"W Monako brakuje jedynie dobrego obiadu od mamy, a na mundialu w Rosji damy z siebie wszystko i wrócimy z podniesioną głową - możemy obiecać!" – mówi Kamil Glik w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Łukaszem Królem. Obrońca piłkarskiej reprezentacji Polski i AS Monaco opowiada także o zbliżającym się mundialu, osobach, które pomagają mu twardo stąpać po ziemi i rzeczach, które udało mu się zrobić przed trzydziestką.

REKLAMA

Łukasz Król RMF FM: Osiemnaste urodziny spędziłeś w Madrycie, dwudzieste piąte we Włoszech, a trzydzieste w Monako - boję się zapytać, co dalej?

Kamil Glik: Gdzie czterdzieste? Tak jakoś to się składa, że osiemnastkę spędziłem w Madrycie, dwudziestkę piątkę w Turynie, teraz w Monako. Świetne kraje do życia, fajne miasta.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Kamil Glik: W Monako brakuje jedynie dobrego obiadu od mamy


To jak udało Ci się przy tym wszystkim nie zwariować?

Jakoś się da. Po to mam rodzinę i żonę, która jak trzeba sprowadza mnie na ziemię i dba o to, żebym się zajął tylko i wyłącznie graniem w piłkę, bo to wychodzi mi chyba najlepiej. To ona zajmuje się wszystkimi innymi rzeczami, które mają sprawić, żeby moja forma była dobra. Trening jest rzeczą ważną, ale nawet ważniejsze jest to wszystko, co się dzieje poza treningiem. Trzeba mieć na tyle poukładane rzeczy w domu i poza boiskiem, żeby później myśleć tylko i wyłącznie o dobrym treningu i grze. Dzięki temu można wygrywać mecze i zdobywać trofea.

Monako w pierwszym kontakcie sprawia wrażenie luksusowej galerii, ale takiej, w której wszyscy się znają. Dobrze się tutaj czujesz?

To jest małe państewko, które ma 30 000 mieszkańców, teraz dodatkowo jesteśmy w takich miesiącach, w których nie ma zbyt wielu turystów, jest bardzo spokojnie. To miasto, państwo, całe Lazurowe Wybrzeże ma wiele fajnych miejsc, gdzie praktycznie od kwietnia do listopada jest co robić i nie można narzekać na nudę. Ale przy tym wszystkim, tak jak powiedziałem, trzeba oddzielać rzeczy ważne od tych ważniejszych. Jest czas na granie w piłkę i jest czas na odpoczynek czy inne rzeczy. Trzeba w tym wszystkim zachować głowę i wiedzieć, po co się tu jest. Nie przyjechało się tu zwiedzać, tylko przyjechało się do pracy, żeby grać i wygrywać.

Skąd w ogóle u Ciebie takie pokłady determinacji i wytrwałości?

Taki charakter. Były moment ciężkie w mojej karierze, początki nie były kolorowe. Na pewno charakter, jaki mam, pozwolił, że z miesiąca na miesiąc, z roku na rok, moja pozycja, nie tylko w reprezentacji, ale przede wszystkim w klubach, w których grałem, była coraz mocniejsza. Taki już jestem i tyle. To zasługa mojego charakteru i osób, którymi się otaczam, a które są bardzo dobre. Jest to może wąskie grono, ale osób bardzo mi życzliwych, które bardzo mi pomagają.

Żona w odpowiednim momencie potrafi powiedzieć: Kamil, nie tak.

Ona ma duży wpływ na to, co udało mi się zrobić. W tych cięższych momentach dbała o to, żebym zawsze miał wszystko dobrze poukładane i żebym mógł się zająć tylko i wyłącznie trenowaniem i dobrą grą. Ona o to dba i bardzo jej za to dziękuję.

Turyn, Monako, Mazury, Jastrzębie-Zdrój, gdzie jest Twój dom?

Jastrzębie-Zdrój, tak, to jest mój i mojej żony dom, bo jesteśmy z tego samego miasta, wychowaliśmy się na tym samym osiedlu, nasi rodzice mieszkają tam do dzisiaj, i tak, tam jest nasz dom. Zmieniamy co prawda miejsca zamieszkania, ale naszym prawdziwym domem jest Jastrzębie, tam się czujemy jak u siebie i jak tylko mamy czas i okazję pojechać na wakacje, to zawsze tam jedziemy.

Poprzedni rok był dla Ciebie prawdopodobnie najlepszym w karierze, jaki będzie ten?

Zeszły rok na pewno był wielkim rokiem dla całego klubu, nie tylko dla mnie: zdobyliśmy w końcu po wielu latach mistrzostwo Francji, zagraliśmy w półfinale Ligi Mistrzów i w finałach pucharów krajowych. Później dużo się zmieniło, odeszło kilku kluczowych zawodników za potężne pieniądze, rekordowe sumy, ponad 500 milionów euro. Ten rok też mamy całkiem niezły: jesteśmy co prawda poza Ligą Mistrzów, ale, jak powiedziałem, drużyna się bardzo zmieniła, jesteśmy w finale Pucharu Ligi Francuskiej, jesteśmy cały czas na drugim miejscu w lidze, jedziemy na mundial, więc ta druga połowa 2017 roku i początek 2018 są bardzo przyzwoite i oby tak dalej, żebyśmy po mistrzostwach świata mogli nadal powiedzieć, że ten rok jest udany.

Sprawa mistrzostwa Francji wydaje się być przesądzona.

Jest sprawą bardzo skomplikowaną i wszyscy sobie zdawali z tego sprawę już przed sezonem, po tych stratach, jakie ponieśliśmy. To nie jest jeden czy dwóch zawodników, tylko pięciu kluczowych na wszystkich pozycjach i nie jest łatwo ich zastąpić. Działacze mieli pełną świadomość tego i nikt od nas mistrzostwa nie wymagał. Celem jest gra w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie, w lidze mierzymy w wicemistrzostwo, które dla nas tym w roku byłoby praktycznie takim samym sukcesem jak mistrzostwo w poprzednim.

Mundial w Rosji coraz bliżej. To takie spełnienie dziecięcych marzeń Kamila Glika?

Mundial to jest mundial. To jest być może największa impreza sportowa na świecie, bo oglądają ją miliardy ludzi na całym świecie. Jesteśmy drużyną niedoświadczoną, bo nikt z nas, może poza Łukaszem Fabiańskim, nigdy nie był na mistrzostwach świata i dodatkowo dla niektórych z nas być może jest to ostatnia szansa, żeby na nich w ogóle zagrać. Na pewno będą to duże emocje dla wszystkich, dla zawodników i dla kibiców. My możemy obiecać, że damy z siebie wszystko i będziemy mogli wrócić do kraju z podniesioną głową, tak jak to miało miejsce po Euro 2016, kiedy mimo że odpadliśmy w ćwierćfinale, nie musieliśmy się za nas wstydzić. Z takim nastawieniem jedziemy do Rosji.

Po losowaniu mundialowych grup AS Monaco znalazło się w centrum zainteresowania. Rzadka sytuacja, żeby aż trzech zawodników grających w jednym klubie stanęło naprzeciw siebie w czasie rywalizacji grupowej na mistrzostwach świata. Falcao (napastnik Kolumbii) teraz rzadziej z Tobą trenuje?

Nie, nie, jeszcze do mundialu jest dość daleko, te trzy miesiące to jest w piłce sporo czasu. Dzisiaj w naszej szatni prawie w ogóle się o nim nie gada. Świeżo po losowaniu było trochę śmiechów i sytuacja jest na pewno dość mocno specyficzna. Na pewno ktoś z tej naszej trójki z mundialem się pożegna i mam nadzieję, że to nie będę ja i że będę mógł cieszyć się z awansu do kolejnej rundy.

W związku z Twoimi niedawnymi urodzinami mam propozycję, żebyś zmierzył się z internetowym testem - 10 rzeczy, które należy zrobić przed trzydziestką. Próbowałeś kiedyś coś takiego zrobić?

Nigdy się z tym nie mierzyłem, bo zawsze uważałem, że gdzieś do tej trzydziestki mi daleko, ale ten dzień nadszedł.

Sprawdźmy, ile Kamil Glik zdążył zrobić przed trzydziestką. Punkt pierwszy: zamieszkaj samemu, najlepiej za granicą.

No nie miałem tej okazji, bo od dziecka jesteśmy razem z moją żoną: znamy się od dziecka, jesteśmy parą od piętnastego roku życia, także nie miałem okazji sam mieszkać, a tym bardziej za granicą. Nawet jak byłem w Hiszpanii, to też nie mieszkałem sam, tylko z kolegami, więc nie wiem czy to się może zaliczyć...

Może się zaliczy.

Samemu, bez kobiety, w ten sposób.

Idziemy dalej: Naucz się tańczyć.

Ech... Nigdy nie brałem specjalnych nauk, jeśli chodzi o taniec, natomiast wiadomo, jak to na weselach, o godzinie dwunastej w nocy każdy umie tańczyć, ja też! Ale profesjonalnie nigdy nie uczyłem się tańczyć.

Parkietu się jednak nie boisz?

Nie, nie, nie, parkietu się nie boję. Na weselach jestem bardzo aktywny. Tańczę.

Zaliczamy. Kolejny punkt: wypij wino ze swojego rocznika.

Powiem szczerze piłem już dobre wina, lubię wino, ale tak starego wina z 1988 roku chyba jeszcze nie piłem. No to nie udało się tego zrobić, co mamy dalej? Czytaj.

Naucz się gotować swoje pokazowe danie.

No tak, gotuję, obserwuje też jakiś polskich kucharzy, także coś tam potrafię zrobić.

A co jest Twoim popisowym daniem?

Jajecznica! Nie, oczywiście żartuję, potrafię kilka rzeczy. Myślę, że najlepiej wychodzą mi kotlety mielone. Potrafię je zrobić i myślę, że to może być taka rzecz, która mogłaby zasmakować największemu gronu słuchaczy.

Szalony jesteś, jeśli potrafisz zrobić kotlety mielone.

Oglądam programy kulinarne, kanały telewizyjne, także jestem w miarę na bieżąco, jeśli chodzi o kuchnię. Staram się przynajmniej.

Kolejny punkt na liście: zdobądź górę.

Hmm, górę.

Chodziłeś po górach?

Jeżdżę w góry, co widać na moim Instagramowym profilu, ale jakoś szczególnie się nie wspinam.

Ale na jakąś górę zdarzyło Ci się wejść, czy raczej wjeżdżasz kolejką?

Na jakąś górkę pewnie tak, ale tutaj myślę, że nie... Chociaż nie, wjeżdżałem na Czantorię w Wiśle, więc jeśli możemy zaliczyć to tak.

Szósty punkt...

Umów się z osobą, która zawsze ci się podobała. To nawiązuje do pierwszego, czyli moja kiedyś koleżanka, przyjaciółka, później dziewczyna i teraz żona. Muszę to zaliczyć. Mam jedną żonę, jedną narzeczoną i jedną dziewczynę przez całe życie.

Siódmy: poczuj dreszczyk emocji.

Tych emocji, szczególnie sportowych, nie brakowało. Na pewno też emocje związane z narodzinami mojej córki, jeśli chodzi o życie prywatne. One zawsze były i są.

Było ich na pewno sporo, a ten szczególny moment, który utkwił Ci w pamięci, kiedy miałeś ciary na skórze?

Myślę, że jeśli mówimy o ostatnich miesiącach czy latach, to mój pierwszy mecz w Lidze Mistrzów. W zeszłym roku zadebiutowałem na stadionie Wembley przeciwko Tottenhamowi. Trafił mi się fajny stadion, 90 000 ludzi i dobry mecz, który wygraliśmy. To są emocje, które człowiek pamięta i wtedy był ten dreszczyk. Fajne przeżycie.

Ósemka na liście: zaśpiewaj na karaoke

Nie no, oczywiście, jak najbardziej. Jak jestem na wakacjach w Polsce, to zdarzają się wyjścia z przyjaciółmi na karaoke. Nie jest mi w ogóle obce, nie co tydzień, ale kilka razy w roku ze znajomymi wychodzimy pośpiewać.

Popisowy numer?

Ooo, to wiele. Wszystkie polskie przede wszystkim mają branie. Wszystko, co polskie, nie jest mi obce.

To wykorzystaj moment, że jesteśmy w RMF FM i zadedykuj swoją ulubioną polską piosenkę.

Teraz nie przyjdzie mi nic do głowy, ale czy Perfect czy Dżem...<Kamil zaczyna śpiewać> Whisky moja żono, tyś najlepszą z dam... i tyle.

Kolejny punkt: zafunduj sobie coś, na co normalnie Cię nie stać, ale wiesz, że będzie Ci służyło długie lata. Teraz pewnie stać Cię na więcej rzeczy, ale były takie momenty, kiedy tych pieniędzy nie było, a mimo to postanowiłeś pozwolić sobie na odrobinę luksusu i coś kupić?

Może nie jestem jakimś zwariowanym wędkarzem, bo też tego czasu nie mam za dużo, ale chętnie chodzę na ryby, więc czymś takim było kupno zestawu wędkarskiego. Nie należało to do najtańszych rzeczy, szczególnie jak grałem jeszcze na niższych szczeblach, ale wiedziałem, że może mi posłużyć kilka lat. Musiałem sobie na to troszkę pieniędzy wcześniej uzbierać.

A ile kosztuje taki zestaw?

No wiadomo, są zestawy i zestawy. Tutaj myślę, że za około 1000-1500 złotych to jest takie minimum, żeby kupić sobie taki pełny zestaw, wędki i oprzyrządowanie.

Łowisz do dzisiaj?

Tak, zwłaszcza jak jestem na Mazurach, gdzie też mam swój dom, staram się parę godzin spędzić nad jeziorem.

Ostatni punkt z naszej listy: spotkaj znaną osobę.

Ja wiadomo nie jestem osobą, którą często widuje się w kolorowej prasie albo na ściankach, bo nigdy mnie ani mojej żony to nie pociągało, ale wiadomo, tych kilka osób gdzieś tam spotkałem. Na pewno jeśli chodzi o moich kolegów znanych z reprezentacji, to wszyscy są świetnymi piłkarzami i przede wszystkim są fajnymi ludźmi.

To zaznaczamy ostatnie pole i jak wygląda wynik?

Mamy jeden minusik, wino ze swojego rocznika, przed trzydziestką tego nie zrobiłem, ale jest cel na po trzydziestce. Będzie być może okazja po jakimś fajnym sukcesie, może po dobrym mundialu, takie wino sobie sprezentować i w dobrym gronie je wypić.

To na koniec powiedz jeszcze, co następnym razem przywieźć Ci z Polski, czego brakuje Ci w Monako, tym królestwie luksusu?

Nie, niczego mi nie brakuje. Czasami ktoś wpada z Polski to jakiś smakołyk przywiezie. Jedynie czego być może brakuje, to jakiegoś dobrego obiadu od mamy... Chociaż moja żona gotuje naprawdę świetnie, to wiadomo, u mamy, to jest zawsze u mamy. A tak to wszystko jest i niczego nie potrzeba.

Dzięki za rozmowę i życzymy, żeby nigdy nie brakowało Ci celów do zrealizowania.

Celów na pewno nie zabraknie, w każdym wieku człowiek je ma. One były i są, i zawsze będę dążył do ich realizacji.