Piłkarze ręczni PGE Vive Kielce przegrali na wyjeździe z mistrzem Białorusi Mieszkowem Brześć 25:28 (11:15) w meczu pierwszej kolejki grupy B Ligi Mistrzów.

REKLAMA

Początek spotkania był wyrównany. Jeszcze w piątej minucie na tablicy wyników widniał remis 2:2. Jednak w ciągu kilkudziesięciu sekund Filipa Ivica pokonał dwukrotnie Dmitrij Nikulenkow i Mieszkow prowadził 4:2. Pięć minut później po trafieniu Siergieja Szyłowicza przewaga gospodarzy wzrosła do trzech bramek - 6:3. Trener Tałant Dujszebajew zdecydował się w tym momencie na zmianę bramkarzy: Ivica zastąpił Sławomir Szmal.

Jednak w 11. minucie po kolejnej bramce Nikulenkowa mistrz Białorusi odskoczył na cztery trafienia (7:3). Niezrażeni kielczanie zaczęli grać lepiej i dosyć szybko odrobili większość część strat. Po bramce Alexa Dujshebaeva (16. minuta) Vive przegrywało tylko 6:7. Duża w tym zasługa Szmala. Kielecki bramkarz popisał się kilkoma świetnymi interwencjami, broniąc też rzut karny wykonywany przez Rastko Stojkovica, byłego zawodnika drużyny ze stolicy regionu świętokrzyskiego.

Po okresie dobrej gry, mistrzom Polski przytrafił się przestój, co bezlitośnie wykorzystali Białorusini. W 24. minucie Szmala z karnego pokonał Konstantin Igropulo i zespół z Brześcia ponownie prowadził trzema bramkami - 11:8. Dwie minuty później Aleksander Szkurinski po świetnej akcji całego zespołu pokonał Szmala i Mieszkow wygrywał już 12:8.

Czterobramkowe prowadzenie zespół z Brześcia utrzymał do końca pierwszej połowy. Po 30 minutach Vive przegrywało 11:15. Duża w tym zasługa świetnie broniącego w drużynie gospodarzy Serba Rade Mijatovica.

Drugą część gry kielczanie rozpoczęli od dwóch efektownych trafień Blaza Janca. Na faul na Słoweńcu w 36. minucie czerwoną kartkę otrzymał zawodnik Mieszkowa Siergiej Szyłowicz. Nie zdeprymowało to jednak gospodarzy. W 39. minucie z koła trafił Stojkovic i Mieszkow znów odskoczył na cztery trafienia (19:15).

Część strat kielczanie odrobili w ciągu dwóch minut. Po bramkach Julena Aginagalde i Alexa Dujshebaeva mistrz Białorusi prowadził, ale już tylko dwoma bramkami - 19:17. Wystarczyła jednak chwila dekoncentracji, dwa błędy Vive i po kolejnych 120 sekundach goście przegrywali 17:21 (bramki Ljubo Vukica i Dzianisa Rutenki).

Na kwadrans przed zakończeniem spotkania czas wziął Tałant Dujszebajew. Minutę później faulowany przez Igropulo był Manuel Strlek, ale serbscy arbitrzy nie zareagowali. Wydaje się, że Rosjaninowi należała się przynajmniej dwuminutowa kara.

W 50. minucie swoją piątą bramkę w tym meczu zdobył Nikulenkow. Jego zespół prowadził już pięcioma trafieniami - 23:18 i gospodarze byli już bardzo blisko niespodziewanego zwycięstwa. Kielczanie grali do końca bardzo ambitnie, ale losów pojedynku nie zdołali już odwrócić. Mistrz Białorusi pokonał na inaugurację Ligi Mistrzów PGE Vive Kielce 28:25 (15:11).


Mieszkow Brześć - PGE Vive Kielce 28:25 (15:11).

Mieszkow Brześć: Ivan Pesic, Rade Mijatovic - Dzianis Rutenka 2, Artsiom Kulak 2, Aleksander Szkurinski 5, Vid Poteko, Dmitrij Nikulenkow 5, Rastko Stojkovic 3, Wiaczesław Szumak, Ljubo Vukic 2, Rajko Prodanovic, Pavel Horak, Simon Razgor, Konstantin Igropulo 5, Petar Djordjic 2, Siergiej Szyłowicz 2.

PGE Vive Kielce: Sławomir Szmal, Filip Ivic - Michał Jurecki 3, Blaz Janc 3, Marko Mamic 1, Mateusz Kus 1, Julen Aginagalde 2, Karol Bielecki 3, Mateusz Jachlewski 1, Manuel Strlek 1, Krzysztof Lijewski 2, Alex Dujshebaev 4, Mariusz Jurkiewicz, Uros Zorman, Dean Bombac 2, Darko Djukic 2.

Kary: Mieszkow - 6 min. Vive - 2 min.

W 36. min za faul na Blazie Jancu czerwoną kartkę otrzymał zawodnik Mieszkowa Brześć Siergiej Szyłowicz.

Sędziowali: Aleksandar Pandzic i Ivan Mosorinski (Serbia).