Polska zremisowała ze Szkocją 1:1 w towarzyskim meczu piłkarskim w Glasgow. Wyrównującą bramkę dla biało-czerwonych zdobył w ostatniej akcji z rzutu karnego Krzysztof Piątek. W roli selekcjonera zadebiutował Czesław Michniewicz. We wtorek jego zespół zagra o awans na mundial ze Szwecją.

REKLAMA

Szkocja - Polska 1:1 (0:0).

Bramki: dla Szkocji - Kieran Tierney (68-głową), dla Polski - Krzysztof Piątek (90+4-karny).

Sędzia: Robert Hennessy (Irlandia). Widzów 39 090.

Szkocja: Craig Gordon - Scott McTominay, Grant Hanley, Kieran Tierney - Nathan Patterson (67. Stephen O'Donnell), John McGinn, Billy Gilmour (77. Kenny McLean), Callum McGregor (77. Ryan Jack), Ryan Christie (76. Stuart Armstrong), Greg Taylor (67. Aaron Hickey) - Che Adams (90. Jacob Brown).

Polska: Łukasz Skorupski - Bartosz Salamon (44-Krystian Bielik), Kamil Glik, Jan Bednarek (83. Adam Buksa) - Matty Cash, Szymon Żurkowski, Grzegorz Krychowiak (61. Sebastian Szymański), Jakub Moder, Piotr Zieliński (71. Kamil Grosicki), Arkadiusz Reca - Arkadiusz Milik (27-Krzysztof Piątek).

Biało-czerwoni mieli zagrać 24 marca półfinał barażowy o awans do mistrzostw świata z Rosją w Moskwie, lecz po wykluczeniu reprezentacji tego kraju przez FIFA wygrali walkowerem i awansowali bezpośrednio do finału. Tam ich rywalem będzie w Chorzowie 29 marca Szwecja, która w półfinale pokonała po dogrywce Czechy 1:0.

Natomiast Szkoci mieli wolny termin, ponieważ ich półfinał barażowy z Ukrainą przełożono na czerwiec.

Polska wystąpiła w czwartkowy wieczór bez Roberta Lewandowskiego. Trener Michniewicz już wcześniej zapowiadał, że chce go oszczędzić przed barażem. Sam napastnik dodawał, iż decyzja należy do selekcjonera.

Kapitanem był więc rozgrywający 91. mecz w reprezentacji Kamil Glik. W kadrze zadebiutował Szymon Żurkowski, a w bramce wystąpił Łukasz Skorupski.

Szkoci też nie wystawili najmocniejszego składu. Nie zagrał m.in. kapitan Andy Robertson z Liverpoolu, który jest zakażony koronawirusem.

W pierwszej połowie lepsze wrażenie sprawiali gospodarze - sporo biegali, z łatwością przedostawali się w okolice pola karnego Polaków. W 10. minucie świetną akcją indywidualną popisał się Nathan Patterson, ale jego strzał obronił Skorupski.

Niespełna kwadrans później ciekawą akcję pokazali biało-czerwoni. Po dośrodkowaniu Grzegorza Krychowiaka piłka trafiła na głowę Bartosza Salamona, lecz obrońca Lecha Poznań sporo się pomylił.

W kolejnych minutach trwały jednak ataki Szkotów. Często decydowali się na strzały z dystansu - czasami niecelne, a czasami takie, które sprawiały problemy Skorupskiemu (jak np. Che Adamsa).

Tuż przed przerwą polski bramkarz, najlepszy zawodnik ekipy Michniewicza w tej części gry, musiał jeszcze kilka razy interweniować (m.in. po strzale Pattersona) - gospodarze byli naprawdę blisko powodzenia.

Gorszą informacją dla sztabu polskiej kadry był fakt, że już w pierwszej połowie o zmianę - na skutek kontuzji - poprosili Arkadiusz Milik (zastąpiony przez Krzysztofa Piątka) oraz Salamon (w jego miejsce wszedł Krystian Bielik). Wiadomo już, że ten drugi nie zagra w barażowym finale.

Druga połowa rozpoczęła się od niezłej okazji Piątka, ale napastnik Fiorentiny nie trafił w bramkę.

Później jednak Szkoci znów zaczęli zdecydowanie dominować na boisku. Wciąż świetnie spisywała się ich druga linia, w której prym wiedli John McGinn i Billy Gilmour. W końcu zareagował na to Michniewicz, wprowadzając za Grzegorza Krychowiaka kreatywnego Sebastiana Szymańskiego.

I właśnie po podaniu tego pomocnika w 65. minucie dogodną okazję miał Piątek, ale Szkoci wybili piłkę z linii bramkowej.

Trzy minuty później gospodarze objęli prowadzenie. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego skutecznym uderzeniem głową popisał się Kieran Tierney.

Biało-czerwoni długo nie potrafili na to odpowiedzieć, nie stwarzali zagrożenia pod bramką rywali.

I kiedy wydawało się, że zejdą z boiska pokonani, w 90+4. minucie (już po upływie sygnalizowanych trzech doliczonych minut) sędzia odgwizdał rzut karny za faul na Piątku. Sam poszkodowany bez kłopotów wykorzystał "jedenastkę".

Polscy piłkarze uniknęli więc porażki, ale niezmienna pozostaje "klątwa selekcjonerów w debiucie". W XXI wieku jeszcze żadnemu trenerowi reprezentacji Polski nie udało się wygrać w swoim pierwszym meczu. Ostatnim był Janusz Wójcik - 25 lat temu.

Część dochodu z czwartkowego spotkania zostanie przekazana - za pośrednictwem funduszu UNICEF - na rzecz zaatakowanej przez Rosję Ukrainy.