Szalejący u wybrzeży Stanów Zjednoczonych huragan Irma torpeduje plany polskich wioślarzy. W niedzielę mają lecieć do Sarasoty na rozpoczynające się dwa tygodnie później mistrzostwa świata. Wygląda na to, że podróż trzeba będzie opóźnić.

REKLAMA

Wszyscy stamtąd uciekają, a my mamy tam lecieć... - skwitował dyrektor sportowy Polskiego Związku Towarzystw Wioślarskich (PZTW) Bogdan Gryczuk.

Łodzie czekają już na miejscu na biało-czerwonych, natomiast sztab przebywający obecnie wraz z zawodnikami na zgrupowaniu w Wałczu cały czas trzyma rękę na pulsie i czeka z decyzjami do ostatniej chwili. Jeśli okaże się, że huragan uderzy z potężną siłą we wschodnie wybrzeże, być może trzeba będzie nawet odwołać zawody.

To było by naprawdę przykre, gdyby cały sezon pracy przepadł przez klęskę żywiołową na Florydzie. Nas pogoda nie deprymuje, ale wiadomo, to straszne, że takie rzeczy się dzieją - ludzie tracą życie, cały swój dobytek... Z żywiołem nikt nie wygra, mamy nadzieję, że straty będą jak najmniejsze, nikomu nic złego się nie stanie i zawody się odbędą - powiedziała Weronika Deresz, która ma wystartować w dwójce podwójnej wagi lekkiej wraz z Joanną Dorociak.

W regatach Pucharu Świata Deresz startowała z Martyną Mikołajczak. W Belgradzie były pierwsze, a później w Poznaniu i Lucernie - drugie. W międzyczasie zdobyły w czeskich Racicach złoty medal mistrzostw Europy. Trener Przemysław Abrahamczyk uznał jednak, że obecnie Deresz będzie szybsza w parze z Dorociak, która w tym roku pływała na jedynce.

W Wałczu pogoda nie rozpieszcza kadrowiczów. W czwartek padało niemal bez przerwy od rana. Staramy się nie denerwować tym, że aura nam nie sprzyja. Nie tracimy humoru ani rezonu. Jak w przysłowiu: z góry woda, z dołu woda - to wioślarska jest pogoda - mówiły Deresz i Dorociak.

Jak dodały, na treningach w Wałczu spędzają 100-150 dni w roku. To dla nas drugi dom. Znamy tu każdy kąt, nauczyłyśmy się na pamięć menu na stołówce. Mamy swoje ulubione potrawy, pokoje hotelowe, trasy spacerowe... Czujemy się tutaj, jak u siebie, a to daje nam komfort psychiczny i możliwość lepszego wypoczynku między treningami - podkreśliły.

Deresz jest pod szczególnym wrażeniem lokalnego... kina. Jest tu magiczne kino "Tęcza". Nawet jeśli na sali jest się samemu lub w dwie osoby, seans zawsze się odbywa. To robi wrażenie - powiedziała.

Mistrzostwa w Sarasocie rozpoczną się 24 września i potrwają do 1 października. Zwykle najważniejsza impreza sezonu odbywa się dużo wcześniej.

Zaskakujące jest to, że nie ma chyba szczególnie powodu, żeby MŚ odbyły się tak późno. Na początku wydawało mi się, że to może dlatego, że w tym czasie tam jest lepsza pogoda, na przykład ustaje jakiś okres deszczowy czy wietrzny. Ale jak zgłębiłam tę kwestię, to okazało się, że na Florydzie jest całoroczna temperatura 27-31 stopni i nie ma okresów bardziej deszczowych czy suchych. Może to pasowało po prostu organizatorowi... Jest jak jest, trzeba się dostosować, wszystkie inne ekipy są w tej samej sytuacji - skomentowała Deresz. Nie przeszkadza jej też długa przerwa między mistrzostwami Europy a świata. Przygotowanie dwóch szczytów formy w ciągu roku nie jest aż tak wielkim problemem, jeśli są wystarczająco oddalone od siebie. ME były na przełomie maja i czerwca. Te cztery miesiące wystarczą, żeby najpierw spokojnie zejść z najwyższych obrotów, a później budować formę, tak jak teraz to robimy - wyjaśniła Deresz.

Polskę w Sarasocie ma reprezentować 11 osad.

(mal)