Tomasz Gollob już nie raz wychodził cało z poważnych kłopotów. Teraz przed nim kolejna walka o powrót do zdrowia. Indywidualny mistrz świata w jeździe na żużlu z 2010 roku miał wczoraj wystartować w motocrossowych mistrzostwach strefy północnej w Chełmnie. Do wypadku doszło podczas treningu przed zawodami.

REKLAMA

Żużlowiec przeszedł wczoraj operację w Wojskowym Szpitalu Klinicznego z Polikliniką w Bydgoszczy. Gollob jest podłączony do respiratora. Rokowania lekarzy są bardzo ostrożne.

Długa i bogata w sukcesy kariera Tomasza Golloba naznaczona była wieloma wypadkami i kontuzjami. Za każdym razem doświadczony sportowiec wracał do zdrowia i sportu. Teraz przed nim być może najważniejsza tego typu batalia w życiu.

Tomasz Gollob miał wczoraj rozpocząć swój 30. sezon w żużlowej karierze. W roli kapitana miał wystąpić w meczu GKM-u Grudziądz ze Stalą Gorzów Wielkopolski. Po pechowym wypadku na torze motocrossowym w Chełmnie stało się jednak inaczej. Doświadczony sportowiec i ikona polskiego żużla jest w szpitalu. Po poważnej operacji neurochirurgicznej rokowania lekarzy nie są dobre. Gollobowi grozi nawet paraliż. Ludzie, którzy znają Golloba mówią, że jeśli ktoś ma podjąć walkę o powrót do zdrowia, to na pewno zrobi to właśnie on. W przeszłości nie raz wychodził obronną ręką z poważnych kłopotów.

Kibice speedwaya na pewno pamiętają rok 1999 i zawody o Złoty Kask. Już na pierwszym wirażu Tomasz Gollob zderzył się z jednym z rywali, jego motocykl uderzył w bandę a zawodnik przeleciał nad nią i z dużą mocą uderzył w podłoże. Głową uderzył jeszcze w słup. Wypadek wyglądał koszmarnie, ale żużlowiec szybko wrócił do zdrowia. U Golloba stwierdzono wtedy wstrząs mózgu. Miał też zmiażdżony palec, który trzeba było amputować. Wypadek miał również poważne reperkusje sportowe, bo Polak stracił szanse na niemal pewny tytuł Mistrza Świata. Pięć dni później wystartował nawet w zawodach Grand Prix w Vojens, co wydawało się wręcz nieprawdopodobne, ale szans na walkę z największymi rywalami tym razem nie było.

W 2007 roku Gollob ponownie mógł mówić o wielkim szczęściu. Wyszedł niemal bez szwanku z wypadku awionetki pilotowanej przez jego ojca Władysława Golloba, który został wtedy najpoważniejszej ranny. Na pokładzie był także inny żużlowej Rune Holta. Panowie lecieli na ligowy mecz do Tarnowa. Podczas podchodzenia do lądowania samolot zahaczył o drzewa. Eksperci stwierdzili później, że wypadek był wynikiem błędów w pilotowaniu. Tomasz Gollob doznał wtedy zaledwie lekkiego wstrząśnienia mózgu.

2009 rok to wypadek drogowy z udziałem Golloba. Żużlowiec złamał obojczyk. Do najgroźniejszego wypadku z udziałem Polaka doszło jednak cztery lata temu na torze w Sztokholmie. W Golloba wjechał Tai Woffinden. Brytyjczyk zahaczył przednim kołem o tył motocykla Golloba. Bydgoszczanin po raz kolejny miał problemy z obojczykiem, ale poważniejsze okazały się kłopoty z kręgosłupem. Gollob długo dochodził do siebie. Przez długi czas odczuwał ból. Wreszcie po zakończeniu sezonu w 2015 roku zdecydował się na operację, którą przeprowadził profesor Marek Harat, który także wczoraj operował Golloba.

Przez lata kolejne urazy niestety jedynie pogłębiały problemy. Żużlowi eksperci i ludzie dobrze znający Tomasza Golloba nie mają jednak wątpliwości, że mistrz świata z 2010 roku zrobi wszystko, by wrócić do zdrowia. Sam Gollob niejednokrotnie podkreślał, że wie z jakim ryzykiem wiąże się jego kariera.

(mpw)