Agnieszka Radwańska - po pierwszym wygranym meczu w turnieju Masters w Stambule - nie kryła zadowolenia. "Jest dobrze" - oceniła po zwycięstwie nad Czeszką Petrą Kvitovą. Polska tenisistka dodała jednak: "Wygrałam łatwo pierwszy mecz, ale wiadomo, że nie jest to jeszcze koniec. Jeszcze wszystko może się zmienić."

REKLAMA

Cieszę się, że pierwszy mecz był dość krótki, bo wiadomo, że żaden nie będzie łatwy. W końcu jest tu osiem zawodniczek najlepiej grających w całym sezonie. Ale jest dobrze. Wygrałam w dwóch setach i zaoszczędziłam trochę sił. Wychodząc na kort nie myślałam o poprzednim meczu z Petrą sprzed roku i o tym, że z nią wtedy prowadziłam. Cóż, w sumie w wielu meczach prowadziłam, a kończyły się różnie, więc staram się o takich rzeczach nie myśleć. Tamten mecz to zupełnie inna historia - mówiła po meczu Radwańska.

W poprzedniej edycji Kvitova triumfowała, wygrywając wszystkie pięć spotkań w imprezie, dzięki czemu zdobyła 1500 punktów do rankingu i zgarnęła maksymalną premię w wysokości 1,52 miliona dolarów.

Wiedziałam, że ona tu się dobrze czuje i gra dobrze, bo przecież w tamtym roku wygrała i to bez żadnej porażki. Nie sądziłam jednak, że będzie dzisiaj tyle breaków, bo ona słynie z tego, że świetnie serwuje i to z lewej ręki. To jest jej największa broń i zawsze ciężko ją przełamać. Tutaj jest dość wolna nawierzchnia i trudno jest o asy, więc starałam się to wykorzystać przy returnach i udało mi się ją kilka razy zbrejkować. Do tego wszystko mi w miarę wychodziło i zagrałam na wysokim poziomie od początku do końca - stwierdziła Radwańska.

Do czterech razy sztuka?

Był to czwarty pojedynek Polki i Czeszki - trzy poprzednie wygrywała Kvitova, w tym przed rokiem w mistrzostwach WTA Tour na zamknięcie rywalizacji w grupie. Krakowiance wystarczyło wówczas wygrać seta, by awansować do półfinału. W naszych meczach było 0-3, aczkolwiek wszystkie były bardzo wyrównane, wręcz na styku. Nie tylko ten w ubiegłym roku tutaj, ale i przecież w Eastbourne przegrałam w trzecim secie w tie-breaku. Cieszę się więc, że ten bilans poprawiłam, tym bardziej, że pierwszy mecz w turnieju jest zawsze najtrudniejszy, zwłaszcza w tej hali, gdzie kort jest budowany tuż przed imprezą. Na takiej nawierzchni zawsze gra się trochę gorzej niż na takim prawdziwym korcie, który stoi cały rok - powiedziała po zwycięstwie Radwańska.

W środę starcie z Szarapową



Wygrałam łatwo pierwszy mecz, ale wiadomo, że nie jest jeszcze koniec. Jak na razie mam 1-0, ale tu wszystko może się jeszcze zmienić i decydować może przecież ostateczny bilans setów, a nawet gemów. Zobaczymy, jak będzie dalej. Przede mną jeszcze dwa ciężkie mecze, szczególnie z Marią Szarapową. Od pół roku, bo od marca, kiedy ja pokonałam w Miami, nie grałyśmy ze sobą, więc trudno coś wcześniej przewidywać - uważa Radwańska.

Jej zdaniem, nawierzchnia w Stambule jest specyficzna i bardzo wolna jak na twarde korty. Nie wiem której z nas może sprzyjać, bo często jest tak, że coś jednego dnia pasuje, a drugiego już nie. No i w środę na pewno kilka tysięcy ludzi na trybunach będzie jednak przeciwko mnie, nie ma dwóch zdań. Dzisiaj widziałam sporo polskich flag, więc mam nadzieję, że wszyscy się zbiorą do kupy i postarają się ich przekrzyczeć - dodała.

Szarapowa jest od lat najbardziej popularną tenisistką w Turcji. Jest lubiana bardziej niż Dunka o polskich korzeniach Caroline Wozniacki, główna twarz reklam narodowego przewoźnika lotniczego Turkish Airlines. Poza tym w Stambule mieszka bardzo dużo Rosjan, głównie właścicieli licznych sklepów odzieżowych. Ten mecz zamknie środowy plan gier.