Groźne wyglądający wypadek Fernando Alonso podczas Grand Prix Australii. Dwukrotny mistrz świata zderzył się na torze Albert Park w Melbourne z bolidem Meksykanina Estebana Gutierreza. Kierowca - na szczęście - wyszedł z samochodu o własnych siłach. Wyścig wygrał Niemiec Nico Rosberg z teamu Mercedes GP. Drugi był Brytyjczyk Lewis Hamilton (Mercedes GP), a trzeci rodak triumfatora Sebastian Vettel (Ferrari).

REKLAMA

/ SRDJAN SUKI (PAP/EPA) / PAP/EPA
/ SRDJAN SUKI (PAP/EPA) / PAP/EPA
/ SRDJAN SUKI (PAP/EPA) / PAP/EPA
/ SRDJAN SUKI (PAP/EPA) / PAP/EPA
/ SRDJAN SUKI (PAP/EPA) / PAP/EPA
/ SRDJAN SUKI (PAP/EPA) / PAP/EPA
/ SRDJAN SUKI (PAP/EPA) / PAP/EPA
/ SRDJAN SUKI (PAP/EPA) / PAP/EPA
/ SRDJAN SUKI (PAP/EPA) / PAP/EPA
/ SRDJAN SUKI (PAP/EPA) / PAP/EPA

Na 18. okrążeniu doszło do poważnej kraksy. W trakcie wyprzedzania przy dużej prędkości Meksykanina Estebana Gutierreza (Haas) przez Hiszpana Fernando Alonso (McLaren), mistrz świata stuknął prawym, przednim kołem w tył rywala. Bolid Hiszpana odbił się od samochodu teamu Haas, uderzył w barierę, koziołkował w powietrzu i ponownie uderzył w bariery bezpieczeństwa. McLaren został całkowicie rozbity, fragmenty karoserii pokryły tor. Na szczęście (chyba cudem) kierowca o własnych siłach wydostał z wraku samochodu.

Na torze pojawił się samochód bezpieczeństwa, po chwili wyścig całkowicie przerwano, wszyscy kierowcy zjechali do serwisu. Alonso i Gutierrez zostali przewiezieni do punktu medycznego, gdzie przeszli krótkie badania. Okazało się, że nie doznali żadnych obrażeń, jednak będą musieli przed kolejnym startem poddać się szczegółowej diagnostyce.



Rywalizację wznowiono po około 20 minutach. Prowadził Vettel, za nim jechał Rosberg, a na trzeciej pozycji był Raikkonen. Na 23. okrążeniu Fin zjechał do serwisu, w jego samochodzie pojawiły płomienie. Ogień wydobywał się z wlotu powietrza, tuż za plecami kierowcy. Mechanicy szybko go ugasili, a Fin zdołał bez pomocy wydostać się z bolidu, ale jazdy nie mógł kontynuować.

Po półmetku, gdy Vettel zjechał na wymianę opon, na czele stawki znalazł się Rosberg. Drugi był Australijczyk Daniel Ricciardo (Red Bull), a trzeci Hamilton, który awansował dzięki temu, że Vettel musiał się pojawić w serwisie.

Na 42. okrążeniu Hamilton z dziecinną łatwością wyprzedził Ricciardo i... wszystko wróciło do normy z ubiegłego roku - na czele jechały dwa Mercedesy. Gdy Australijczyk chwilę później pojawił się w serwisie i stracił trzecią pozycję, lider Rosberg miał około 9 s przewagi nad drugim Hamiltonem i 15 s nad trzecim Vettelem. Cała trójka zmieniła dwa razy opony, nikt nie musiał jeszcze raz składać wizyty mechanikom.

W końcówce Rosberg jechał równym tempem i cały czas utrzymywał kilka sekund przewagi nad Hamiltonem, ten zaś musiał się bronić przed atakami Vettela. Niemiec po wymianie opon osiągał najlepsze czasy i sześć sekund straty do Brytyjczyka zniwelował do 0,5 s na czterech okrążeniach.

Jednak Vettel nie wytrzymał ciśnienia. Na przedostatnim okrążeniu, jadąc tuż za Hamiltonem, wypadł z toru na trawiaste pobocze omijając leżące kawałki innego bolidu, i stracił szansę walki o drugie miejsce na podium.

(ws+j.)