Koniec złudzeń. Na stadionie w Klagenfurcie Polska uległa grającej w mocno rezerwowym składzie Chorwacji 0:1 i pożegnała się z Euro 2008. Przed mistrzostwami nasi piłkarze podgrzewali atmosferę, zapowiadając medal i olśniewającą grę. Niestety, skończyli na ostatnim miejscu w grupie, prezentując słabą a momentami nawet bardzo słabą grę.

REKLAMA

Polacy, mając w pamięci pierwsze kilkanaście minut meczu z Austrią, rozpoczęli uważnie w tyłach i agresywnie w środkowej strefie boiska. Akcje naszej drużyny mogły się podobać. W 4. minucie Wasilewski próbował uruchomić prostopadłym podaniem Saganowskiego, lecz piłkę w ostatniej chwili przechwycili obrońcy. Pomysł „Wasyla” chciał chwilę później skopiować Krzynówek, ale efekt był podobny.

W 10. minucie Polacy stworzyli najlepszą okazję w pierwszej połowie. Łobodziński przedarł się prawą stroną, mocno dośrodkował, jednak składającego się do strzału Krzyżówka w ostatniej chwili uprzedził Runje i wybił futbolówkę na rzut rożny. Mimo zmarnowanej szansy, gra polskiej jedenastki dobrze rokowała na dalszą część meczu. Na rokowaniach się niestety skończyło. Polacy nagle stanęli, a Chorwacja wreszcie zaczęła grać. Sygnał do ataku dał naszym rywalom Rakitic, który popisał się efektownym, ale minimalnie niecelnym strzałem.

W 21. Chorwaci mogli prowadzić. Rakitic dośrodkował z rzutu rożnego, jednak strzał Vejica okazał się minimalnie niecelny. Okres między 25. a 45. minutą to w zasadzie pojedynek Chorwacja – Boruc. Najpierw pojedynek sam na sam z bramkarzem Celticu dwukrotnie przegrał Klasnic, a następnie nasz golkiper potwierdził, że jest fachowcem światowej klasy, ratując naszą drużynę po strzale Rakitica.

Do przerwy wynik się nie zmienił. Chorwaci, a w zasadzie ich druga drużyna, bez większego wysiłku rządzili na boisku i tylko - po raz kolejny – świetnej postawie Boruca Polska zawdzięczała, że nie schodziła do szatni przegrywając co najmniej dwoma bramkami. Choć przez pierwsze dziesięć minut mogliśmy się łudzić, że będzie inaczej.

W przerwie Leo Beenhakker zareagował. Widząc, że gra się nie układa, a czasu jest coraz mniej, za pomocnika Lewandowskiego wstawił… obrońcę Kokoszkę. Jakże inaczej w podobnej sytuacji zachował się kilka dni wcześniej rodak Beenhakkera Marco van Basten. Gdy Holendrzy zaczęli się gubić pod naciskiem Francuzów, zdjął defensywnego pomocnika i wpuścił napastnika Arjena Robbena, który poprowadził „pomarańczowych” do zwycięstwa. Dlatego dziwi asekuranctwo Beenhakkera w momencie, w którym musiał postawić wszystko na jedną kartę.

Polacy zaczęli drugą połowę, tak jak skończyli pierwszą. Beznadziejnie. Wykorzystali to Chorwaci, którzy w 52. minucie objęli prowadzenie. Pranjić wycofał piłkę na dwunasty metr do Klasnicia, a ten strzałem w długi róg pokonał Boruca. Posłuchaj jak bramkę dla naszych rywali relacjonował reporter RMF FM Wojciech Słoń:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Dopiero wtedy na boisku pojawił się Ebi Smolarek. I – wraz z Rogerem - rozruszał „biało-czerwoną” ofensywę. Od 60. minuty nasi piłkarze zaczęli przejmować inicjatywę. Najpierw Roger ograł dwóch rywali i dośrodkował wprost na głowę Saganowskiego.

Strzał napastnika Southampton obronił jednak Runje. W 72. minucie gola dla Polski zdobył Smolarek, ale sędzia uznał, że gracz Racingu Santander był na spalonym. Powtórki pokazały, że arbiter się pomylił. Na pięć minut przed końcem polska jedenastka stworzyła najlepszą sytuację w meczu. Wprowadzony chwilę wcześniej Tomasz Zahorski przegrał jednak pojedynek sam na sam z chorwackim bramkarzem. Na tym w zasadzie mecz się zakończył. Polacy dreptali przez kilka ostatnich minut po murawie, a Chorwaci rozgrywali piłkę na swojej połowie.

Polska przegrała z „drugą” drużyną Chorwacji grając bez ambicji, bez pomysłu i bez wiary w korzystny rezultat. Odpadamy, a jedyne co pokazaliśmy podczas tego piłkarskiego święta, to niezła gra z Niemcami, fatalne 45. minut z Austrią i grę bez pomysłu przeciwko Chorwacji. No i fenomenalnego Artura Boruca. Trochę mało by zawojować Europę.

Powiedzieli po meczu:

Leo Beenhakker: Wszyscy jesteśmy rozczarowani, bo nasze ambicje były większe. Jedną z przyczyn jest fakt, że kilku podstawowych piłkarzy naszej drużyny nie było podczas mistrzostw Europy w najwyższej formie.

Slaven Bilic: Przede wszystkim wygraliśmy wszystkie mecze w grupie i z kompletem punktów awansowaliśmy do ćwierćfinału, a to nie udało się wielu zespołom przed nami. Po drugie, desygnowaliśmy do gry inny skład niż we wcześniejszych meczach i ci piłkarze też świetnie sobie poradzili, czyli ta decyzja była słuszna.

Co o meczu mówią kibice? Posłuchaj:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Bramka: 0:1 Ivan Klasnic (52).

Polska: Artur Boruc - Marcin Wasilewski, Michał Żewłakow, Dariusz Dudka, Jakub Wawrzyniak - Wojciech Łobodziński (55. Euzebiusz Smolarek), Mariusz Lewandowski (46. Adam Kokoszka), Roger Guerreiro, Rafał Murawski, Jacek Krzynówek - Marek Saganowski (69. Tomasz Zahorski).

Chorwacja: Vedran Runje - Hrvoje Vejic, Dario Simic, Dario Knezevic (27. Vedran Corluka), Danijel Pranjic - Ivan Rakitic, Ognjen Vukojevic, Nikola Pokrivac, Jerko Leko - Mladen Petric (74. Niko Kranjcar), Ivan Klasnic (74. Nikola Kalinic).