Był sierpień 2006 roku. Robert Kubica wreszcie doczekał się startu w wyścigu o Grand Prix Formuły 1. W bolidzie BMW Sauber zastąpił Jacquesa Villeneuve’a, który został odsunięty od startu z powodów zdrowotnych. Tak rozpoczęła się przygoda pierwszego Polaka z F1. Trwała do końca sezonu 2010. Teraz doczekamy się w końcu ciągu dalszego.

REKLAMA

W tym pierwszym wyścigu - na Węgrzech w sierpniu 2006 - Robert Kubica został ostatecznie zdyskwalifikowany, bo jego bolid na mecie był zbyt lekki. Nie był to więc wymarzony początek, bo Polak dotarł do mety jako siódmy. Miałby więc na koncie pierwsze punkty. Kiedy jednak zajął już miejsce w bolidzie BMW Sauber, to go nie oddał. Po wyścigu na Węgrzech Villeneuve rozwiązał kontrakt z zespołem, Kubica wskoczył na miejsce kierowcy wyścigowego, a na pozycję kierowcy testowego awansował młodziutki Sebastian Vettel. Dziś Niemiec to jedna z największych gwiazd Formuły 1.

Kubica szybko pokazał, że ma wszystko, by zaistnieć w gronie najlepszych kierowców świata. Jeszcze w debiutanckim sezonie wywalczył 3. lokatę w Grand Prix Włoch. Łącznie w do końca sezonu 2010 dwanaście razy stawał na podium. Wygrał raz: w 2008 roku triumfował w Grand Prix Kanady. Na tym samym torze rok wcześniej miał bardzo poważnie wyglądający wypadek.

Z czasem Kubica stał się niczym Adam Małysz towarzyszem naszych weekendowych obiadów. Czekaliśmy na informacje dotyczące startów, transferów, sponsorów, przeciwników i partnerów naszego kierowcy. Żyliśmy jego konfliktem z Nickiem Heidfeldem, przenosinami do zespołu Renault. Formuła 1 zrobiła się w Polsce modna. I tak z miesiąca na miesiąc chłonęliśmy informacje dotyczące bolidów czy po prostu z zadowoleniem przyjmowaliśmy pochwały płynące pod adresem Kubicy ze strony największych sław F1.

Wszystko to, a przede wszystkim: marzenia Roberta Kubicy, prysły niczym mydlana bańka w lutym 2011 roku. Po groźnym wypadku Polaka w rajdzie Ronde di Andora drżeliśmy o jego zdrowie, a później zastanawialiśmy się, na ile możliwy będzie jego powrót do sportu. Sam Kubica strzegł swojej prywatności i z rzadka informował o postępach w leczeniu. Rozbrat z F1 stał się faktem, ale z motosportu Polak nie zrezygnował. I znów odnosił sukcesy - tym razem w rajdach. W 2013 roku, za kierownicą Citroena, został przecież mistrzem świata w cyklu WRC2. W kolejnym sezonie rywalizował już w WRC wspólnie z doświadczonym pilotem Maciejem Szczepaniakiem. I znów fani żyli od rajdu do rajdu, choć wypadki Kubicy, które się zdarzały, potrafili kwitować w dość kwaśny sposób.

W 2017 roku stało się jasne, że powrót do F1 jest jednak możliwy. Kubica zaczął brać udział w prywatnych testach Renault, testował na symulatorze bolid Red Bulla. Były testy na torze Hungaroring czy pod koniec sezonu w Abu Zabi. Temat znów poruszył kibiców, choć serial pod tytułem: "Czy Kubica wróci do F1?" momentami już irytował - pewnie także samego zainteresowanego. Nie było tygodnia, który nie przyniósłby nowych informacji, jednocześnie niczego nie wyjaśniając.

Stan zawieszenia trwał do połowy stycznia 2018, kiedy to Williams potwierdził, że Kubica dołączy do zespołu w roli kierowcy testowego i rozwojowego. Przez rok ciągłej obecności w padoku Kubica odnawiał znajomości, znów zachwycał ekspertów doświadczeniem i etosem pracy. A pod koniec sezonu znów zrobiło się o nim głośno. Ferrari oferujące Polakowi pozycję kierowcy testowego - to jedna z informacji, jakie w ostatnim czasie wypływały. Sam Kubica podczas wizyty w Warszawie przyznawał, że cały czas pracuje nad swoją przyszłością, ale nie wszystko zależy od niego. Zależało także od kwestii biznesowych.

Teraz, kiedy PKN Orlen podjął decyzję o wsparciu finansowym polskiego kierowcy, możemy czekać na emocje związane z sezonem 2019 - choć równocześnie trzeba pamiętać, że w tym roku ekipa Williamsa to jedna z najgorszych ekip w stawce. Czy z Robertem Kubicą team będzie stać na lepsze wyniki? Czy bolid Williamsa na sezon 2019 będzie bardziej konkurencyjny? Tym wszystkim będziemy żyć podczas zbliżającej się zimy!


(e)