Sergio Guardiola został wczoraj zaprezentowany jako nowy piłkarz FC Barcelony B. Jego przygoda z rezerwami katalońskiego klubu zakończyła się jednak po kilku godzinach. Po raz kolejny okazuje się, że piłkarz musi uważać… co pisze w internecie.

REKLAMA

Sergi Guardiola mimo 24 lat na karku nie zaistniał jeszcze w wielkim futbolu. Teraz dostał jednak szansę od losu. Wczoraj podpisał umowę z Barceloną B, czyli z rezerwami katalońskiego giganta. Tym samym kibice znów mogliby się delektować nazwiskiem Guardiola na charakterystycznej koszulce Dumy Katalonii. W przeciwieństwie do Pepa Guardioli, który był przez lata piłkarzem a później trenerem FC Barcelony, przygoda nowego Guardioli trwała jednak bardzo krótko.

A wszystko z powodu wpisów w internecie, które umieszczał wcześniej Sergi Guardiola. "Hala Madrid", czy "Puta Catalonia" to zwroty nieakceptowalne dla fanów FC Barcelony jak i mieszkańców Katalonii. Niewłaściwe wpisy zawodnika na portalach społecznościowych znaleźli oczywiście kibice Dumy Katalonii i poinformowali o nich klub. Po kilku godzinach umowa z piłkarzem została rozwiązana.

Sam zawodnik przeprosił za wpisy, ale zaznaczył, że nie wiedział o ich istnieniu i nie przyznał się do ich napisania. Mimo wszystko nie był zaskoczony decyzją klubu i stwierdził, że na miejscu włodarzy Barcelony postąpiłby tak samo.

Podobne sytuacje znamy z polskich boisk. Przed laty do Legii trafił Paweł Kaczorowski. Piłkarz kilka miesięcy wcześniej po zdobyciu Pucharu Polski przez Lecha Poznań śpiewał na stadionie w Warszawie piosenki obrażające Legię. Kibice nigdy mu tego nie zapomnieli i pobyt Kaczorowskiego w stolicy zakończył się sportową klapą.

Akceptacja kibiców to ważna sprawa w sportowym świecie. O jej braku i późniejszych problemach może przesądzić jeden wpis, czy jedno niewłaściwe zachowanie. To szczególnie nauczka dla młodych piłkarzy, którym ktoś za kilka lat może przypomnieć wpis, który teraz wydaje się nieistotnym, niezbyt mądrym żartem.