Ciarko PBS Bank KH Sanok i Comarch Cracovia zagrają w finale hokejowego Pucharu Polski. "Oczekuję, że trybuny będą pełne, że sędziowie będą gwizdać zgodnie z zasadami, że będzie to hokejowe święto. Nieważne, kto wygra - to ma być hokejowe święto, z jednej i z drugiej strony. Fantastyczny mecz, który kibice będą długo wspominać" - mówi RMF FM trener krakowian Rudolf Roháček.

REKLAMA

W pierwszym półfinałowym pojedynku sanoczanie pokonali zespół z Krynicy 7:1. Wyszedł nam początek meczu. W drugiej i trzeciej tercji oszczędzaliśmy już trochę siły. Do drugiej tercji nie wyszliśmy może już z takim zaangażowaniem, było to widać. W trzeciej tercji wyszliśmy już na więcej procent. Ale tak bywa - zdarza się uspokojenie, kiedy po pierwszej tercji prowadzi się 4:0. Mecz finałowy będzie dużo cięższy - powiedział nam sanocki napastnik, zdobywca trzech bramek Martin Vozdecky.

Pytany o to, czy dłuższy czas na regenerację po półfinale i lżejszy mecz w półfinale może dać sanoczanom lepszą pozycję wyjściową do finału, odpowiedział: Może okaże się dla nas lepsze, że zaoszczędziliśmy więcej sił. Ale może gdybyśmy musieli zagrać w półfinale cięższy mecz, dzisiaj bylibyśmy bardziej rozegrani. Mieliśmy trzy tygodnie przerwy (lokaut spowodowany konfliktem klubów z PZHL - przyp. red.), a ciężko się wraca do rytmu meczowego. Zobaczymy - podsumował.

Maciej Kruczek, wybrany najlepszym zawodnikiem meczu w drużynie z Krynicy, przyznał, że jego zespół nie nastawiał się na zwycięstwo. Jechaliśmy do Sanoka z myślą, że możemy powalczyć. Nie nastawialiśmy się, że wygramy ten mecz, ale że możemy pokazać, że stać nas na dobrą grę w hokeja. W sumie mogliśmy jakąś niespodziankę sprawić - stwierdził.

Podkreślił, że atmosfera w drużynie jest dobra, mimo że z powodów finansowych odeszło z niej wielu wartościowych graczy. Nasza drużyna opiera się teraz na zawodnikach pierwszoligowych. Ale myślę, że nie jest źle, atmosfera jest bardzo dobra. Grając z lepszymi drużynami, będziemy walczyć, zostawiać serce na lodzie, ale też wiadomo, że nie nastawiamy się na wygrane. A z tymi słabszymi drużynami, z końca tabeli, naprawdę możemy powalczyć i z nimi wygrywać - zaznaczył.

Radziszewski: Finał będzie tak samo trudny jak półfinał - jeśli nie trudniejszy

W drugim półfinałowym spotkaniu Cracovia pokonała po zaciętym boku GKS Tychy 4:3.

To było trudne spotkanie. Tyszanie dysponują chyba najmocniejszym w tym roku składem. Mecz był wyrównany. Myślę, że też szczęście dopisało nam bardziej, wykorzystaliśmy więcej sytuacji - o tą jedną bramkę - dlatego wygraliśmy - podsumował półfinałowe spotkanie bramkarz Cracovii, uznany najlepszym zawodnikiem w swojej drużynie, Rafał Radziszewski.

Najcięższa była chyba pierwsza tercja. Później zagraliśmy lepiej w obronie. W trzeciej tercji niby najmniej się działo pod naszą bramką, ale popełniliśmy dwa błędy w obronie i straciliśmy dwie bramki. Udało się wyrównać w końcówce i była dogrywka. 10 minut - to jest dużo. Udało się zdobyć bramkę. W finale walczymy o to, żeby wygrać, ale to spotkanie będzie tak samo trudne jak z Tychami - jeśli nie trudniejsze - zaznaczył.

Myślę, że zespół z Tych był faworytem nie tylko meczu półfinałowego, ale i całego Pucharu. Ale pokazaliśmy charakter. Od drugiej tercji graliśmy na trzy piątki, Rafał (Radziszewski) świetnie bronił z tyłu. Gramy w finale, wszystko może się zdarzyć - podkreślał po meczu Damian Słaboń.

Na pewno straciliśmy trochę sił, czasu na regenerację jest może niedużo, ale to jest jeden mecz i będziemy walczyć tak jak w półfinale - podkreślił.

Roháček: To ma być fantastyczny mecz, który kibice będą długo wspominać

Sporo pretensji do pracy sędziów miał trener krakowian Rudolf Roháček. Psują całe widowisko. To, co jest na lodzie, to powinno się gwizdać. Tego chcą kibice. Chcemy, żeby hokej szedł w górę i do przodu, a nie w dół i wstecz. My w Sanoku toczymy zawsze zacięte wojny, na życie i śmierć. Jeśli kibice z Sanoka śmiali się z tego, jak sędziuje się przeciwko nam, to to coś znaczy. Trzeba z tym coś zrobić - mówił.

Wszędzie są sporne sytuacje, wszędzie je powtarzają, a tu jest sporna sytuacja i nikt tego nie powtarza, bo wychodzą z założenia, że wyjdzie błąd sędziego. No i niech wyjdzie ten błąd sędziego! On następnym razem go nie powtórzy. I o to chodzi! Wizerunek hokeja będzie lepszy, lepszy i coraz lepszy! Bo tu nie chodzi o to, żeby na kimś położyć kreskę. Ale żeby każdy - zawodnicy, trenerzy, sędziowie - byli coraz lepsi. O to chodzi - podkreślał.

W finale chcemy wygrać, chcemy grać atrakcyjny hokej, jak w półfinale. Ja oczekuję, że trybuny będą pełne, że sędziowie będą gwizdać zgodnie z zasadami, że będzie to hokejowej święto. Nieważne, kto wygra - to ma być hokejowe święto, z jednej i z drugiej strony. Fantastyczny mecz, który kibice będą długo wspominać - podsumował.

"Diablo" zaprosił do Arłamowa

Gościem specjalnym turnieju finałowego Pucharu Polski był pięściarz Krzysztof "Diablo" Włodarczyk. Jestem strasznie miło zaskoczony - i publicznością, i meczem - mówił RMF FM po pierwszym półfinałowym pojedynku. Kiedy ogląda się hokej w telewizji, wygląda to mniej dynamicznie. Na żywo jest zupełnie inaczej, dokładnie widać i słychać uderzenia o bandę, wejścia w akcję. Wygląda to bardzo fajnie. No i naprawdę ciężko jest strzelić bramkę - stwierdził. Publiczność bardzo fajnie dopingowała, naprawdę można zazdrościć Sanokowi takich kibiców - dodał.

Przy okazji zaprosił kibiców boksu na kolejne spotkanie. Zapraszam serdecznie, 15 marca, na wielkie uderzenie do Arłamowa - stwierdził.