W ostatnich meczach przed przerwą zimową piłkarskiej Ekstraklasy, lider – drużyna Lechii Gdańsk pokonała na własnym stadionie Górnik Zabrze 4:0, a Cracovia zwyciężyła na wyjeździe z Zagłębiem Lubin 2:1. W pierwszym sobotnim meczu Miedź Legnica zremisowała bezbramkowo z Koroną Kielce.

REKLAMA

Już w 2. minucie Lukas Haraslin założył "siatkę" i urwał się Adamowi Wolniewiczowi, ale znajdujący się przed bramką Artur Sobiech został zablokowany. Siedem minut później obok słupka uderzył Filip Mladenovic. Na pierwszego gola gospodarzy nie trzeba było jednak długo czekać.

W 14. minucie nie popisała się defensywa Górnika, która straciła przed własnym polem karnym piłkę. Co prawda strzał Haraslina obronił Tomasz Loska, ale skuteczną dobitką, pomimo asysty Pawła Bochniewicza, popisał się Sobiech.

W kilku kolejnych akcjach skrzydłami gdańszczanom zabrakło precyzji po dograniach w pole karne, a w 32. minucie dogodną okazję, po stracie Szymoma Matuszka, zmarnował najlepszy snajper Lechii Flavio Paixao.

Niewiele brakowało, aby w 35. minucie goście doprowadzili do wyrównania, jednak po centrze z rzutu rożnego Wolniewicza Kamil Zapolnik główkował tuż obok słupka.

Druga połowa, także za sprawą fatalnego błędu obrony gości, rozpoczęła się znakomicie dla gospodarzy. W 51. minucie przy wybiciu nie popisał się Bochniewicz, a po dośrodkowaniu Wolniewicz idealnie wyłożył piłkę głową Rafałowi Wolskiemu, który bez problemów umieścił ją w siatce. 120 sekund później od straty gola uchronił Lechię Dusan Kuciak, który obronił uderzenie głową Matuszka.

Tymczasem w 55. minucie zrobiło się już 3:0 dla podopiecznych trenera Piotra Stokowca. Biało-zieloni wyprowadzili znakomitą kontrę, w finale której Sobiech zagrał do Mladenovica, a serbski lewy obrońca precyzyjnym strzałem po ziemi pokonał golkipera rywali.

W 70. minucie Hiszpan Igor Angulo mógł zmniejszyć rozmiary porażki gości, ale najlepszy snajper ekstraklasy uderzył obok słupka. Ta zmarnowała sytuacja zemściła się, bowiem w 72. minucie, po rzucie rożnym, Paixao skuteczną główką zdobył czwartą bramkę. Tym samym Portugalczyk zrównał się z Angulo - napastnicy z Półwyspu Iberyjskiego mają na koncie po 12 trafień.

W 77. minucie, z powodu masowego odpalenia środków pirotechnicznych przez kibiców gospodarzy, mecz został przerwany i grę wznowiono po sześciu minutach. A w 82. minucie, przy wysokim prowadzeniu, szkoleniowiec Lechii zdecydował się prowadzić na boisko Egy’ego Maulanę Vikriego. Był to debiut 18-letniego Indonezyjczyka w polskiej ekstraklasie.

Wygrana Cracovii po kontrowersyjnej decyzji

Mecz na początku idealnie ułożył się dla gospodarzy, którzy po dziesięciu minutach wyszli na prowadzenie. Do tego momentu na boisku nie działo się wiele i gra toczyła się głównie w środku pola. Groźnie pod bramkami robiło się jedynie po stałych fragmentach gry. I właśnie po jednym z nich Zagłębie wyszło na prowadzenie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Patryk Tuszyński zgrał głową do Bartosza Kopacza a ten z bliska trafił do siatki.

Po strzeleniu gola lubinianie cofnęli się na własną połowę, ale nie dali się zepchnąć do defensywy. Starali się grać pressingiem i po przechwyceniu piłki wyprowadzać kontrataki. Po jednym z nich w idealnej sytuacji znalazł się Tuszyński, ale trafił tylko w słupek.

Krakowanie posiadali optyczną przewagę, wymieniali więcej podań, ale grali za statycznie, za wolno i za mało agresywnie. Pod bramką Dominika Hładuna w pierwszej połowie zrobiło się groźnie właściwie tylko raz, kiedy Filip Jagiełło faulował tuż przed polem karnym Michala Siplaka. Do piłki podszedł Javi Hernandez, ale trafił w mur, a dobitka Janusza Gola była zupełnie nieudana.

Po zmianie stron obraz gry się nie zmienił. Nadal lepiej prezentowało się Zagłębie, które potrafiło przedostać się w pole karne gości i zagrozić bramce Michala Peskovica. Lubinianom brakowało jedynie skutecznego wykończenia swoich akcji.

Przyjezdni natomiast atakowali bez pomysłu i z wielkim trudem zdobywali pole. Do 60. minuty poza wspomnianym rzutem wolnym "Pasy" nie potrafiły wypracować sobie sytuacji bramkowej. Dopiero po wyrzucie z autu i dużym zamieszaniu strzałem z bliska próbował zaskoczyć Hładuna Airam Cabrera, ale bramkarz Zagłębia był czujny.

Chwilę później po wstrzeleniu piłki za plecy obrońców gospodarzy doszło do starcia Hładuna z Cabrerą i początkowo arbiter ukarał hiszpańskiego napastnika żółtą kartką za próbę wymuszenia faulu. Po analizie VAR sędzia Krzysztof Jakubik zmienił decyzję, anulował karę zawodnikowi gości, a za to wyrzucił z boiska bramkarza Zagłębia. To zupełnie zmieniło obraz gry.

Od tego momentu zdecydowaną przewagę uzyskała Cracovia, która w końcu zaczęła stwarzać sytuacje bramkowe. W pierwszej sytuacji, kiedy po rykoszecie piłka zmierzała do siatki Piotr Leciejewski zdołał zażegnać niebezpieczeństwo fantastyczną interwencją, ale za chwilę przy mierzonym uderzeniu Javi Hernandeza był bez szans.

Pięć minut później było już 1:2. Po uderzeniu Janusza Gola piłka odbiła się od Macieja Dąbrowskiego tak pechowo, że poleciała w światło bramki, zmyliła Leciejewskiego i wpadła do siatki.

To nie był koniec emocji w Lubinie. Krakowianie od momentu wyjścia na prowadzenie zwolnili grę i wyraźnie wyczekiwali ostatniego gwizdka. Zagłębie starało się natomiast atakować i mimo gry w osłabieniu zepchnęło rywali w końcówce do obrony. Najlepszą sytuację do wyrównania miał Bartłomiej Pawłowski, lecz w ostatniej chwili jego strzał został zablokowany. W doliczonym czasie gry z rzutu wolnego strzelał jeszcze Filip Starzyński, ale uderzył wysoko nad bramką i wynik spotkania już się nie zmienił.

Opracowanie: