Polscy hokeiści od zwycięstwa rozpoczęli udział w Mistrzostwach Świata Dywizji IB. Biało-czerwoni w pierwszym spotkaniu rozgromili Holandię 8:1. Dziś kolejnym rywalem podopiecznych Tomasza Valtonena będzie Ukraina. O tym spotkaniu, powrocie na zaplecze elity i sile polskiej reprezentacji z byłym jej zawodnikiem Leszkiem Laszkiewiczem rozmawiał Wojciech Marczyk z redakcji sportowej RMF FM.

REKLAMA


Wojciech Marczyk, RMF FM: Dobrze biało-czerwoni zaczęli mistrzostwa. Od pewnego zwycięstwa 8:1 z Holandią. To nie jest jednak bardzo wymagający przeciwnik.

Leszek Laszkiewicz: Dokładnie tak. Tym bardziej, że wiedzieliśmy, że będą bardzo osłabieni przed tym meczem. Grali na trzy piątki tylko. Można się było więc spodziewać, że wygramy ten mecz. Bardzo się cieszę, że ten pierwszy krok został poczyniony.

Dziś mecz z Ukrainą, która przegrała pierwszy mecz z Japonią. To będzie dla naszych reprezentantów trudne spotkanie?

Z Ukrainą zawsze grało się ciężko, mimo że często rywalizujemy z nimi w sparingach. To jest drużyna, który liczy się do awansu. Sam jestem ciekaw dzisiejszego meczu. On jest bardzo ważny. Musimy z nimi wygrać, bo jeżeli tak się stanie to będziemy później już o awans grali z Japonią.

Biało-czerwoni są w gronie faworytów do awansu na zaplecze elity. Kto jeszcze będzie groźny?

Spodziewam się, że właśnie Ukraina i Japonia będą rywalami Polski do awansu. Dzisiejszy mecz trzeba więc pewnie wygrać i jak już wspomniałem, później będziemy walczyć z Japonią o awans.

Z Holandią podopieczni Tomasza Valtonena wygrali pewnie, chociaż początek spotkania tego nie zapowiadał.

Polacy mieli przewagę od początku meczu, ale nie potrafili tego udokumentować bramkami. Wszystkie strzały szły obok bramki, a Holendrzy mieli jeszcze trochę sił. Potem z biegiem czasu, nasi reprezentanci narzucali coraz mocniejsze tempo. Było widać, że Holendrom zeszła para i udało się trafiać do bramki. Po trzecim golu biało-czerwoni już zdecydowanie kontrolowali ten mecz. Było tez widać, że gra naszych reprezentantów stała się wtedy dokładniejsza i płynniejsza.

Twoim zdaniem brak awansu to będzie porażka?

Tak. Wszyscy spodziewamy się awansu o poziom wyżej. Mamy na to skład, żeby w tym roku awansować do tej lepszej grupy. Jesteśmy faworytem, dlatego inne miejsce niż pierwsze będzie porażką.

Mam wrażenie, że po tych wszystkich sporach zawodników z władzami związku teraz wrócił spokój i wszyscy chyba wiedzą, jaki jest cel.

Dokładnie tak. Dodatkowo osoba Tomka Waltonena świadczy o atmosferze. Jest to bardzo charakterystyczny trener i bardzo pozytywny i zaraził chłopaków swoim optymizmem. Każdy widzi, że jest chemia między chłopakami a trenerem. Liczymy na to, że to się przełoży na wyniki kolejnych spotkań i bardzo przekonująco wygrają mistrzostwa.

Jak dziś jest siła reprezentacji Polski?

Wydaje mi się, że to o czym cały czas mówi Tomek Waltonen przynosi efekty. Ta drużyna ma swoją strukturę i atmosferę. Dodatkowo mamy też indywidualności jak Patryk Wronka, Krystian Dziubiński, Tomek Malasiński i Marcin Kolusz. Te indywidualności robią różnice w tej dywizji. Także musimy się teraz spodziewać tylko dobrej gry.

Masz ogromne doświadczanie jako zawodnik. Powiedz mi, czy takie wysokie zwycięstwo na początku turnieju jeszcze dodatkowo nakręca?

Zdecydowanie. Zawsze lepiej się wchodzi w turniej ze zwycięstwem niż porażką. Każde zwycięstwo buduje jednak atmosferę. Spokojniejsze są ręce i głowa. Cieszę się więc, że wygrali pierwszy mecz, bo to motywuje ich na następne.