Jeśli ministerstwo sportu nie przestanie domagać się zwrotu pieniędzy, spotkamy się w sądzie - tak Kraków odpowiada na wniosek resortu Andrzeja Biernata o zwrot 4 milionów złotych. Pieniądze miały zostać i zostały wydane na przygotowanie aplikacji kandydatury miasta do organizacji zimowych igrzysk olimpijskich w 2022 roku. Sęk w tym, że Kraków wycofał swoje zgłoszenie.

REKLAMA

Władze miasta twierdzą, że pieniądze zostały wydane zgodnie z prawem, co zresztą potwierdziła niedawna kontrola ministerstwa sportu. Sam wniosek o zwrot 4 milionów złotych nazywany jest zaś politycznym odwetem.

Uważamy, że jest to forma zemsty, kara dla krakowian, którzy poszli do referendum i przedstawili swoją opinię na temat organizacji igrzysk - mówi reporterowi RMF FM Maciejowi Grzybowi Monika Chylaszek, rzecznik prasowy prezydenta miasta.

Wiceprezydent Krakowa i przewodnicząca Komitetu Konkursowego Kraków 2022 Magdalena Sroka już wczoraj mówiła, że umowa między miastem a ministerstwem nadal obowiązuje, bo nie została formalnie rozwiązana. Zapowiadała też: Będziemy się domagać, by miastu została przekazana druga transza pieniędzy, która miała trafić do nas w kwietniu, a tak się nie stało.

Tymczasem resort sportu wysłał już do Krakowa numer konta, na który w ciągu 15 dni mają trafić pieniądze. Ministerstwo wystąpiło o zwrot środków przekazanych w transzy 4 marca. Powodem jest niewywiązanie się z umowy między ministerstwem a miastem Kraków i wycofanie się ze starań o organizację zimowych igrzysk olimpijskich i paraolimpijskich - tłumaczyła rzeczniczka resortu Katarzyna Kochaniak.

W środę Rada Miasta Krakowa przyjęła formalną uchwałę o rezygnacji z ubiegania się o organizację zimowych igrzysk. Uchwała została przyjęta jednomyślnie i teraz trafi do Polskiego Komitetu olimpijskiego, a później do Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego.

Decyzja o rezygnacji ze starań o igrzyska zapadła po referendum w tej sprawie, które odbyło się 25 maja. Aż 70 procent głosujących opowiedziało się przeciwko igrzyskom.