To był bolesny upadek. Dwa mecze, dwie porażki, zero bramek strzelonych, trzy bramki stracone – tak wygląda niezbyt chwalebny bilans obrońców tytułu Greków. Podopieczni Otto Rehhagela zaprezentowali się w swym drugim występie równie kiepsko jak w pierwszym i przegrali z Rosją 0:1. Oznacza to, że Grecja nie powtórzy sensacyjnego sukcesu sprzed czterech lat.

REKLAMA

Mecz rozpoczął się zgodnie z przewidywaniami, czyli od ataków Rosjan. Na prawej stronie szalał Siemszow, który co chwila siał popłoch w szeregach obronnych Greków. Szkoleniowiec obrońców tytułu Otto Reghagel zapowiadał, że tym razem jego gracze zagrają odważnie, ofensywnie i efektownie. Jednak pierwsze minuty absolutnie nie potwierdziły słów niemieckiego szkoleniowca.

Na boisku rządzili niepodzielnie gracze „Sbornej”, a zza linii bocznej dyrygował nimi holenderski strateg Guus Hiddink. W 4. minucie powinno być 1:0, jednak po szarży Żirkowa piłkę zdołał wybić Katsouranis. Po chwili ręką we własnym polu karnym zagrał Traianos Dellas, ale arbiter postanowił być wyrozumiały dla sensacyjnych zwycięzców Euro sprzed czterech lat i nie wskazał na „wapno”.

To tylko podrażniło Rosjan, którzy jeszcze mocniej natarli na swoich rywali. I w 33. minucie dopięli swego. W „szesnastce” piłkę otrzymał Siemak, przewrotką dograł do Zyrianowa, a ten wykorzystując błąd bramkarza, bez problemu umieścił piłkę w siatce. W 35. minucie mogło być 2:0, jednak sędzia przerwał dobrze zapowiadającą się akcję Rosjan, dopatrując się problematycznego spalonego. Grecy, mimo że nie mieli nic do stracenia, nie ruszyli do przodu. Wprost przeciwnie. Bojaźliwie oczekiwali na gwizdek kończący pierwszą połowę. Połowę, w której w piłkę grała tylko jedna drużyna. I nie byli do Grecy.

Po zmianie stron obraz gry niewiele się zmienił, choć Grecy wyszli ustawieni bardziej ofensywnie. Nie mieli jednak argumentów na pomysłowo grających Rosjan. Wręcz przeciwnie, to chłopcy Hiddinka stwarzali sobie kolejne sytuacje do podwyższenia prowadzenia. Jednak najlepszy napastnik „Sbornej” Pawluczenko raził nieskutecznością.

Rehhagel postawił wszystko na jedną kartę i 10 minut przed końcem wprowadził na boisko czwartego (!) napastnika. Ten gest rozpaczy na niewiele się jednak zdał, bo w ostatnich minutach Grecy nie byli w stanie poważniej zagrozić rosyjskiej bramce.

W ten sposób obrońcy tytułu w mało chwalebnym stylu pożegnali się z marzeniami o ponownym wielkim sukcesie. I – nie ujmując nic walecznym Grekom – chyba dobrze się stało, że na Euro w Austrii i Szwajcarii triumfów nie będą święcić piłkarze, którzy potrafią zamęczyć kibiców swoją destrukcyjną i archaiczną grą.

Bramka: 0:1 Konstantin Zyrianow (33).

Składy:

Grecja: 1-Antonis Nikopolidis - 2-Giourkas Seitaridis, 5-Traianos Dellas, 16-Sotiris Kyrgiakos, 15-Vassilis Torosidis - 21-Costas Katsouranis, 6-Angelos Basinas, 3-Christos Patsatzoglou - 9-Angelos Haristeas, 23-Nikos Liberopoulos, 20-Yannis Amanatidis

Rosja: 1. Igor Akinifiejew - 22-Aleksandr Aniukow, 8-Denis Kołodin, 4-Siergiej Ignaszewicz, 18-Jurij Żirkow - 11-Siergiej Siemak, 7-Dmitrij Torbinski, 17-Konstantin Zyrianow, 20-Igor Siemszow, 15-Dinijar Bialetdinow - 19-Roman Pawluczenko