Lech Poznań rozegra dziś ostatnie spotkanie eliminacji piłkarskiej Ligi Europy. Rywalem drużyny z Wielkopolski będzie Royal Charleroi – lider belgijskiej ekstraklasy. Lech w trzech rundach eliminacji Ligi Europy nie stracił jeszcze gola. Pierwszy gwizdek meczu czwartej rundy kwalifikacji pomiędzy Lechem a Charleroi - o 19:00.

REKLAMA

Do tej pory Lech wygrał z łotewską Valmierą 3:0, szwedzkim Hammarby IF 3:0 i cypryjskim Apollonem Limassol 5:0. Lech po raz kolejny w tym spotkaniu nie będzie faworytem, bo w losowaniu nie był rozstawiony, ale rola faworyta nie jest potrzebna do tego, by wygrać - uważa Jakub Kamiński pomocnik "Kolejorza".

Gramy tak, jak chcemy, czyli ofensywnie i do przodu. Dzięki takim spotkaniom chcemy pokazać, że poziom ekstraklasy się podnosi. Chcemy zaistnieć jako polski klub. Mam nadzieję, że odniesiemy zwycięstwo, bo naszym celem jest powrót do fazy grupowej europejskich rozgrywek. Chcemy, żeby te puchary wróciły na Bułgarską - powiedział skrzydłowy Lecha na przedmeczowej konferencji prasowej.

Poznaniacy w Charleroi zameldowali się wczoraj. Wieczorem zespół Dariusza Żurawia na piętnastotysięcznym stadionie Stade du Pays de Charleroi odbył przedmeczowy rozruch. Belgijska drużyna w poprzednim sezonie ligowym zajęła niespodziewanie trzecie miejsce. Nowy sezon "Zebry" rozpoczęły bardzo dobrze. Po siedmiu kolejkach belgijskiej ekstraklasy są bez porażki. Podopieczni francuskiego trenera Karim Belhocine wygrali sześć spotkań, a punkty stracili dopiero w ostatniej ligowej kolejce - remisując z Mouscron.

Charleroi to drużyna dobrze zorganizowana i doświadczona, ale nie boimy się tego spotkania. Już pokazaliśmy w Europie, że potrafimy grać z zespołami bardzo dobrymi, z faworytami tych starć i wygrywać - zapewnia Jakub Kamiński pomocnik Lecha, który w dotychczasowych spotkaniach eliminacji Ligi Europy zdobył 2 bramki.

O sile ofensywnej Royal stanowią m.in. Irańczyk Kaveh Rezaei oraz reprezentant Madagaskaru Marco Ilaimaharitra. W belgijskim zespole ważną rolę odgrywa japoński pomocnik Ryota Morioka, który w przeszłości przez półtora roku grał w Śląsku Wrocław. Siłą zespołu jest jednak defensywa, w obecnym ligowym sezonie stracił on tylko trzy gole. Drużyna Royal Charleroi prezentuje podobny styl gry do Atletico Madryt, prowadzonego przez Diego Simeone. Belgijski zespół skupia się na defensywie i lubi przeszkadzać w grze przeciwnikowi - licząc na kontrataki. Przeciwko wicemistrzom Polski nie zagrają kontuzjowani Massimo Bruno, Cristophe Diany oraz przebywający na kwarantannie Bułgar Iwan Goranow.

Nie będę zdradzał szczegółów taktycznych, ale nasi przeciwnicy są zespołem bardzo doświadczonym, zorganizowanym i na pewno czeka nas trudne zadanie. Jestem jednak przekonany, że jeśli zagramy swoje, wykorzystamy słabsze momenty przeciwnika, to jesteśmy w stanie wygrać. Oczywiście mocno przeanalizowaliśmy rywala, ale skupiamy się na naszej grze i na tym, jak chcemy pokazać się na boisku - zaznaczył na przed meczowej konferencji szkoleniowiec Lecha Poznań Dariusz Żuraw.

Lech z kolei w Belgii zagra w niemal najsilniejszym składzie bez rekonwalescentów - bramkarza Mickeya van der Harta oraz napastnika Filipa Szymczaka.

Jeżeli Lech wygra dzisiejsze starcie zagra w fazie grupowej Ligi Europy. Poprzednio "Kolejorz" awansował do niej 5 lat temu.

Początek spotkania o 19:00.