Żużlowcy Fogo Unii Leszno wygrali z Moje Bermudy Stalą Gorzów Wlkp. 59:30 w rewanżowym meczu finału ekstraligi. Pierwszy mecz zakończył się zwycięstwem Stali 46:44. Mistrzem Polski został Fogo Unia.

REKLAMA

Fogo Unia Leszno - Moje Bermudy Stal Gorzów 59:30.

Punkty:

Fogo Unia Leszno: Bartosz Smektała 13 (2,3,2,3,3), Emil Sajfutdinow 11 (3,3,3,2), Piotr Pawlicki 11 (3,2,3,1,2), Jaimon Lidsey 7 (2,2,0,3), Janusz Kołodziej 6 (3,2,1), Dominik Kubera 6 (3,1,2,0), Kacper Pludra 3 (3), Szymon Szlauderbach 2 (1,0,0,1).

Moje Bermudy Stal Gorzów: Rafał Karczmarz 8 (2,2,0,3,1,0), Szymon Woźniak 7 (0,1,1,3,2), Jack Holder 6 (1,3,2,w), Anders Thomsen 5 (0,1,1,2,1), Bartosz Zmarzlik 3 (1,0,2,0,w), Krzysztof Kasprzak 1 (1,0), Wiktor Jasiński 0 (0,0,0).

Najlepszy czas dnia uzyskał Emil Sajfutdinow - 62,1 s - w pierwszym wyścigu. Sędzia: Krzysztof Meyze (Wtelno). Widzów: ok. 4,2 tys.

Żużlowcy Fogo Unii po raz 18. w historii i czwarty z rzędu sięgnęli po tytuł mistrza Polski. Po wyjątkowo jednostronnym widowisku rozbili gorzowską Stal 59:30.

Podczas ostatnich finałów stadion im. Alfreda Smoczyka wypełniał się do ostatniego miejsca. W niedzielę miało zasiąść 8,5 tysiąca widzów. Jednak w związku z wprowadzeniem tzw. żółtej strefy na terenie całego kraju i kolejnych obostrzeń, organizatorzy mogli wpuścić na trybuny tylko 25 procent pojemności obiektu, tj. ok. 4200 widzów.

Gorzowianie przyjechali do Leszna osłabieni brakiem kontuzjowanego Nielsa Kristiana Iversena oraz trenera Stanisława Chomskiego. Szkoleniowiec w związku z niejednoznacznym wynikiem testu na obecność koronawirusa nie prowadził już zespołu w pierwszym meczu finałowym i, podobnie jak w piątek, zastąpił go kierownik drużyny Krzysztof Orzeł.

Piątkowe skromne zwycięstwo Stali w pierwszej odsłonie finału (46:44) mogło zwiastować emocje w rewanżu. Tymczasem już w pierwszej serii podopieczni Piotra Barona rozstawiali rywala "po kątach". Gospodarze błyskawicznie wychodzili spod taśmy i zostawiali przeciwników za plecami.

W czwartym wyścigu kibice obejrzeli nieco więcej walki za sprawą Janusza Kołodzieja, który nieco spóźnił start. Zawodnik Fogo Unii najpierw minął Bartosza Zmarzlika, potem Rafała Karczmarza i pierwszy wjechał na metę. Po czterech biegach gospodarze prowadzili 17:7.

Zmarzlik od samego początku miał kłopoty z dopasowaniem się do toru. W kolejnym starcie zamykał stawkę i nie był w stanie nic zrobić. W dziewiątym biegu dwukrotny mistrz świata zastąpił Krzysztofa Kasprzaka i razem z Jackiem Holderem pokazali żużel godny finału rywalizując z Emilem Sajfutdinowem i Kołodziejem. Rosjanin dysponował świetnie przygotowanym sprzętem i Unia wygrała 4:2.

Wyjątkowo pechowy, ale i decydujący okazał się 11. wyścig. Goście - Zmarzlik ponownie z Holderem - prowadzili 5:1, ale Australijczykowi pod koniec drugiego okrążenia zdefektował motocykl i zaliczył groźnie wyglądający upadek. Holder został wykluczony z powtórki, ale w niej znów doszło do kolizji już w pierwszym wirażu. Zmarzlik zamknął drogę Jaimonowi Lidseyowi, który z impetem uderzył w bandę. Lider gorzowian też został wykluczony.

W trzecim podejściu tego biegu Sajfutdinow i Lidsey samotnie jechali po komplet punktów i w ten niecodzienny sposób przypieczętowali tytuł Unii. Przewaga gospodarzy wynosiła już 23 "oczka" (44:21).

Ostatnie cztery wyścigi miały już charakter nieco towarzyski, choć w niektórych nie brakowało walki. Menedżerowie obu drużyn dali szasnę jazdy młodym zawodnikom, a w barwach Unii w zadebiutował 18-letni Kacper Pludra, który z pomocą Pawlickiego wygrał swój wyścig.