na niektóre drużyny, to każdy mecz jest jak z Barceloną. Bo w tych silnych ligach trzeba wspinać się na wyżyny, by móc systematycznie występować w pierwszych składach zespołów.

Zostańmy w Hiszpanii. W Barcelonie pojawił się niespełna siedemnastoletni Ansu Fati. W trzech meczach strzelił już dwie bramki. Wszyscy się nim zachwycają, a czy według ciebie może być gwiazdą tego sezonu?

Po bramkach, które strzelił i przy których zachował się jak rasowy napastnik, już mówią o nim, że to drugi Messi. Żeby być kimś takim jak Messi, trzeba pracować przez lata. Bo to nie jest jeden czy dwa sezony na wysokim poziomie, ale dziesięć lub więcej. Oczywiście Ansu Fati ma niesamowity potencjał. Nie jest to gabarytowo wielki zawodnik, ale umiejętności i to, że w tym wieku gra już w pierwszej drużynie Barcelony, świadczą o tym, że naprawdę jest to perełka wyciągnięta przez trenera Dumy Katalonii.

Wracając do Napoli i do Piotra Zielińskiego, o którym wspomniałeś: on gra pierwsze skrzypce w Neapolu, ale nie pokazuje tego w reprezentacji. W weekend w jednym z programów sportowych słyszałem już sugestię, żeby Zielińskiego przestać powoływać do reprezentacji, bo gra w niej słabo. Co o tym sądzisz i z czego wynika jego kiepska gra?

To kwestia tylko i wyłączenie głowy i mentalności. Zieliński trenuje na co dzień w drużynie włoskiej i inaczej tam gra. Piotrek ma jakąś blokadę w drużynie narodowej. Potencjał jego jest niesamowity i każdy to wie, ale każdy też czeka na eksplozję tego potencjału. Nie możemy sobie pozwalać na niepowoływanie Zielińskiego, bo musielibyśmy pokazać kogoś, kto go zastąpi. Zastępców i następców na razie nie ma; z takimi umiejętnościami, z takim przeglądem z takim już cwaniactwem boiskowym. Piotrek nie jest też już młodym zawodnikiem. Jest już ukształtowany i decyduje o obliczu drużyny w meczach Napoli. Widzimy, jak sobie radzi w lidze włoskiej i powiem szczerze, że w reprezentacji pokazuje ledwie 60 procent swoich umiejętności. Wiemy, co potrafi zrobić z piłką; wiemy, że ma oczy dookoła głowy. Wiemy też, że atuty piłkarskie typu strzał, drybling, lewa czy prawa noga - wszystko jest na właściwym miejscu. Piotr jest obdarzony tym wszystkim, co predysponuje go do grania wielkiej piłki w jeszcze większym klubie, ale to trzeba pokazać też w reprezentacji. Nie ma co ukrywać - klub to piłka codzienna, ale żeby jego nazwisko wypłynęło bardziej, musi tę grę pokazać w reprezentacji.

Zwłaszcza na wielkich turniejach, a taki już za rok. O Polakach jeszcze porozmawiamy. Ale skoro zacząłeś mówić o poziomie piłkarskim, to na tym najwyższym jest absolutnie Cristiano Ronaldo. Rekordzista pod względem zdobytych bramek w Lidze Mistrzów - 126 goli. Portugalczyk ma 34 lata. Ile jeszcze może pograć na tak wysokim poziomie?

Rok temu, kiedy podpisywał kontrakt z Juventusem, powiedział, że podpisuje kontrakt na 3 lata, ale to nie znaczy, że już kończy. Myślę, że będzie grał dopóki będzie sprawiało mu to przyjemność i satysfakcję. Mimo swojego wieku on wciąż głośno mówi, że chce się dalej rozwijać i mimo, że wkrótce będzie miał 35 lat...

...ale metabolicznie ma dużo mniej.

Kiedyś nawet wyliczono, że regeneracja u Cristiano Ronaldo jest tak szybka, że dwie godziny po meczu może on rozegrać następne 90 minut. To ewenement na skalę światową. Ale dlatego jest jeden Ronaldo, jest jeden Messi i później przerwa.

Później przerwa, a dalej jest Raul Gonzalez, Karim Benzema, Ruud van Nistelrooy i gdzieś na szóstym miejscu Robert Lewandowski. Wymieniam teraz piłkarzy w kolejności największej liczby zdobytych bramek w Lidze Mistrzów. Na co stać Roberta w tym sezonie? Na co w ogóle stać Bayern Monachium?

Stać na to, żeby dojść do ćwierćfinału lub półfinału. Trzeba sobie realnie powiedzieć, patrząc na drużynę monachijską: niestety, tutaj - mimo bogactwa klubu - w Monachium mają politykę, według której nie chcą wydawać środków na piłkarzy powyżej określonej sumy. Widzimy, jakie dzisiaj są ceny - 200 milionów za piłkarza. Widzimy wartość zawodników takich jak Mbappe czy Neymar. 150 milionów to już powoli standard.

Griezmann kosztował 120 milionów.

To są sumy, które szokują. A monachijczycy od 2013 roku, kiedy wygrali LM, pokonując Borussię z polskim trio w składzie - od tamtej pory pragną zwycięstwa w tych rozgrywkach. Wydaje mi się jednak, że przy takich zawodnikach, którzy są bardzo dobrzy jak na Bundesligę, Bayernu nie stać na więcej niż półfinał Ligi Mistrzów.

Skoro zaczęliśmy rozmawiać już o Polakach w Lidze Mistrzów, to najwięcej jest ich w grupie D. Rybus i Krychowiak w Lokomotiwie; Stanilewicz w Bayerze oraz Szczęsny w Juventusie. Grupę uzupełnia Atletico. Hierarchia jest chyba jasna? Faworytem Juventus?

Zdecydowanie, Juventus. Aczkolwiek Atletico Madryt będzie biło się o drugie miejsce. Nie stawiałbym też na straconej pozycji Lokomotiwu, który będzie bardzo groźny u siebie. Widzimy, że Grzesiek Krychowiak w ostatnim meczu zdobył kolejną bramkę. Chwalą go rosyjskie media. Grzesiek gra bardziej ofensywnie, co pokazuje, że potencjał "killera" też w nim drzemie. No ale trenerzy w Sevilli i podczas krótkiego okresu w PSG dostrzegali w nim inne walory. Stawiali go bardziej w defensywie, a w Lokomotiwie Krychowiak ma swobodę włączania się do akcji ofensywnych.

Grupa dziennikarzy, w której miałem okazję być, spotkała się ostatnio z Brazylijczykiem Ronaldo - dawną gwiazdą Interu i Realu. Zapytałem, na jaki mecz czeka najbardziej w tej pierwszej kolejce. Odpowiedział, że na spotkanie PSG z Realem, bo ciekaw jest m.in. Neymara. Ja jestem ciekaw Realu, który też był aktywny transferowo, ale ostatnio ledwo dowiózł zwycięstwo 3:2 z Levante. Kto jest faworytem w meczu paryżan z madrytczykami?

Pytanie czy zagra Cavani i Mbappe, bo to ważne ogniwa tej drużyny. Myślę jednak, że faworytem będzie Paryż, który gra u siebie. Aczkolwiek wiemy, że w takich meczach Real potrafi wykorzystywać tych swoich doświadczonych zawodników. Jest tam tez przecież trener, który trzy razy zdobywał z klubem Ligę Mistrzów. Owszem, można powiedzieć, że to nie ta sama drużyna. Teraz jest składana i klejona i wiemy, co drużyna Realu oznacza z Cristiano Ronaldo i bez niego, który był gwarantem dziesiątek bramek w sezonie. A wracając do Paryża - Neymar strzelił ostatnio piękną bramkę. Wiemy, że kibice nie darzą go ostatnio sympatią. No ale w meczu najpierw było buczenie, później było gwizdanie, a na końcu były oklaski. Myślę, że to tez uskrzydli zawodnika, który ochłonął i wrócił do rzeczywistości. Ta cała awantura była niepotrzebna, a Neymar koncentruje się już na graniu.