Biało-czerwoni skoczkowie po wyśmienitym występie w konkursach Pucharu Świata w Klingenthal będą się teraz przygotowywać do zawodów w Lillehammer. Trener kadry Stefan Horngacher przed wylotem do Norwegii nie zaplanował zajęć na skoczni. Skoczkowie ograniczą się do zajęć na siłowni.

REKLAMA

Trener polskiej kadry od razu po niedzielnym konkursie w Klingenthal zapowiedział, że do Norwegii kadra poleci w niezmienionym składzie. O ile dyspozycja pięciu naszych reprezentantów: Maciej Kota, Kamila Stocha, Dawida Kubackiego, Piotra Żyły i Stefana Huli nie budzi żadnych wątpliwości, to dwaj pozostali reprezentanci Klemens Murańka i Aleksander Zniszczoł nie zdobyli jeszcze punktów w Pucharze Świata.

Stefan Horngacher na razie ufa dwójce najmłodszych zawodników, ale niebawem może spróbować nowych rozwiązań. Nie chcę się nakręcać. Ważne, że oddaje równe skoki. Tyle mogę na razie dawać z siebie. Myślę, że pomału powinno się to rozkręcać. Dobrze, że nie przeplatam skoku na odległość 100 metrów i 130. Może na razie nie jest najlepiej, ale ważne, że skoki są podobne. Zmieniła mi się pozycja dojazdowa. Mam niskie prędkości na progu - mówił wczoraj Murańka. On na razie w każdym z trzech konkursów indywidualnych przechodził przez kwalifikacje. Zniszczoł dwa razy skakał w Kuusamo. W Klingenthal powinęła mu się noga. Trudno więc przesadnie krytykować obu zawodników, którzy są teraz numerami 6. i 7. w hierarchii naszej reprezentacji. Niewykluczone jednak, że jeśli nie zdobędą punktów w Lillehammer szansę dostanie ktoś inny, a przecież lista zawodników kadry B, którzy chcieliby spróbować sił w Pucharze Świata jest długa. Formę bezpośredniego zaplecza kadry zweryfikują pierwsze konkursy Pucharu Kontynentalnego, które odbędą się w najbliższy weekend w Vikersund.

Pierwsza reprezentacja pod wodzą trenera Horngachera do Lillehammer wyleci w czwartek. Do tego czasu zawodnicy nie będą trenować na skoczni. Planujemy zwykłe treningi siłowe, stretching - mówił w niedzielę Horngacher. Polacy bezpośrednio przed sezonem trenowali w Lillehammer, ale to nie da im w kolejnych konkursach żadnej przewagi. Do treningów przygotowana była jedynie skocznia normalna, a konkursy Pucharu Świata zostaną rozegrane na większym obiekcie. Dużej skoczni Norwegowie nie chcieli nam przygotować. Nie wiemy dlaczego. To jednak przyjemna skocznia. Uważam, że przy mojej obecnej formie skocznia nie powinna stanowić dla mnie problemu - ocenia Stoch.

Początek Pucharu Świata w wykonaniu Polaków jest bardzo obiecujący i zdecydowanie lepiej wchodzić w sezon z wysokiego pułapu. Pierwsza weryfikacja czołówki jednak dopiero przed nami. Będzie nią oczywiście Turniej Czterech Skoczni. Na razie możemy być optymistami, ale można zakładać, że kilku rywali będzie pod koniec miesiąca w dużo wyższej formie. Co oczywiście nie znaczy, że także forma Polaków jeszcze nie urośnie. Na razie czekamy na pierwsze indywidualne podium któregoś z naszych zawodników.

W Lillehammer nasi skoczkowie 4-krotnie stali na podium. Za każdym razem było to 3. miejsce. W latach 2006, 2009 i 2010 udawało się to Adamowi Małyszowi. Rok później na najniższym stopniu podium stanął Stoch.