Marzec 2025 roku, w Gdyni odbywają się KOLOSY, największe podróżnicze wydarzenie w Polsce. Wśród uczestników przemyka drobna, nieśmiała i niepozorna osoba w czerwonym polarze. Niewielu rozpoznaje w niej prawdziwą legendę złotego okresu polskiego himalaizmu Krystynę Palmowską, wymienianą jednym tchem obok takich wielkich postaci jak Wanda Rutkiewicz, Anna Czerwińska, Halina Krüger-Syrokomska czy Anna Okopińska.
Palmowska za chwilę odbiera SUPER KOLOSA. Jest nieśmiała, zmieszana, głos jej drży, gdy dziękuje. Podchodzę do niej i proszę o wywiad. Odmawia, nie lubi wywiadów z nieznajomymi dziennikarzami.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Udaje mi się przekonać ją na dłuższą rozmowę o jej książce "Zaklętym w górski kamień" o przyczynach górskich wypadków. "W sam raz na listopadowy temat" - pomyślałem. Umawiam się na spotkanie w lecie lub wczesną jesienią w Warszawie. W czerwcu Pani Krystyna Palmowska na trekkingu w Tatrach Słowackich ulega wypadkowi i ginie. Wywiadu już nie będzie. Jest wspomnienie.
To był wspaniały zespół, Palmowska - Czerwińska. Ich osiągnięciami zarówno w Tatrach, jak i w Alpach można by obdzielić dużo zespołów męskich - mówi Leszek Cichy, który wręczając jej prestiżową nagrodę, z charakterystyczną dla siebie swadą powiedział, że "Należy Ci się ten SUPER KOLOS jak psu zupa".
Legendarny pierwszy zdobywca Mount Everestu zimą opowiada o kulisach wypadku.
Planowano wyprawę do bazy pod K2. W przyszłym roku mija 50 rocznica słynnego ataku, w którego trakcie Krystyna Palmowska, Anna Czerwińska i Janusz Majer doszli na południowym filarze K2 do wysokości 8200 m. Do szczytu zabrakło ledwie 400 metrów. Był 1986 rok.
Trzy lata wcześniej jako pierwsza kobieta na świecie zdobyła Broad Peak (8051 m n.p.m.), rok wcześniej weszła na Nanga Parbat (8126 m n.p.m.). To był jej czas.
Bardzo precyzyjna, bardzo dokładna, mocna fizycznie dziewczyna. Podchodziła do gór bardzo logicznie, z takim inżynierskim poglądem - dodaje Krzysztof Wielicki. Zapytany o wypadek szczerze wyznaje: Nie miała Krysia szczęścia. Często w górach ludzie ryzykują wiele razy i nic nie dzieje, a w zupełnie łatwych okolicznościach, prostych, popełnia się błąd i się kończy źle.
Danuta Piotrowska była żoną Tadeusza Piotrowskiego, jednego z Lodowych Wojowników Złotej Ery Polskiego Himalaizmu. Zginął w 1986 roku, schodząc wraz z Jerzym Kukuczką z K2. Spotykam ją w trakcie Krakowskich Spotkań Podróżników w Dworku Białoporądnickim w Krakowie, pytam o Krystynę Palmowską.
Okazało się, że panie znały się i współpracowały akurat przy książce "Zaklętym w górski kamień". Dziwnym zrządzeniem losu temat książki wrócił. Pytam, jak zapamiętała autorkę podczas pracy nad nią.
Pisała ją z dużym zaangażowaniem, z bardzo skrupulatnym śledzeniem wszystkich faktów i wydarzeń, które miały miejsce. Widocznie miała taką wewnętrzną potrzebę rozliczyć te historie, które nieraz mijały się z prawdą, albo te prawdy były trochę takie autorskie. Przypuszczam, że Krysia miała potrzebę odsłonięcia prawdy, tych prawdziwych wydarzeń, zajść przypadków zewnętrznych, które doprowadziły do takiej, a nie innej tragedii, katastrofy, wypadków, zdarzenia. Ludzie różnie się w różnych sytuacjach zachowują, nie mówiąc o tym, że natura jest nieprzewidywalna - wspomina Danuta Piotrowska.
Tworzyła historię polskiego himalaizmu, udowadniała wraz z koleżankami, że kobiety na równi z mężczyznami mogą zdobywać najwyższe góry świata. Zostawiła po sobie książki opisujące wspaniały, ale też niebezpieczny świat gór. Sama się o tym przekonała najboleśniej.
Pamiętajmy o Krystynie Palmowskiej.