"Dla mnie Puchar Świata to kwintesencja zawodowego sportu, dlatego już nie mogę doczekać się pierwszych startów" - mówi RMF FM Jan Szymański. Jeden z najlepszych polskich panczenistów, który w ubiegłym sezonie wygrał takie zawody w Berlinie i Heerenveen, wraz z kolegami z reprezentacji jest już w Kanadzie. Pierwsze tegoroczne zawody w przyszły weekend w Calgary.

REKLAMA

Kacper Merk: Początek poprzedniego sezonu miałeś piorunujący, a później forma trochę spadła. Wiesz dlaczego?

Jan Szymański: Przyczyniło się do tego zbyt wiele startów i trochę zmęczenia. Od razu po Pucharze Świata pojechałem na akademickie mistrzostwa świata, a później mieliśmy jedne po drugich kolejne zawody. W tym sezonie nie popełnię już takiego błędu i zaraz po powrocie z Ameryki Północnej udam się na treningi, by podtrzymywać formę. Oczywiście nie zamierzam odpuszczać startów w Pucharze Świata, ale żeby móc dobrze zaprezentować się w przyszłorocznych mistrzostwach świata, trzeba będzie zrezygnować z kilku innych występów.

Nastawiasz się na walkę w Pucharach Świata, czy - podobnie jak Zbigniew Bródka - przede wszystkim na mistrzostwa świata?

Puchar Świata jest dla mnie bardzo istotny, bo to zawody w których trzeba prezentować równą formę na przestrzeni sezonu. Nie tylko w jeden weekend mistrzostw świata, a od listopada do wiosny. Dla mnie to jest kwintesencja zawodowego sportu. Oczywiście, są zawodnicy, którzy na pół roku zamykają się w ośrodku treningowym i szlifują formę tylko na jeden konkretny start. Ale ja wolę pokazywać się co dwa-trzy tygodnie, tym bardziej, że wszystkie zawody Pucharu Świata będą pokazywane w telewizji.

Jak na twoją dyspozycję wpłynie zmiana w przygotowaniach, to jest wejście na lód już latem?

Na świecie mamy teraz taki trend, by jak najwięcej czasu spędzać na lodzie. Gdy my trenowaliśmy w Calgary, inne reprezentacje przygotowywały się równolegle na przykład w USA i Norwegii. Ja trochę bałem się zgrupowania w Kanadzie ze względu na fakt, że to najszybsze lodowiska na świecie. Zazwyczaj mam problem z uzyskaniem odpowiedniej pozycji na takich torach, relatywnie lepsze wyniki osiągam na tych wolniejszych. Ale pierwsze sprawdziany pokazały, że takie przygotowania były korzystne. Od samego początku sezonu jesteśmy "objeżdżeni" na szybkim lodzie, czego brakowało mi w poprzednich latach.

Czyli sierpień pomoże w szybszej jeździe?

Zdecydowanie, w Calgary mieliśmy sporo treningów na dużych prędkościach. Zresztą inaczej się nie dało. Podam przykład: pierwsze okrążenia na treningu robimy zawsze spokojnym tempem. I w Berlinie oznacza to czas około 36-37 sekund. W Calgary, przy takiej samej długości toru i takiej samej jeździe wychodziły 33-34 sekundy. To robi olbrzymią różnicę i zdaniem każdego z członków naszej reprezentacji, musi przełożyć się na lepszą jazdę już w trakcie sezonu.

(abs)