"Zrobiłem coś wielkiego, ale spóźniłem finisz, mogłem mieć złoto" - tak Adam Kszczot podsumował swój finałowy bieg na 800 m na lekkoatletycznych MŚ w Londynie. Polak wróci do kraju ze srebrnym krążkiem!

REKLAMA

To jego drugie srebro w karierze. Pierwsze zdobył dwa lata temu w Pekinie. Teraz potwierdził, że nadal jest w światowej czołówce, a po zejściu ze stadionu tryskał humorem.

Fajnie było, prawda? Denerwowaliście się trochę? - powiedział na początek do dziennikarzy.

Przyznał, że sam też się denerwował. Wiedział, jaka jest stawka i jak wiele od tego zależy.

Początek biegu był szalony. A to daje zawsze bardzo dużo do myślenia. Pojawiają się sprzeczne myśli. Przyspieszać czy zachować trochę sił na finisz? Te pytania pojawiają się ciągle, a decyzję trzeba bardzo szybko podjąć - mówił.

Żałuję, że nie trzymałem się bliżej czołówki. Na 200 m do mety za bardzo mi uciekli. Grupa się rozerwała, a ja tego nie zauważyłem. Nie zdążyłem tego skontrować. Wtedy prawdopodobnie bym powalczył o złoty medal - analizował.

Mimo wszystko srebro to jego wielki sukces.

Jestem dwukrotnym medalistą na 800 m. Niewielu ludzi może coś takiego powiedzieć. Najczęściej ten pierwszy jest też ich ostatnim, ale nie w moim przypadku. To piękne uczucie - zapewnił Kszczot.

Czego zabrakło do złota? Może trochę finezji? Było za dużo wyrachowania w tym biegu. Wiedziałem, co robię. Wiedziałem, że będzie ścinać z nóg rywali, bo w takim tempie nie można przebiec 800 m. Nie zauważyłem tylko, że Pierre-Ambroise Bosse się mniej przepychał w całej grupie i lepiej się odnalazł - powiedział.

Właśnie zwycięstwo Francuza (1.44,67) było dla Kszczota największym zaskoczeniem - tym bardziej, że Bosse w półfinale nie błysnął. Nie doceniłem go - przyznał Polak.

Kszczot uzyskał najlepszy swój czas tego sezonu: 1.44,95, ale jest przekonany, że stać go na to, by z tego wyniku trochę urwać.

Medal zadedykował żonie, która jest w siódmym miesiącu ciąży: na świat ma przyjść Ignacy.

Na MŚ w Londynie Polacy mają już cztery medale. We wtorek srebro dorzucił również nasz tyczkarz Piotr Lisek, a dzień wcześniej w rzucie młotem złota była Anita Włodarczyk, a brązowa Malwina Kopron.


(e)