Po porażce na wyjeździe z Rumunią pora na domowe starcie z Portugalią w Gdyni. Nasi rugbyści szykują się do sobotniego meczu Rugby Europe Championship. Trójmiejskie studio RMF FM odwiedził Dominik Morycki. Młody zawodnik, który od wczesnych lat mieszka w Irlandii, stawia w naszej narodowej drużynie pierwsze kroki.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Dominik Morycki w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Patryk Serwańskim

Polacy w swoim debiucie w Rugby Europe Championship przegrali w miniony weekend w Bukareszcie z Rumunią 27:67. Biało-Czerwoni mierzyli się z zespołem zdecydowanie wyżej notowanym i po prostu lepszym. Pojedynek był dobrą lekcją rugby dla naszej drużyny.

Przygotowywaliśmy się bardzo ostro do tego meczu. Myślę, że nie odstajemy bardzo od tych drużyn. Oczywiście wynik był jaki był, ale mogliśmy się dużo nauczyć. Na pewno nasza gra w obronie wymaga jeszcze pracy, ale zdobyliśmy 27 punktów przeciwko drużynie, która zagra w Pucharze Świata. Mieliśmy też kilka niewykorzystanych okazji. W przyszłości będzie trzeba to wykorzystywać i notować więcej przyłożeń. Na pewno są różnice techniczne na korzyść Rumunii. Rywale mieli też przewagę fizyczną, ale to profesjonaliści. Grają zawodowo. My do tego dążymy - mówi RMF FM Dominik Morycki.

Teraz przed Polakami drugi mecz w rozgrywkach REC. Biało-Czerwoni zagrają w Gdyni z Portugalią. To podobnie jak Rumunia uczestnik Pucharu Świata, który zostanie rozegrany jesienią. W barażach o awans Portugalia pokonała drużynę USA. Czeka nas więc kolejne trudne starcie.

W sobotę Portugalia. Tydzień później Belgia. Jesteśmy gotowi. Na pewno mecz w Bukareszcie zaostrzył nasze apetyty. To nie jest tak, że poziom tych rywali jest dla nas nieosiągalny. Będziemy grać z sercem, damy z siebie wszystko. Cała drużyna ciężko pracowała, by awansować do REC. Chcemy wyciągać wnioski z błędów, uczyć się. Zakładamy, że Portugalia zagra inaczej niż Rumunia. Powinni grać szeroko, szybko piłką. Na pewno będzie bardzo dużo biegania - przewiduje Morycki.

Dominik Morycki to 21-letni zawodnik, który rugby uczył się w najlepszym do tego miejscu. W kraju, który żyje tym sportem. Rodzice zawodnika wyjechali bowiem w 2004 roku do Irlandii. To tam reprezentant Polski pokochał rugby.

Jak przyjechałem do Irlandii to na początku grałem między innymi w futbole gaelicki. Na jednym meczu tata mojego kolegi Bena, z którym gramy razem do dziś zapytał czy chcę przyjść na trening. Miałem niecałe 14 lat. I tak się zaczęło. Pokochałem rugby. Zaczynaliśmy razem we czwórkę z bliskimi kolegami i ciągle gramy. Teraz już w drużynie seniorów. W Irlandii możesz zaczynać grać w rugby gdy masz 5-6 lat. Później są drużyny U9, U10 itd. Jest bardzo dużo turniejów dla drużyn juniorskich - wspomina Morycki. W Irlandii rugby jest bardzo popularne. W wielu miejscach w niedzielę od 9 do 12 boiska zajmują dzieciaki grające w rugby. To są wydarzenia towarzyskie. Rodzice oglądają, piją kawę. Do 16 lat dziewczyny i chłopaki mogą grać razem. Na pewno Irlandia żyje rugby. Rugby to też moja mała miłość i nic już tego nie zmieni. Chcę się poświęcić tej grze i osiągać jak najlepsze wyniki - podsumowuje.