O wielką niespodziankę postarali się piłkarze kieleckiej Korony, wygrywając z krakowską Wisłą, która była uważna za faworyta tego spotkania. "Przegraliśmy, czego nie przewidywałem. Nie wyobrażałem sobie takiego rezultatu, tu w Kielcach. Dzisiejszy festiwal błędów jest już historią, musimy przygotowywać się do następnych spotkań" - mówił po meczu trener Franciszek Smuda.

REKLAMA

Jedyny strzał na bramkę w pierwszej połowie dał prowadzenie kielczanom. Z 25 metrów Kyryło Pietrow kopnął dokładnie piłkę, której lot zmienił głową krakowski obrońca i wpadła ona pod poprzeczkę bramki Wisły. Zdezorientowany bramkarz krakowian Michał Buchalik nie mógł nic zrobić.

Piłkarze obu zespołów grali z dużym wzajemnym respektem, obrońcy uważnie pilnowali swego pola, nie popełniali dużych błędów. Gorzej było z akcjami ofensywnymi, które przeważnie kończyły się niedokładnymi podaniami. Zabrakło strzałów na bramki. W tym spokojnym graniu bardzo dobrą okazję zmarnował w doliczonym czasie Vlastimir Jovanovic - będąc sam na sam z bramkarzem Wisły strzelił obok słupka.

Po przerwie szybciej i dokładniej grali krakowanie. Co chwilę pod bramką Korony dochodziło do groźnych sytuacji. Obrońcy z dużym wysiłkiem likwidowali zagrożenie. Najpierw bramkarz gospodarzy wybił piłkę po strzale Mariusza Stępińskiego, ale w 55 min. był bezradny, gdy Łukasz Burliga umieścił ją w siatce.

Sporadyczne ataki kielczan w tym okresie, ale prowadzone zdecydowanie, przyniosły dość szybko efekt. W 61. min. po akcji lewą stroną Nabil Aankour strzelił z dużego kąta, piłka otarła się jeszcze o nogę krakowskiego obrońcy i wylądowała w bramce. Ponowne prowadzenie dodało sił piłkarzom Korony i uradowało zziębniętych kibiców.

Od 74. min. Wisła grała w dziesiątkę, po wykluczeniu Łukasza Burligi. Mimo to krakowianie atakowali bramkę gospodarzy, stwarzali pod nią zamieszanie, wręcz kocioł. W 75. min. po licznych dobitkach i szczęśliwych interwencjach kielczan, w ostatniej chwili od utraty bramki uratował ich słupek. Jednak w kilka minut później na trzymającego piłkę bramkarza Korony wpadł Radek Dejmek, a piłka potoczyła się do siatki. Gol przyznano jako samobójczy obrońcy gospodarzy.

Kielczanie nie ustawali w dążeniu do zmiany rezultatu. Po kilku akcjach, w 85. min. Olivier Kapo skierował piłkę do bramki, uzyskując po raz kolejny prowadzenie dla Korony i ostatecznie zwycięstwo.


Korona Kielce - Wisła Kraków 3:2 (1:0)


Bramki: 1:0 Kyryło Petrow (33), 1:1 Łukasz Burliga (55), 2:1 Nabil Aankour (61), 2:2 Radek Dejmek (78-samobójcza), 3:2 Olivier Kapo (85).

Korona Kielce: Vytautas Cerniauskas - Paweł Golański, Piotr Malarczyk, Radek Dejmek, Kamil Sylwestrzak - Paweł Sobolewski (84. Serhij Pyłypczuk), Kyryło Petrow, Vlastimir Jovanovic, Nabil Aankour - Przemysław Trytko (46. Michał Janota), Olivier Kapo.

Wisła Kraków: Michał Buchalik - Łukasz Burliga, Arkadiusz Głowacki, Richard Guzmics, Maciej Sadlok - Rafał Boguski (74. Paweł Brożek), Alan Uryga, Dariusz Dudka, Wilde-Donald Guerrier (65. Emmanuel Sarki) - Mariusz Stępiński (67. Łukasz Garguła), Semir Stilic.