Robert Kubica z zespołu Williams zajął ostatnie, 16. miejsce w wyścigu Formuły 1 o Grand Prix Azerbejdżanu na ulicznym torze w Baku. Zwyciężył Fin Valtteri Bottas z Mercedesa. Drugi był obrońca tytułu Brytyjczyk Lewis Hamilton z Mercedesa, a trzeci Niemiec Sebastian Vettel z Ferrari.

REKLAMA

Czterech kierowców wyścigu nie ukończyło. Kubica i jego partner z zespołu Brytyjczyk George Russell zostali sklasyfikowani na dwóch ostatnich miejscach wśród zawodników, którzy dojechali do mety.

Na starcie nie było żadnej niespodzianki. Obaj kierowcy Mercedesa, którzy byli najszybsi w kwalifikacjach, nie dali się nikomu wyprzedzić. Prowadzenie objął Bottas, a za nim jechał Hamilton. Było widać, że bolidy Mercedesa są znowu bardzo szybkie, po trzech okrążeniach (z 51 rozegranych), dwójka zawodników niemieckiej ekipy miał już prawie 4 s przewagi nad Vettelem i ponad 5 s nad Holendrem Maksem Verstappenem z Red Bulla.

Sytuacja na torze zmieniła się po dziesięciu okrążeniach, gdy kierowcy zaczęli zjeżdżać na zmianę opon. Najpierw nowe założył Vettel, po nim dwójka z Mercedesa. Bottas wyjechał na tor na czwartej pozycji, na prowadzenie wyszedł kierowca z Monako Charles Leclerc z ekipy Ferrari. Na czele, bez zmiany opon, jechał przez prawie 20 okrążeń, ale po każdym tracił do goniących go Bottasa i Hamiltona około jednej sekundy. W końcu na 32 okrążeniu Bottas go wyprzedził, a chwilę później to samo uczynił Hamilton.

Bottas ponownie objął prowadzenie, Monakijczyk spadł na trzecie miejsce. Dopiero wtedy szefowie teamu zdecydowali, aby zjechał do serwisu na zmianę opon. Założono bardziej miękkie niż poprzednie, na których przejechał 32 kółka, Leclerc miał teraz zdecydowanie przyśpieszyć i gonić dwójkę Mercedesa, która jechała na ogumieniu już lekko zużytym.

Sztuka się tym razem nie udała, Bottas i Hamilton nadal utrzymywali bardzo dobre tempo jazdy, Leclercowi nie udawało się zniwelować strat do liderów. W tej sytuacji szefowie teamu ponownie zaprosili go do serwisu, gdzie dostał całkiem nowy komplet ogumienia. Miał w końcówce pojechać bardzo szybko, aby zdobyć jeden dodatkowy punkt za najszybsze okrążenie.

To się udało, kierowca z Monako "wykręcił" najlepszy czas okrążenia 1.43,009 i zdobył bonusowy punkt, ale w klasyfikacji generalnej nie wskoczył na podium, zajął piąte miejsce.

Tegoroczna edycja GP Azerbejdżanu w porównaniu z poprzednimi była nadzwyczaj spokojna. Safety car ani razu nie wyjechał na tor, tylko raz zespół sędziów sportowych ogłosił wirtualną neutralizację, gdy w samochodzie Francuza Pierre'a Gasly'ego z Red Bulla doszło do usterki silnika i obsługa toru musiała usunąć bolid z toru.

Jedyny prawdziwy "numer" wykonał na 32. okrążeniu Australijczyk Daniel Ricciardo z Renault, który "przestrzelił" zakręt chcąc wyprzedzić Rosjanina Daniiła Kwiata z Toro Roso. Kwiat zachował się bardzo przytomnie, perfekcyjnym manewrem ominął bolid Australijczyka i zatrzymał się tuż za nim.

To mu jednak nic nie dało, gdyż w kilka sekund później Ricciardo, nie patrząc w lusterko wsteczne, zaczął wycofywać i uderzył w samochód Rosjanina. W bolidzie Kwiata została uszkodzona podłoga, samochód Australijczyka także był uszkodzony. Obaj musieli się wycofać. Sprawę tego incydentu, zawinionego wyłącznie przez Australijczyka, rozpatrzy zespół sędziów sportowych (ZSS).

W klasyfikacji generalnej mistrzostw świata na pierwsze miejsce awansował Bottas, który o jeden punkt wyprzedza Hamiltona. Trzeci Vettel traci do lidera już 35 pkt.

Kolejna, piąta runda mistrzostw świata F1 odbędzie się 12 maja w Barcelonie, gdzie zostanie rozegrany wyścig o Grand Prix Hiszpanii.