Sevilla FC - rekordzista pod względem triumfów w Lidze Europy, a wcześniej Pucharze UEFA - zmierzy się w dzisiejszym finale tych rozgrywek o godz. 21 w Kolonii z Interem Mediolan. Emocji nie zabraknie, obie drużyny imponują formą w ostatnich tygodniach.

REKLAMA

Drużyna ze stolicy Andaluzji pięciokrotnie triumfowała w LE bądź jej poprzednikach. Na dodatek wszystkie sukcesy odniosła w ciągu minionych 14 lat - w 2006, 2007, 2014, 2015 i 2016 roku. Nigdy nie przegrała w finale.

Po trzy triumfy ma kilka drużyn, wśród nich Inter, ale mediolańczycy na powtórny prymat czekają aż 22 lata (wcześniej w 1991 i 1994 roku).

Prezentujący świetną formę belgijski napastnik Interu Romelu Lukaku uważa, że faworytem będzie Sevilla. Od wznowienia rozgrywek po przymusowej przerwie spowodowanej koronawirusem piłkarze trenera Julena Lopetegui są niepokonani, a łącznie nie przegrali już 20 kolejnych spotkań. Ostatniej porażki doznali 9 lutego.

Drużyna z San Siro też jednak imponuje - łączny strzelecki dorobek Interu w kończącym się sezonie, licząc wszystkie rozgrywki, wynosi 111 goli (z czego 81 w Serie A), co jest klubowym rekordem.

W półfinałach LE Sevilla pokonała 2:1 dobrze spisujący się w poprzednich tygodniach Manchester United, natomiast naszpikowany gwiazdami Inter wygrał z Szachtarem Donieck aż 5:0.

Od ćwierćfinałów obecnej edycji LE zespoły nie rywalizowały - jak dotychczas, z wyjątkiem dwóch par 1/8 finału - systemem mecz i rewanż na swoich stadionach. Pandemia doprowadziła bowiem do znaczących przerw i opóźnień w piłkarskich rozgrywkach na całym świecie. Zamiast tego rozstrzygnięcia zapadały w jednym spotkaniu - na neutralnym terenie w czterech niemieckich miastach.

Finałowe spotkanie w Kolonii, podobnie jak wcześniejsze, odbędzie się bez udziału kibiców.