Za 100 dni w Rio de Janeiro początek letnich Igrzysk Olimpijskich. Wyniki naszych sportowców w ostatnich miesiącach napawają optymizmem. Dużo dobrych wieści napływa regularnie z lekkoatletycznych stadionów. „W Rio możemy mieć nawet 10 medalowych szans” – mówi w rozmowie z RMF FM prezes związku lekkiej atletyki Jerzy Skucha.

REKLAMA

Patryk Serwański, RMF FM: Sto dni zostało do Igrzysk w Rio. Raporty dotyczące postępów naszych lekkoatletów trafiają regularnie na biurko?

Jerzy Skucha, prezes PZLA: Raporty trafiają do szefa szkolenia i mojego zastępcy Henryka Olszewskiego. Oczywiście codziennie rozmawiamy o tym, co się dzieje. O tej porze najważniejsze jest zdrowie. Jeżeli nie ma raportu, że kogoś coś boli, to znaczy, że jest dobrze. Informacji o jakichkolwiek problemach jest bardzo mało i to nas niezwykle cieszy.

W Rio chcemy zdobywać medale, a właśnie w lekkiej atletyce tych szans jest wyjątkowo dużo. Może się okazać, że właśnie w tej dyscyplinie zdobędziemy ¼ a może i 1/3 wszystkich naszych medali.

Jestem przekonany, że lekkoatleci zdobędą te medale. Szans medalowych jest sporo. Ja widzę mniej więcej 10. Oczywiście nie mówię o takiej ilości medali, tylko o szansach. Jeśli to się przełoży na 3, 4, a może 5 medali to będzie wspaniale.

Teraz możemy mówić w lekkiej atletyce o pewnej ciągłości. Kilka lat temu pojawiły się gwiazdy, wróciły sukcesy a teraz coraz mocniej na tych naszych doświadczonych zawodników naciska młodzież. Jak udało się to osiągnąć?

To bardzo cieszy. Ci starsi przyciągają młodzież do sportu i to niekoniecznie do swoich konkurencji. Niech przykładem będzie tu świetna sprinterka Ewa Swoboda. Sądzę, że pomogły w tym pewne zmiany. Od kilku lat odpowiadamy za całość lekkiej atletyki w kraju. Wcześniej obejmowaliśmy dopiero 19-latków. Teraz mamy taką możliwość stworzoną przez ministerstwo, które daje na to fundusze i możemy dbać o rozwój o wiele młodszych zawodników. Selekcja do konkretnych konkurencji, dbanie o ich rozwój - dzięki temu lepiej wykorzystujemy i prowadzimy talenty, które się pojawiają. Talenty zawsze były, ale ciężko było je wyłowić. Teraz jest łatwiej. A co do naszych medalistów - na pewno pomaga im także walka z dopingiem w sporcie. Wystarczy spojrzeć na konkurencje rzutowe. My mamy gwiazdy na światowym poziomie, a rywale ze wschodu po wpadkach dopingowych zdecydowanie obniżyli poziom.

A jak wykorzystać obecne gwiazdy w przyszłości? Takie postaci jak Tomasz Majewski powinny dalej działać w sporcie. Byli sportowcy mają dziś duże możliwości, jak zatrzymać ich w roli trenerów czy działaczy?

Z trenerami mamy pewien problem. Są świetni fachowcy, ale już zaawansowani wiekowo. Bardzo istotne jest to, by znaleźć ich następców. W programach młodzieżowych pracują już nasi byli medaliści. Co do Tomka Majewskiego to nie widzę go w roli trenera.

Powołałem się na jego przykład, bo wiemy, że kończy karierę.

Oczywiście. Tomek się zdeklarował i wiemy, że po Rio kończy karierę. Jestem dumny ze wszystkich lat współpracy z nim. Widzimy jego miejsce we władzach związku, a także europejskiej czy światowej federacji. To odpowiednia osoba, która mogłaby wspierać polską lekko atletykę na arenie międzynarodowej.

Właściwie pewnie każdy kibic widział bardzo niewiele pchnięć Tomasza Majewskiego. A przecież jego sukcesy powodowały wielką euforię, jak wtedy, gdy zdobywał tytuły mistrza olimpijskiego i tak naprawdę po Rio w kibicach pojawi się pewna pustka.

Na pewno tak. Tomek ma już następców. Może któryś z nich też będzie odnosił sukcesy, ale czy któryś z tych zawodników będzie miał osobowość Tomka i będzie w stanie walczyć na aż takim poziomie? Tego na razie nie wiemy. Kiedy odchodzili Irena Szewińska czy Robert Korzeniowski też pojawiała się pewna pustka, ale myślę, że napór tych młodych zawodników wykreuje nowego Tomka Majewskiego - nie tylko medalistę, ale też pewną osobowość.

(j.)