Piłkarze Wisły Kraków pod wodzą "starego-nowego" trenera Henryka Kasperczaka wygrali z Lechią Gdańsk 3:0 i umocnili się na prowadzeniu w tabeli ekstraklasy. Legia po raz kolejny rozczarowała kibiców, tym razem remisując 1:1 ze Śląskiem Wrocław.

REKLAMA

Kasperczak, który kiedyś pracował już w Wiśle, ponownie zasiadł na ławce trenerskiej "Białej gwiazdy" w środowym meczu ćwierćfinału Pucharu Polski z Lechią. Wówczas krakowianie zremisowali na wyjeździe 0:0. W sobotę spotkali się z tym samym przeciwnikiem, ale tym razem w meczu ligowym, na dodatek w Krakowie.

Po bezbramkowej pierwszej połowie, w drugiej części trener Kasperczak zdecydował się na trzy zmiany. Każda okazała się strzałem w dziesiątkę. Rezerwowi Tomas Jirsak i Rafał Boguski zdobyli gole (wcześniej bramkę na 1:0 strzelił Marcelo), a Wojciech Łobodziński zaliczył asystę. Były to pierwsze bramki "Białej Gwiazdy" na wiosnę.

Wszystko wskazuje na to, że najgroźniejszym rywalem krakowian w walce o tytuł mistrzowski będzie Lech Poznań, który odniósł trzecie na wiosnę zwycięstwo. Tym razem nad Jagiellonią Białystok 2:0. W strugach deszczu i bardzo kiepskiej murawie gole dla gospodarzy zdobyli Robert Lewandowski i Tomasz Mikołajczak. Ten pierwszy uzyskał 13. bramkę w sezonie i prowadzi w klasyfikacji strzelców.

Lech traci obecnie dwa punkty do Wisły i ma już trzy więcej niż kolejna w tabeli Legia, która nie potrafi wydobyć się z kryzysu. Nowy trener Stefan Białas na razie nie poprawił znacząco gry warszawskiego zespołu, który w sobotę - mimo prowadzenia 1:0 - zremisował w Warszawie ze Śląskiem 1:1. Szkoleniowiec klubu z Łazienkowskiej miał jednak utrudnione zadanie. Gospodarze wystąpili osłabieni brakiem kontuzjowanych Bartłomieja Grzelaka i Marcina Mięciela.

Niesamowity przebieg miał sobotni mecz w Lubinie, gdzie Zagłębie pokonało ostatnią w tabeli Polonię Warszawa 2:0. W dwóch poprzednich spotkaniach poloniści mieli pretensje do arbitrów. Tym razem sędzia podjął bardzo kontrowersyjną decyzję na korzyść... "Czarnych Koszul", gdy w 50. minucie usunął z boiska Mouhamadou Traore. Napastnik Zagłębia wbiegł w pole karne i po starciu z dwoma rywalami padł na murawę. Kibice spodziewali się rzutu karnego, tymczasem arbiter uznał, że Senegalczyk symulował i ukarał go drugą żółtą kartką, a w konsekwencji czerwoną.

Jak się okazało, strata jednego zawodnika podziałała na gospodarzy mobilizująco. Grając w osłabieniu zdobyli dwa gole z kontrataków. Pierwszego z nich Ilijan Micanski po pięknej indywidualnej akcji (napastnik Zagłębia przebiegł ponad pół boiska, mijając czterech rywali). To już piąty gol Bułgara w trzech ostatnich ligowych meczach, ósmy w sezonie, ale pierwszy przed własną publicznością.

Z walki o najwyższe cele nie rezygnuje Ruch Chorzów, który wygrał z PGE GKS Bełchatów 1:0 i dogonił w tabeli Legię. Gola na wagę trzech punktów zdobył z rzutu karnego Wojciech Grzyb. Sędzia Marek Karkut z Warszawy solidarnie pokazał piłkarzom obu drużyn po jednej czerwonej kartce.

Ciągle bez porażki wiosną pozostaje Odra Wodzisław, która zremisowała w Kielcach z Koroną 1:1. Pierwszego gola puścił Arkadiusz Onyszko, którego strzałem głową przed przerwą pokonał Maciej Tataj. Bramka dla gości padła po "samobóju" Brazylijczyka Hernaniego. Mimo zdobycia punktu Odra spadła do strefy spadkowej.

Drugie w sezonie zwycięstwo przed własną publicznością zanotowała Arka, która wygrała 2:0 z Cracovią, a Piast Gliwice trzy punkty wywalczył po raz pierwszy od 4 października, pokonując pod wodzą nowego trenera Ryszarda Wieczorka Polonię Bytom 1:0.

W ośmiu spotkaniach 21. kolejki padło 15 goli. Sędziowie pokazali 36 żółtych i aż sześć czerwonych kartek. Na trybunach usiadło ok. 48,5 tys. widzów.