"Od lat wierzyłem, że Radwańska może zagrać w finale Wielkiego Szlema. Skoro Marion Bartoli mogła, to czemu nie Agnieszka" - mówi Wojciech Fibak w ekskluzywnej rozmowie z RMF FM.

REKLAMA

Kuba Wasiak: Czy to, co Agnieszka Radwańska pokazała w Miami i w Wimbledonie to szczyt jej możliwości czy może grać jeszcze lepiej?

Wojciech Fibak: Od lat wierzyłem, że Radwańska może zagrać w finale Wielkiego Szlema. Skoro Marion Bartoli mogła, to czemu nie Agnieszka. Ale było to jednak spore zaskoczenie, że udało się dotrzeć do finału Wimbledonu. To chyba jej największe sukcesy - finał Wimbledonu, zwycięstwo w Miami, w Dubaju, półfinał turnieju Masters i czwarte miejsce w rankingu. Wielki rok, gratulacje dla Agnieszki, rodziców i trenera Wiktorowskiego. Odkąd z nim pracuje, potrafi grać na miarę swojego talentu. Bo talent ma ogromny, tylko nie zawsze potrafiła na miarę tego talentu.

Ale zwycięstwa w Wielkim Szlemie jeszcze nie ma - czy w przyszłym sezonie może to nastąpić?

Możemy się o to pokusić. Najlepiej czuje się na trawie, więc pierwsze myśli kieruję w stronę Wimbledonu. Drugi jest chyba US Open - tam nie odnosiła większych sukcesów, może się przełamie. Potem Australian Open, gdzie Agnieszka już grała w ćwierćfinale. Najtrudniej gra się w Roland Garros i w ogóle na kortach ziemnych. Ta nawierzchnia wymaga pewnej siły, atletyzmu. Agnieszka próbuje swoją delikatną grą, sprytem, techniką wygrywać, ale w Paryżu też nie grała w ćwierćfinału.

Pod koniec sezonu eksplodował talent Jerzego Janowicza, który dotarł do finału turnieju Masters w Paryżu...

Wspaniale, że był w tym finale, bo mamy tenisistę w pierwszej trzydziestce. Teraz mamy apetyt na dwudziestkę i jest to realne, bo kilka wygranych spotkań wystarczy do awansu. Jerzy nie ma zbyt wielu punktów do obrony z poprzedniego sezonu, może awansować na miejsce piętnaste, może czternaste. Ale to jest kredyt tylko na rok, do kolejnego turnieju w Paryżu - wtedy będzie musiał bronić wielu punktów. Dobrze byłoby, gdyby do czasu powtórki tego halowego Paryża, awansował w okolice nawet dwunastki, bo jeśli nie powiedzie mu się w Paryżu, to spadnie z powrotem na trzydzieste miejsce.

To będzie dla niego najtrudniejszy sezon w karierze?

Trzeba trochę ostrzec kibiców, aby nie oczekiwali natychmiastowych, wielkich sukcesów. Jerzy w roli faworyta może się trochę pogubić, inni tenisiści będą chcieli wygrywać z Janowiczem - tym, który grał w finale w Paryżu. Do tej pory on wygrywał z pozycji outsidera - mecze, które wygrał, miał w zasadzie przegrać. Rywale uważali go trochę za szalonego tenisistę, który stosuje dziwne metody, czekali aż się wystrzela, a on wygrywał mecz za meczem. Będę ostrożny, bo wiem, że ponad połowa ludzi widzi w nim lidera rankingu ATP. Musimy wyhamować. Tenis męski jest jeszcze bardziej konkurencyjny niż tenis kobiecy. Można porównać, że pierwsza piątka u kobiet, to dziesiątka u mężczyzn.

Czasem porównuje się Janowicza do Marata Safina - to dobre porównanie, czy trochę na wyrost?

Ja sam używałem tego porównania, dlatego że Safin był kilka lat temu też takim tenisistą wysokim, potężnie serwującym, mocno bijącym forehand, potrafiącym zagrywać sztuczki, skróty. Kolejne porównanie - był wysoki, ale znakomicie poruszał się po korcie. Był bardzo szybki i bardzo zwrotny. Janowicz ma geny siatkarskie i to go wyróżnia spośród innych wysokich tenisistów, którzy nie są tak zwrotni - jak choćby John Isner, czy Ivo Karlovic. Kiedy zobaczyłem Jerzego trzy lata temu, przewidziałem, że będzie w trzydziestce. Zobaczymy co będzie dalej.

Pana marzenie na przyszły sezon?

Kolejny finał Agnieszki, może kolejne dwa, trzy prestiżowe zwycięstwo turniejowe i dziesiątka dla Janowicza. Ma on naprawdę wyjątkowe argumenty. Wysoki, szybki, ma czucie w ręku. Gdyby udało się awansować do dziesiątki, byłaby to rewelacja. Ale to marzenie.

Łukasz Kubot pozostaje teraz trochę w cieniu młodszego kolegi...

Myślę, że teraz jest bardzo zmotywowany sukcesami Janowicza. Będzie waleczny i bojowo nastawiony. Ciekawe co byłoby gdyby obaj spotkali się w pierwszej rundzie Australian Open? Kto byłby faworytem? To byłby bardzo wyrównany mecz, ale to Janowicz występowałby w roli faworyta. Ta nowa rola nie jest łatwa.