Jeszcze przed Mundialem w Katarze i meczami Ligii Mistrzów - dziś wieczorem na boisku w Helsinkach zadebiutuje Półautomatyczna Technologia Spalonego (po angielsku Semi-Automated Offside Technology ze skrótem SAOT). Jak działa ta technologia i czy oznacza to, że na boisku nie będzie już żadnych wątpliwości? O tym Krzysztof Urbaniak rozmawiał w Radiu RMF24 z Szymonem Marciniakiem, sędzią międzynarodowym.

REKLAMA

Wieczorem dowiemy się kto zdobędzie Superpuchar Europy. Real Madryt zmierzy się z Eintrachtem Frankfurt i to będzie pierwszy wielki mecz nowego sezonu w europejskich pucharach i oficjalne otwarcie nowej ery futbolu. Piłki Adidasa będą wyposażone w specjalne sensory, a pod dachem stadionu 12 kamer 50 razy na sekundę będzie czytać obraz gry. Wszystko w ramach nowej technologii automatycznego spalonego.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Posłuchaj rozmowy z Szymonem Marciniakiem

To jest system, który kapitalnie pokaże kiedy jest spalony i on go pokaże bardzo szybko. To są ułamki sekundy. Czyli tak naprawdę głównym celem tego systemu jest skrócenie czasu - mówi w rozmowie z Radiem RMF24 Szymon Marciniak, sędzia międzynarodowy.

Jak to działa?

Technologia korzysta głównie z 12 kamer, jakie są umieszczane pod dachem obiektu i które śledzą piłkę oraz nawet do 29 punktów ciała u każdego zawodnika, które są brane pod uwagę w wyliczaniu pozycji spalonej, a to wszystko będzie mierzone do 50 razy na sekundę.

To jest jak wirtualna ściana. Nawet jeżeli czubek palca albo kawałek włosa będzie wystawał poza linię, to wtedy ten system, który jest bardzo czuły, to wyłapuje. System jest więc praktycznie nieomylny. Aczkolwiek pamiętajmy, że wciąż obsługuje go człowiek. Więc na koniec główny sędzia VAR będzie miał za zadanie sprawdzić tylko, czy wszystko zadziałało tak, jak trzeba - zaznacza Marciniak.

Po otrzymaniu informacji o spalonym i przeanalizowaniu dostarczonych przez system danych, takich jak punkt kopnięcia piłki, czy wyrysowana linia, sędziowie obsługujący VAR będą zatwierdzać decyzje komputera i informować o niej sędziego głównego.

Marciniak zwraca też uwagę na to, jak nowe rozwiązania mogą wpłynąć na postrzeganie pracy sędziego. Presja na sędziach będzie zawsze. Myślę, że nie ma takiego urządzenia, które sprawiłoby, że tej presji będzie mniej. Ale może rozmowy o sędziach i ich decyzjach będzie mniej - podkreśla Marciniak.